Legia Warszawa ma problem. I nie jest to, o dziwo, problem z ofensywą, a tego się właśnie najmocniej obawiano, gdy Czesław Michniewicz lądował przy Łazienkowskiej. Największą bolączką mistrzów Polski jest tymczasem obecnie gra obronna. Pytanie brzmi – czy to kwestia kiepskiej organizacji całego zespołu, czy raczej absurdalnych wpadek poszczególnych piłkarzy?
W ostatnich dziesięciu meczach – licząc i ligę, i Puchar Polski – aktualni mistrzowie kraju stracili aż 13 goli. Tylko dwukrotnie udało im się w tym okresie zachować czyste konto. Na początku grudnia, gdy wygrali 2:0 z Lechią Gdańsk, no i przed miesiącem, kiedy tym samym rezultatem zakończyła się ich konfrontacja z Rakowem Częstochowa. Legia gubi się pod własną bramką nawet w meczach, w których generalnie ogląda się ją bardzo przyjemnie. Przykładem wygrane 5:2 spotkanie z Wisłą Płock. Podopieczni Czesława Michniewicza momentami wręcz miażdżyli “Nafciarzy” i od początku spotkania wyglądało na to, że odniosą zdecydowane zwycięstwo. Tak się zresztą finalnie stało, lecz w końcówce pierwszej połowy Legia mimo wszystko pozwoliła Wiśle na złapanie kontaktu i powrót do walki o korzystny wynik.
Po przerwie ofensywa zrobiła już swoje, jednak pewien niesmak pozostał.
LEGIA WARSZAWA MA PROBLEMY W DEFENSYWIE
We wczorajszym meczu pucharowym z Piastem Gliwice obrońcy warszawskiej drużyny ponownie zajęli się wręczaniem oponentom prezentów. Jeśli brać pod uwagę przebieg spotkania, gliwiczanie nie zasłużyli przecież na awans. No ale ekipa Waldemara Fornalika jest zbyt doświadczona i zbyt mądra, by nie korzystać, gdy przeciwnik sam wystawia się na strzał. Więc Jakub Świerczok i Tiago Alves skorzystali.
– Po przerwie zaczęliśmy grać troszkę szybciej. Składniej. Zdobyliśmy bramkę wyrównującą. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą i że w najgorszym wypadku czeka nas dogrywka. Mieliśmy optyczną przewagę, często byliśmy w polu karnym. Niestety, jeden błąd naszych obrońców spowodował, że przeciwnik dostał prezent i go wykorzystał – mówił Czesław Michniewicz na pomeczowej konferencji prasowej. – Piast nie wychodził z własnej połowy. Nie widziałem ryzyka. Błąd indywidualny, o którym wspomniałem wcześniej, zdecydował o stracie bramki. Wcześniej rywale nie podchodzili pod nasze pole karne. Być może były małe wyjątki, gdy nastąpiło długie zagranie, po którym był aut czy korner w końcówce.
DEFENSYWA LEGII JEST PRZECIĘTNA W SKALI LIGI
Czy rzeczywiście problemy “Wojskowych” w grze obronnej można sprowadzać do indywidualnych wpadek poszczególnych piłkarzy? Co do wczorajszego meczu z Piastem – pełna zgoda, ale warto też rzucić okiem na szerszy obrazek.
Według statystyk gromadzonych przez portal EkstraStats, współczynnik spodziewanych goli dla przeciwników Legii w sezonie ligowym 2020/21 wynosi 19,02. Czyli mniej więcej pokrywa się z tym, jak wiele bramek warszawski zespół w Ekstraklasie rzeczywiście traci, ponieważ obecnie Legia ma na koncie 20 straconych goli. W skali całej Ekstraklasy jest to wynik do bólu przeciętny. Dość powiedzieć, że aż dziesięć ligowych drużyn łapie się w widełki 20-25 straconych bramek w lidze. Wyraźnie lepsza jest wyłącznie Pogoń Szczecin (12 straconych goli, 15,7 wg współczynnika xG), a na minus odstają Jagiellonia Białystok (29), Wisła Kraków (26), Wisła Płock (28), Podbeskidzie Bielsko-Biała (42) oraz Stal Mielec (31).
