– Niestety żyjemy w świecie, w którym ludzie lubią wskazywać na siebie palcami, krytykować i wzajemnie sprawiać przykrość. Staram się jednak otoczenia o takich zwyczajach unikać i obracam się wokół pozytywnych osób. Czerpię z nich energię, nie szukam toksycznych relacji. Wierzę, że w życiu tylko dobry człowiek może pomóc nam na dłuższą metę. Resztą się nie przejmuję – mówi Goku Roman, piłkarz Miedzi Legnica. Porozmawialiśmy z Hiszpanem o zmianie imienia, problemach ludzkości, diecie wegańskiej, emocjach i podziałach, pieniądzach, rozwoju osobistym. Zapraszamy.
Dlaczego “Goku”?
Od bardzo dawna jestem duchową osobą. Wierzę, że z wielu rzeczy można czerpać życiową energię. Imię jest czymś, co dostajemy w dniu narodzenia. Nie wybieramy go, a to kwestia bardzo istotna, bo wyznacza nam pewną drogę. Chciałem na nią wpłynąć, odcinając negatywną energię z przeszłości za pomocą takiej a nie innej zmiany. Imię “Goku” mi się po prostu podoba, inspiruje mnie. Kryje się za nim wiele wartości, które wyznaję. Wytrwałość, gotowość do pokonywania różnych przeszkód, chęć stawiania się lepszym człowiekiem, empatia, pozytywne nastawienie do życia… Identyfikuje się z tym wszystkim.
To też pewnie emocjonalna kwestia dla ciebie.
Tak, można tak powiedzieć. Emocje, energia, sposób na rozwój na przestrzeni całego życia. To coś siedzącego we mnie, coś, co mógłbym określić jako przeznaczenie, które wybrałem samodzielnie.
Zmienianie imion może dla niektórych wydawać się czymś dziwnym. W Polsce może nawet bardziej, bo panuje w naszym kraju większy konserwatyzm.
Wierzę, że jest w tym metoda na zdobycie kontroli nad własnym życiem. A że to dziwne – cóż, coś w tym jest. Wydaje mi się jednak, że na świecie mamy pełno ludzi o otwartych umysłach, takich, którzy nie boją się zmian. Rozumieją takie sprawy, robią nawet to samo. Tak już jest, że kiedy coś wygląda na obce, od razu zwraca większą uwagę. Tylko że niesprawiedliwe byłoby przyjmowanie, że coś innego jest złe. Jestem pewien, że mądry człowiek potrafi zrozumieć moją decyzję. Jasne, widać ją bardziej, bo jestem piłkarzem. Gdyby nie ten fakt, nie mówiłoby się o tym tak często.
Wraz ze zmianą nie myślisz już o przeszłości? Zerwałeś z nią, kiedy Joan zniknął?
Dokładnie. Czuję wdzięczność wobec każdej osoby, dzięki której dane mi było czegoś się nauczyć. Ale to już przeszłość. Negatywną energię zostawiam za sobą, teraz jestem nową wersją siebie. Patrzę wyłącznie na wyzwania będące przede mną.
Pozytywna z ciebie osoba?
Za takiego siebie uważam! Okej, mam też swoje spadki nastroju, ale takie mają raczej wszyscy. Zawsze staram się być tak pozytywny, jak tylko mogę.
Powiedziałeś o spadkach w nastroju. Ludzie zapominają, że piłkarze nie są ze stali i też mogą je mieć.
Ludzie rozpatrują piłkarzy w kategorii bogów. Uważają, że nie mamy emocji, a jesteśmy przecież normalnymi ludźmi. Mamy rodziny, huśtawki emocjonalne, różne wizje świata i zwykłe problemy. Na tę niewiedzę mogą mieć wpływ media, które skupiają się na pokazywaniu innych aspektów. Tym samym miliony ludzi na świecie patrzą na nas głównie przez pryzmat boiska. Nie mają dostępu do naszego życia codziennego, patrzą przez określoną soczewkę, którą wybierają telewizja czy dziennikarze. Warto o tym pamiętać. Za naszymi występami na murawie kryją się poświęcenie, praca i oddanie życia w ręce profesjonalizmu, który ma różne oblicza. To wszystko dopiero później daje efekt końcowy, jakim jest założenie koszulki meczowej i wybiegnięcie na murawę.
