Od czasów Raheema Sterlinga Liverpool nie wychował piłkarsko żadnego elektryzującego publikę zawodnika. Dojrzewali obrońcy, dojrzewali pomocnicy, ale gracze stricte ofensywni zawsze byli owocami czyjeś pracy. Wydaje się jednak, że niedługo nadejdzie kres tej pięcioletniej posuchy.
W 2019 roku na boiskach Premier League zadebiutował Harvey Elliott. Wszedł na dwie minuty w starciu Fulham z Wolverhampton Wanderers, które londyńczycy przegrali 0:1. Nie byłoby w tym absolutnie nic wyjątkowego, Anglik nijak nie przyczynił się do zmiany wyniku, ani nie zaimponował zagraniem a’la Ronaldinho w trakcie tych 120 sekund. Jednakże wychowanek The Cottagers napisał historię. Swoją i całej Premier League.
Elliott miał wówczas zaledwie 16 lat i 30 dni, co czyniło go najmłodszym graczem w angielskiej ekstraklasie po jej reformie w 1992 roku. Wyprzedził w ten sposób Matthew Briggsa, który również osiągnął to w barwach Fulham. Defensor wielkiej kariery nie zrobił, odbił się od brytyjskiego futbolu i obecnie kopie w Danii. Wydaje się, że Elliottowi taka historia nie grozi.
Latem tego samego roku po nastoletniego skrzydłowego zgłosił się Liverpool. The Cottagers nie mieli w tej kwestii zbyt wiele do gadania – zawodnikowi kończył się kontrakt i po wpłaceniu ekwiwalentu za wyszkolenie chłopaka, został on zawodnikiem drużyny z Anfield.
Obecnie 17-latek gra w Championship, gdzie trafił na wypożyczenie do Blackburn Rovers. Łatwość z jaką radzi sobie na zapleczu Premier League, pozwala sądzić, że The Reds wreszcie będą mieli kolejny diament w swej ofensywnej koronie. Diament, który zawsze chciał lśnić właśnie dla nich.
Starcie gigantów
Mimo iż Elliott nie zrobił furory grając kilka minut na najwyższym szczeblu, to wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak wielkim talentem dysponuje wychowanek Fulham. Zainteresowanie spłynęło nie tylko ze strony Liverpoolu, ale także Realu Madryt. Zespołu w tamtym momencie stojącego na pole position względem The Reds.
Na nastolatku nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia. Florentino Perez wysłał na rozmowy Sergio Ramosa, człowieka-wizytówkę ekipy z Santiango Bernabeu i chociaż Hiszpan urządził sobie z Anglikiem długą rozmowę, to nic z niej nie wyniknęło. Elliott nie chciał grać dla Królewskich. Co więcej – jak ze śmiechem przyznał w rozmowie z Jamesem Pearcem – odrzucił tę ofertę, ponieważ był na Ramosa wściekły. Obrońca Realu Madryt faulował Mohameda Salaha w finale Ligi Mistrzów, czego Elliott, będący fanem Liverpoolu, nie mógł mu wybaczyć. Brzmi to irracjonalnie, lecz pokazuje tylko z jaką miłością, trochę nieprzystającą do nieromantycznych czasów futbolu, mamy do czynienia.
Rodzina obecnego zawodnika Blackburn od lat wspierała klub z Anfield. Ojciec zabierał młodego chłopaka na wszystkie możliwe mecze. Pierwszym starciem, jakie Harvey widział z trybun legendarnego stadionu była potyczka z Maccabi Haifa w 2006 roku. Później trafiał na rozmaite stadiony Premier League, zawsze dumnie nosząc koszulkę z Livebirdem na piersi.
Nie porzucił swojego klubu nawet wtedy, gdy ten przeżywał ciężkie chwile pod wodzą Roya Hodgsona czy Kenny’ego Dalglisha. Nie było nawet takiej możliwości – ze ścian jego domu bacznie spoglądał na niego Fernando Torres, będący idolem Scotta – ojca nastoletniej gwiazdy. Hiszpan, obok Mohameda Salaha oraz Luisa Suareza jest ulubionym zawodnikiem samego piłkarza.
Nic zatem dziwnego, że gdy otrzymał informację o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu, nie mógł w to uwierzyć. Spełniało się jego dziecięce marzenie, mógł grać z gościem, którego ubóstwiał. Kto wie, być może niedługo nadejdzie czas zmian i to właśnie on zmieni Egipcjanina na warcie.
Mulitmedalista
W 2018 roku, podczas wspomnianego finału Ligi Mistrzów, Harvey był częścią Liverpoolu. Na trybunach w Kijowie zasiadał nie jako zawodnik, lecz jako kibic. Obserwując dotkliwą i gorzką porażkę w meczu z Realem Madryt, nie sądził pewnie, że kilka miesięcy później będzie integralną postacią składu The Reds, ani że nad jego łóżkiem szybko zawisną medale.
Po tym jak Liverpool ostatecznie – i przy pomocy sądu – dogadał się z Fulham, okazało się, że nikt nastolatka nie będzie traktował jak jajko. Miał grać, zbierać szlify i stawać się coraz lepszym. Zadebiutował już we wrześniu 2019 roku, niedługo po tym, jak Anglia U-17 – przy jego wydatniej pomocy – odprawiła z kwitkiem młodzieżową reprezentacje Polski w finale Pucharu Syrenki.