Jeżeli wziąć zaś pod uwagę tylko kadencję Czesława Michniewicza, wygląda to podobnie. Legia, choć lideruje w Ekstraklasie, nie broni o wiele szczelniej niż ligowy peleton, kotłujący się w walce o 4. pozycję w stawce. Wciąż wyróżnia się tylko defensywa “Portowców”.
źródło: 90minut.pl
Mamy zatem do czynienia z pewnym paradoksem.
Kiedy Czesław Michniewicz obejmował stery przy Łazienkowskiej, obawiano się, że jego drużyna może i będzie solidnie punktować, ale za to w obrzydliwe nudnym stylu, z naciskiem na zachowywanie czystego konta. Tymczasem ofensywnie Legia potrafi błysnąć i zdominować przeciwnika, ale notorycznie kompromituje się w okolicach własnej szesnastki. Na razie trener “Wojskowych” nie uporządkował gry obronnej swojego zespołu.
DEFENSYWA LEGII. BŁĘDY INDYWIDUALNA CZY SYSTEMOWE?
Szkoleniowiec Legii uważa, że problemy jego drużyny w tyłach nie wynikają z przejścia na ustawienie z trójką obrońców i wahadłami. – To absolutnie nie jest problem. W przerwie dokonaliśmy zmiany Artura Jędrzejczyka, naszego kapitana, który zgłosił delikatny uraz. Wszedł za niego Juranović. Zbyt lekko Szabanow zagrał do Wieteski, przeciwnik to wykorzystał. Nie przypominam sobie, żeby rywale stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji. Nie możemy mieć pretensji tylko do środkowych obrońców, że nie wygraliśmy. Nasi napastnicy i ofensywni pomocnicy też nie zrobili tego, czego od nich oczekiwaliśmy. Zdobyliśmy tylko jedną bramkę – powiedział Michniewicz po spotkaniu z Piastem.
Faktycznie teoria, jakoby to zmiana formacji miała rozregulować defensywę Legii, nie trzyma się kupy, bo mistrzowie Polski kiepsko bronili także wcześniej, jeszcze z czwórką w defensywie. Być może zatem nie w systemie taktycznym tkwi problem? Przeanalizowaliśmy gole, jakie Legia traciła w Ekstraklasie i w Pucharze Polski od grudnia 2020 roku, czyli w 10 ostatnich spotkaniach pod wodzą Michniewicza.
- (12.12.2020) gol na 0:1 z Wisłą Kraków. Bartosz Slisz i Mateusz Wieteska “na radar” kryją w polu karnym Yeboaha, w efekcie ten dochodzi do sytuacji strzeleckiej i płaskim uderzeniem trafia do siatki. Z pozoru zupełnie niegroźna sytuacja, dość rozpaczliwa centra wiślaków.
- (18.12.2020) 0:1 ze Stalą Mielec. Faul Artura Jędrzejczyka na Zjawińskim w polu karnym i gol z jedenastki dla rywali.
- 2:2 ze Stalą Mielec. Kolejny rzut karny, tym razem po faulu w wykonaniu Mateusza Wieteski. Cała akcja Stali prosta jak budowa cepa – długi wyrzut z autu, przedłużenie, faul. Sytuację mógł wcześniej wyjaśnić Artur Jędrzejczyk, ale przysnął w kryciu.
- 2:3 ze Stalą Mielec. Znów aut, znów karny, znów błąd i przewinienie Artura Jędrzejczyka. Choć tutaj akurat trzeba brać poprawkę na fakt, iż rzut karny mielczanom się nie należał, co udowadnialiśmy w Niewydrukowanej Tabeli.
tak Legia straciła gola na 0:1 z beniaminkiem z Mielca
Idźmy dalej.
- (31.01.2021) gol na 0:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Andre Martins źle interweniuje głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Igor Lewczuk traci z pola widzenia Janickiego. Josip Juranović nie nadąża z asekuracją. Błąd organizacyjny przy SFG dla rywala.
- (09.02.2021) 1:1 z ŁKS-em. Znów rzut rożny. Mateusz Wieteska nie trafił głową w dośrodkowaną piłkę, Artur Jędrzejczyk w polu bramkowym nie krył nikogo (dosłownie), więc Sobociński bez presji wbił piłkę do sieci z bliska. Znów nie zadziałało krycie strefą.
- 2:2 z ŁKS-em. Duży błąd Cezarego Miszty, bramka Janczukowicza po dobitce.
- (14.02.2021) 0:1 z Jagiellonią Białystok. Kolejna pomyłka Cezarego Miszty, tym razem sprokurowany rzut karny przy wyjściu nad przedpole. Jedenastkę dla białostoczan na gola zamienił Imaz.
- (20.02.2021) 3:1 z Wisłą Płock. Kiepska interwencja głową Mateusza Wieteski po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, potem niepewna gra elektrycznego Cezarego Miszty, no i koniec końców trafienie Lagatora z bliskiej odległości.
- 3:2 z Wisłą Płock. Artur Jędrzejczyk (wsadzony na konia przez Mateusza Wieteskę) fatalnie traci piłkę pod własnym polem karnym, co skutkuje golem Filipa Lesniaka. Tego ostatniego za późno zaatakował Paweł Wszołek.
- (27.02.2021) 1:1 z Górnikiem Zabrze. Bezmyślny faul Artura Jędrzejczyka w polu karnym, z wapna nie pomylił się Jimenez.
- (03.03.2021) 0:1 z Piastem Gliwice. Filip Mladenović zachowuje się pasywnie i nie blokuje wrzutki, po czym Świerczok jednym zwodem wiąże właściwie trzech graczy Legii – Bartosza Slisza, Artema Szabanowa oraz Mateusza Wieteskę – i pakuje piłkę do sieci.
- 1:2 z Piastem Gliwice. Artem Szabanow niechlujnie podaje, Mateusz Wieteska niepotrzebnie idzie na raz. Tiago Alves wpada dzięki tym pomyłką na autostradę do bramki Legii, no i wyrzuca “Wojskowych” z Pucharu Polski.
OBROŃCY LEGII BEZ FORMY
Nie sposób nie zauważyć, że nazwiska pewnych obrońców pojawiały się w tej wyliczance wręcz notorycznie. Mateusz Wieteska i Artur Jędrzejczyk na przestrzeni dziesięciu ostatnich meczów popełnili kilka kardynalnych błędów, które kosztowały Legię utratę wielu punktów. Babole przydarzały się oczywiście także Miszcie, wczoraj narozrabiał Szabanow, od czasu do czasu kosztowne wpadki notują również boczni defensorzy i środkowi pomocnicy stołecznej ekipy, no ale wyraźnie widać, iż to Wieteska z Jędrzejczykiem najczęściej popełniają błędy, których klasowy obrońca ma obowiązek unikać.
Idiotyczne przewinienia we własnym polu karnym, gubione krycie w statycznych sytuacjach, złe wybicia, pomyłki w ustawieniu. A przecież mówimy tylko o sytuacjach, w których rywal wykorzystał marną postawę legionistów. Wiele błędów uchodzi też Wietesce i “Jędzy” na sucho.
Legia ma również systemowe problemy z grą obronną i widać to najlepiej przy stałych fragmentach gry. Jednak one schodzą na dalszy plan wobec katastrofalnych pomyłek indywidualnych. Pomyłek, których naprawdę można by było uniknąć i wystarczyłoby do tego minimum koncentracji. To prawdziwa zmora mistrzów Polski i obecnie największe zmartwienie Michniewicza. Jeśli stoperzy szybko nie odnajdą formy, kolejne potknięcia Legii są po prostu nieuniknione. A trzeba pamiętać, że były selekcjoner reprezentacji U-21 odpadł już z Legią zarówno z Ligi Europy, jak i z Pucharu Polski. Brak mistrzostwa kraju oznaczać zatem będzie dla niego sporego kalibru porażkę.
fot. FotoPyk