Miałeś takie sytuacje, kiedy sprawy niezwiązane z boiskiem wpływały na twoją formę?
Oczywiście. Mam takie momenty ja, na pewno masz również ty. Jeżeli coś złego wydarzy się w twojej rodzinie czy życiu codziennym, przez co czujesz się gorzej, prawdopodobnie pójdziesz do pracy z nieczystą głową. To oznacza, że nie będziesz mógł dać z siebie 100%. Piłkarze przeżywają to samo. Wiadomo, że próbujemy się od takich rzeczy odcinać, ale ludzkich emocji nie da się zmienić, ot tak. One rządzą się swoimi prawami, a obchodzić się z nimi uczymy się całe życie.
Słyszałeś krytyczne opinie o zmianie swoje imienia?
Nie przejmuję się takimi opiniami. Zrobiłem to dla siebie, nie dla innych. Niestety żyjemy w świecie, gdzie ludzie lubią wskazywać na siebie palcami, krytykować i sprawiać sobie przykrość. Staram się otoczenia o takich zwyczajach unikać, wiesz, obracam się wokół pozytywnych osób. Kiedy zmieniłem swoje imię, usłyszałem od nich dobre słowa, poczułem nawet większą motywację do działania. Czerpię energię z takich rzeczy, nie szukam niczego więcej. A że reszta opinii publicznej ma jakieś obiekcje – jej problem.
Na takich ludzi szkoda tracić czas.
Uważam, że ciągle poznajemy osoby, które dodają pozytywną cegiełkę do naszego życia. Warto się przy nich trzymać, to coś naprawdę wartościowego. Wyrzucam ze swojego otoczenia ludzi toksycznych, bo wierzę, że tylko ci dobrzy mogą pomóc nam na dłuższą metę.
Tęsknisz za Hiszpanią?
Jak najbardziej, to mój, piękny kraj! Mam tam rodzinę, piękną przeszłość i zapewne przyszłość, ale w Polsce czuję się naprawdę dobrze.
Widzisz w Polakach coś, co ci się nie podoba?
Myślę, że nie możemy uciekać się do rozmowy o ogólnikach. Mówimy, że Polak jest taki, Hiszpan inny, a Chińczyk owaki. Nie lubię robić takich podziałów, to krzywdzące. W każdym państwie jesteśmy w stanie znaleźć ludzi myślących inaczej, niż wskazują stereotypy. Jasne, zauważyłem, że Polacy są bardziej zamknięci w sobie, ale widziałem również tego przeciwieństwa.
Czyli nie patrzysz na pochodzenie ludzi przy ich ocenie.
Zdecydowanie. Takie rzeczy sprawiają, że stajemy się bardziej podzieleni. Państwa, flagi, religie, języki – do czego nam to potrzebne przy ocenianiu drugiego człowieka? Jedyną opcją na popchnięcie ludzkości do przodu jest patrzenie na wnętrze danej osoby. Jak myśli i co robi, a nie skąd się wywodzi czy jaki ma stan materialny.
Człowiek człowiekowi wilkiem. I nie tylko.
Nie tylko, bo cierpi też nasza planeta. Osobiście jestem weganinem i wiem, ile znaczy w dzisiejszym świecie deklaracja zmiany. Wielu ludzi za nimi nie przepada, bo mają wrażenie, że to, co ich otacza, może być niemożliwe do odmienienia. A wystarczy przecież szukać możliwości, uwierzyć, że się da. Tak właśnie jest z jedzeniem mięsa, po które nie sięgam. Uważam, że w ten sposób mogę pomóc zwierzętom i naturze. Ktoś może uznać takie słowa za głupotę, ale jeśli pojedyncze jednostki nie zaczną myśleć o zmianach, nie ma co liczyć, że coś ruszy się w skali ogólnej.
Trzeba czasami tej jednej osoby, która powie “to możliwe!”. Zobaczy to inna, da się przekonać, pójdzie tym samym śladem. Za nią kolejne, aż stworzy się z mniejsza lub większa grupa. Tak to powinno działać. Naprawdę warto szukać sposobów na zmianę swojego myślenia, na poszerzenie horyzontów. Chodzi o świadomość, która pomaga nie tylko w życiu codziennym, ale również w pojmowaniu wydarzeń dziejących się na całym świecie.