Gdy 25 września The Reds mierzyli się z MK Dons, Elliott znów napisał historię. Tym razem został najmłodszym zawodnikiem w dziejach drużyny z Anfield, który zaczął mecz w podstawowym składzie. 16 lat i 174 dni. 99% męskiej populacji w tym wieku ogląda się za dziewczynami w liceum, olewając to, co dzieje się na tablicy podczas matematyki. Harvey też się oglądał, ale za zawodnikami, których minął.
Niedługo później dostał szansę w szalonym meczu Pucharu Anglii.
Liverpool zremisował z Arsenalem 5:5, mimo że The Reds reprezentowali przede wszystkim zawodnicy drugiego składu. Elliott nie wpisał się na listę strzelców, nie wykonywał też jedenastki podczas konkursu, rozstrzygającego o losach spotkania, ale wywalczył rzut karny, który wykorzystał James Milner. Wychowanek Fulham wyprzedził zawodnika Kanonierów, wpadł w pole karne, podbił piłkę i w tym momencie nadział się na nogę Gabriela Martinelliego. Zrobiło się 2:3 i Liverpool wrócił do gry.
Starania Elliotta w pucharowych wojażach oraz młodzieżowej Lidze Mistrzów, zostały nagrodzone meczami w Premier League. Do dwóch występów za czasów pobytu w Londynie dołożył kolejne dwa. Skromne, łącznie siedmiominutowe, ale i tak pokazujące klasę, z jaką mają na Anfield do czynienia.
W uznaniu za tych kilka meczów, Harvey zgarnął pamiątkowy medal za tryumf Liverpoolu w Premier League, Superpucharze Europy oraz Klubowych Światach. W wieku 17 lat ma nad łóżkiem trzy krążki, które albo staną się dla niego kierunkowskazem, albo przekleństwem.
Pogromca mitów w Championship
Na początku bieżącego sezonu Juergen Klopp musiał podjąć trudną decyzję. Albo znowu dać Elliottowi ograniczoną liczbę minut, ale na poziomie Premier League, albo znaleźć mu nieco słabszy klub, gdzie będzie grał regularnie. Gdyby Niemiec wiedział, jakie kłopoty zdrowotne czekają jego zespół, pewnie nie zdecydowałby się na drugą opcję. Nastoletni skrzydłowy trafił bowiem do Blackburn, grającego w Championship.
Na temat zaplecza Premier League dalej krążą miejskie legendy. Że jest nieprzystosowana do obecnych trendów w futbolu, że łatwiej w niej zginąć niż rozegrać piłkę po ziemi, że sędziowie pozwalają na więcej, niż w innych europejskich rozgrywkach. Większość z tego jest wierutną bzdurą, ale trzeba uczciwie przyznać, że Championship jest naprawdę fizyczną ligą i czasami można złapać się za głowię, oglądając mecz przykładowego Watfordu.
Congratulations to @WatfordFC Tik Tok account for this gem ⬇️👏🏼
Who doesn’t love proper football? #championship #Watford #TikTok pic.twitter.com/Ut1iqj69Yz
— Chris Milligan (@ChrisMilliganUK) January 22, 2021
A jednak w tym dziwacznym świecie 17-letni, wątły skrzydłowy radzi sobie lepiej niż dobrze. Obok Adama Armstronga jest bodaj najlepszym graczem Blackburn i nadzieją na to, że The Rovers załapią się na baraże do Premier League.
Czymś, co urzeka w jego grze już na pierwszy rzut oka jest przegląd pola. Do tej pory zdołał wykreować kolegom 39 szans, tyle samo co Emiliano Buendia, przymierzany do Arsenalu. Podania Anglika przełożyły się na siedem asyst, co stanowi drugi wynik w Championship. Więcej ma tylko kolejna rewelacja tego sezonu, Michael Olise.
Istotny jest jednak fakt, że zagrania Elliotta nie są jednowymiarowe. Chociaż w Blackburn gra przede wszystkim z prawej strony boiska, nie jest do niego przywiązany. Regularnie ścina do środka lub zmienia skrzydła z Benem Breretonem, co sprawa rywalom zadziwiająco dużo kłopotów. Uniwersalność Harveya dobrze pokazuje poniższa mapa, wskazująca miejsca, z których 17-latek asystował kolegom.
Second on the assist charts in the Championship at the moment is youngster Harvey Elliott with 7.
Here is his assist map #Rovers #LFC https://t.co/flLvvfdoSk pic.twitter.com/uLPjAkh9wG
— EFL Stats (@EFLStats) January 18, 2021
Blackburn Rovers pokona Boro? W Totolotku kurs 2.96!
Siedem ostatnich podań, dwa z prawej strony, jedno ze środka, trzy z lewej, jedno z głębi pola. Nie jest to Kevin de Bryune, ale jeśli Anglika ominą kontuzje, może stać się zawodnikiem na poziomie zbliżonym do belgijskiego pomocnika.
Tym bardziej, że Harvey dokłada też bramki. Póki co zdobył cztery i trzeba przyznać, że nie zwykł marnować naboi. