Piast Gliwice potknął się w zeszłym tygodniu w Pucharze Polski. Z jednej strony może mieć do siebie pretensje o brak skuteczności w kluczowych momentach (Winciersz!), z drugiej – zagrał słabo, zbyt asekuracyjnie. Uznajemy jednak, że to pewien wypadek przy pracy. Bo podopieczni Waldemara Fornalika, od kiedy się przełamali jesienią, pokazują stabilną, równą formę.
Kto by pomyślał po słabym starcie gliwiczan, że będą jeszcze mieli szansę załapać się do europejskich pucharów. Osiem meczów, zero zwycięstw i tylko dwa remisy – tak wyglądał jego bilans na początku sezonu. Widzieliśmy wtedy, że sama gra Piasta wygląda całkiem nieźle. Brakowało jedynie wyników. A gra w eliminacjach do pucharów, gdzie Piast dobrnął do ostatniej rundy, nie była przekonującą wymówką.
Od tamtej pory Piast przegrał w lidze tylko jedno spotkanie – z Wartą Poznań. Nie jest to drużyna, o której meczach się mówi, chyba że wrócimy do zlania Podbeskidzia 5:0 albo szalonego spotkania z Wisłą Kraków. Zwykle wyglądają one jednak podobnie. Piast zdaje się kontrolować przebieg wydarzeń, nie dopuszcza rywala do swojej bramki, samemu zadaje cios lub dwa i znów powraca do kontrolowania tego, co na boisku. Jeśli mielibyśmy opisać ich grę jednym słowem, byłoby to „cierpliwość”. Z przodu drużynę nosi na barkach Jakub Świerczok – jeden z nielicznych piłkarzy w lidze, którzy potrafią zrobić coś z niczego. Zatrzymanie go na dłużej to dla Piasta kluczowe zadanie w letnim oknie transferowym.
Czy Górnik jest w stanie się postawić?
Górnik z kolei jest na zupełnie innym biegunie. To drużyna, która dobrze zaczęła sezon i gdyby nie zaliczka zebrana w pierwszych czterech spotkaniach, mogłaby włączyć się jeszcze w walkę o utrzymanie. Ale dziś ligowy byt ma raczej spokojny. Wiosną zabrzanie wygrali tylko dwa spotkania – ze Stalą Mielec i Zagłębiem.
Argumentów Górnik zbyt wielu nie ma. Ciekawi nas przede wszystkim to, czy Marcin Brosz znów postawi na Richmonda Boakye. Gość miał wpaść do naszej ligi i od razu dawać jakość, a okazuje się być zbędnym balastem. Irytuje, gra w swojej głowie inny mecz niż drużyna. Podejmuje absurdalne decyzje o strzałach z nieprzygotowanych pozycji. Zupełnie tak, jakby sam sądził, że nie musi włożyć zbyt wiele wysiłku w to, by rozdawać karty w Ekstraklasie. Za chwilę już go nie będzie, więc może słuszniej byłoby przyznać się do wtopy transferowej i budować Piotra Krawczyka pod kątem przyszłych sezonów? Albo dać więcej szans Nowakowi, który od czterech meczów nie znalazł się w wyjściowej jedenastce?
Na podobnej zasadzie, co Górnik buduje młodzieżowców. I dzięki temu nie jesteśmy w stanie uznać, ze to dla niego stracony sezon. W poprzednim spotkaniu, z Wartą Poznań, w wyjściowym składzie znalazło się ich aż czterech – Gryszkiewicz, Paluszek, Kubica i Rostkowski. Ten ostatni kompletnie się nie sprawdził na prawej stronie, ale już trio obronne, które uzupełnia też wciąż młody Wiśniewski, ma swoje dobre momenty. Na ławce znalazło się wówczas pięciu innych młodzieżowców, dwóch dostało szansę z ławki. Odwagi w stawianiu na młodzież na pewno nie można Górnikowi odmówić. Choć dziś będzie musiał przemodelować linię defensywną – Gryszkiewicz i Wiśniewski pauzują za kartki. W ich miejsce wystąpią zapewne Koj i Evangelou.
Czy Piast będzie znów w pucharach?
Piast Gliwice może jeszcze myśleć realnie o podium. Raków nie jest najlepiej dysponowany, by tak rzec delikatnie – widzieliśmy lepsze okresy drużyny Papszuna w Ekstraklasie. Być może niezły mecz częstochowian z Wisłą będzie pewnym przełamaniem. Póki co jednak bardziej muszą patrzeć w dół tabeli, aniżeli w górę.
Kluczowym meczem dla losów tabeli może okazać się spotkanie 29. kolejki, gdy do Bełchatowa przyjedzie właśnie Piast. Ale jeśli Raków wygra Puchar Polski, Piasta urządzałoby też czwarte miejsce. I jest ono całkiem realne. Powiedzielibyśmy wręcz, że to ekipa Fornalika jest faworytem do tego, by się tam znaleźć na koniec sezonu. Największym rywalem w walce o czwartą lokatę jest Lechia, którą wiosną całkiem sprawnie ogarnął Piotr Stokowiec. Pytanie brzmi – czy Lechia jest w stanie nie wpaść w zadyszkę do końca sezonu? Naszym zdaniem ma ku temu większy potencjał aniżeli Piast, czyli jedna z najrówniej grających drużyn w lidze. I nie mamy na myśli tylko tego sezonu.
Innych kandydatów raczej nie widzimy. Śląsk po zmianie trenera pewnie się ogarnie, ale czy na tyle, żeby jeszcze włączyć się w walkę o czwarte miejsce? Warta to fajna historia, ale wątpimy, by mogła realnie zagrozić Piastowi i Lechii. A sam Piast – choć od sezonu mistrzowskiego jest regularnie osłabiany – daje nadzieję na to, że w eliminacjach do Ligi Europy nie będzie lipy. Doświadczenie zdobyte w ostatnich latach to duży handicap Waldemara Fornalika.
Fot. FotoPyK