Czujesz się lepiej z dietą wegańską? To przyszło ci naturalnie?
Weganinem jestem od czterech lat. To nawet nie dieta, tylko styl życia. Czuję się z tym świetnie, ba, mam wrażenie, że z biegiem czasu jest coraz lepiej. Wyznaję kult dbania o własne zdrowie, jedzenie czy higienę snu. Zwracam również uwagę na kwestie mentalne, co daje razem swego rodzaju pakiet dający szczęście.
Niejedzenie mięsa może przełożyć się na osiągi sportowe?
Mięso nie jest czymś, co daje ci energię, więc można sobie z tym poradzić. Potrzebne są przede wszystkim węglowodany, które możesz uzyskać z naprawdę wielu rzeczy. Jeśli chodzi o białko, mamy dość szeroki wybór zamienników. Jasne, przejście na weganizm nie jest takie proste, trzeba mieć w sobie dużo zaparcia do rezygnacji z pewnych przyzwyczajeń. Na własnym przykładzie śmiało mogę jednak powiedzieć, że na początku bardzo pomaga regularność, wiesz, wyrobienie sobie nowych wzorców. Warto też sięgnąć po opinię specjalistów, którzy mogą pomóc w ułożeniu zbilansowanej diety. To wszystko jest możliwe do zrobienia. Nie mówimy o czarnej magii.
Nie miałeś takiej myśli, żeby chociaż okazyjnie zjeść mięso?
Szczerze mówiąc – nigdy.
Nie masz takiego wrażenia, że jesteś trochę odważny? Wiesz, dzisiaj wielu piłkarzy raczej unika głoszenia stanowisk choćby na temat rzeczy dziejących się na świecie.
Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę. Niestety coraz więcej ludzi boi się przedstawiać swój punkt widzenia, ale stoją za tym konkretne powody. Piłkarze boją się krytyki i straty popularności, choć moim zdaniem nie powinno się patrzeć na te kwestie w tak dużym stopniu. Jeśli to się nie zmieni, dojdzie kiedyś do sytuacji, kiedy nikt nie będzie mówił o niczym. To nie jest wskazane, jeśli myślimy o zrobieniu kroku naprzód. Na koniec dnia każdy z nas ma prawo wyrażać własne zdanie, pamiętając, że obowiązuje szacunek wobec innego światopoglądu. Możemy z kimś się nie zgadzać, co nie oznacza, że należy kogoś takiego obrażać. Ba, z dyskusji dwóch ludzi myślących inaczej można czasami wynieść coś wartościowego.
W dobie wszechobecnej poprawności politycznej powiedzenie jednego złego słowa może wiele kosztować.
Tak, żyjemy w trudnych czasach. Nie dość, że dzieje się dużo negatywnych rzeczy, to jeszcze pojawia się coraz więcej podziałów. Przykładem pierwszym z brzegu jest oczywiście rasizm, którego oblicze da się zauważyć każdego dnia. Musimy z nim walczyć, to jeden z największych problemów nie tylko w sporcie. To niewiarygodne, że żyjemy w 2021 roku, a wciąż tak niewiele w tym kontekście się zmienia. Osobiście nie byłem ofiarą rasizmu, ale wiem, że gdy będziemy bierni wobec tego zjawiska, nie urodzą się z tego dobre rzeczy. Zresztą – jeśli przyzwalasz na rasizm, sam jesteś rasistą.
Dlaczego wróciłeś do Legnicy? Byłeś w Grecji, na miejsce do życia raczej nie mogłeś narzekać.
Życie tam było przyjemne, ale nie miałem plaż czy innych miejscowych udogodnień na wyciągnięcie ręki. Mieszkałem w małym miasteczku. A dlaczego wróciłem do Polski? Cóż, w Grecji po prostu nie czułem się doceniany. Jako że miałem okazję do powrotu, nie mogłem z niej nie skorzystać. Czuję się związany z Legnicą, klubem i jego fanami. Tutaj mogę grać swój najlepszy futbol, bo wiem, że ktoś na mnie liczy. Mogę dotrzymywać słowa o jak najlepszej grze i poświęceniu.
Pieniądze nie są głównym powodem?
Nie, nie. Nie chcę wyjść na hipokrytę, bo pieniądze są nam potrzebne do życia, dają wewnętrzny spokój. Ale najważniejsze jest szczęście, dopiero potem inne aspekty.
Pieniądze też mogą je dać, ale zgodzę się: nie powinny stać najwyżej w hierarchii.
Dokładnie. Kiedy nie jesteś szczęśliwy, pieniądze oczywiście mogą ci trochę pomóc, ale nie na dłuższą metę. Z biegiem czasu wszyscy się przekonujemy, że istnieją rzeczy ważniejsze. Na przykład rodzina czy ogółem życiowe relacje z drugim człowiekiem, która potrafią mieć niebagatelny, pozytywny wpływ. Świstek papieru to nie wszystko. Daje ci spokój, ale czy zawsze poprawi nastrój? Niekoniecznie. Kiedy jesteś zagubiony, nigdy nie będziesz zadowolony z życia tak, jak mógłbyś. Wtedy nawet pieniądze nie będą znaczyć wiele, co okazują przykładów milionerów, którzy popełniają samobójstwa.
Miałeś takie momenty, kiedy czułeś się zagubiony?
Przeżywałem taki stan wiele razy. Miałem trudniejsze epizody w swojej karierze, pytałem się, co jest ze mną nie tak. Czułem się słaby, traciłem energię. Na szczęście miałem wokół siebie ludzi, którzy mnie motywowali, sprawiając, że nie poddawałem się mimo kolejnych porażek. Jeśli dajesz radę przez coś takiego przebrnąć, stajesz się mocniejszy. Ważne, żeby w gorszych chwilach nie być zdanym tylko na siebie.
Nie masz własnej rodziny. Czasami chyba musiałeś być zdany na siebie.
Swoją rodzinę mam w Hiszpanii, lecz na łączach jesteśmy regularnie. Ona znaczy dla mnie najwięcej, bo też najwięcej dobrego dała mi w życiu. Szkoda, że w Polsce jestem sam, ale może właśnie dzięki temu nauczyłem się, że takie realia mają pozytywne strony. Możesz skupić się na rozwoju, poszukać własnej ścieżki, rozglądać się w różnych kierunkach w poszukiwaniu wiedzy. Uważam, że życie z samym sobą daje dobre warunki, żeby nad sobą pracować. Nikt tego procesu nie zaburza. Jeśli nauczysz się samego siebie, dopiero wtedy będziesz mógł najlepszą wersję własnej osoby podarować komuś innemu. Kiedy jesteś szczęśliwy ze swoim ciałem i umysłem, pojawia się większa szansa, że relacja z drugim człowiekiem będzie wypełniona radością.
Powtórzę jeszcze raz: jeśli jesteś za bardzo skupiony na rzeczach materialnych, możesz stracić całkiem wiele na polu czysto ludzkim. Nie chodzi przecież o to, żeby tracić ludzi, którym na tobie zależy, prawda? Z takimi jesteś w stanie osiągnąć więcej, niż ci się wydaje. Znam to z autopsji. Dzisiaj zresztą czuję się dzisiaj tak, jakbym był w najlepszej formie od lat. Dobra energia płynąca od innych odgrywa tutaj istotną rolę.
Jakie są twoje ambicje? Masz 27 lat, jeszcze kilka lat grania przed tobą.
Tylko kilka? Za mało! Będę grał jeszcze przez 10 lat. Szczerze mówiąc, moją największą ambicją jest zostanie najlepszą wersją samego siebie. Co do spraw boiskowych – celuję w awans do Ekstraklasy. Chcę też zaznaczyć, że bardziej patrzę na życie pod kątem robienia małych kroczków, takich z dnia na dzień. Wydaje mi się, że takie nastawienie pomaga w osiąganiu sukcesów. Ciągle stawiasz sobie nowe cele, więc trudno zgubić się w samozadowoleniu. Lubię patrzeć na futbol w ten sposób. Zapewniam, że wiele dobrych rzeczy na murawie przede mną. Wciąż czuję się młody i nie widzę przeszkód, żeby prezentować wysoką jakość przez następnych kilka lat. Szczególnie teraz, dlatego szykuj się na dobrą rundę w wykonaniu Goku!
Fot. Newspix.pl (główne), FotoPyk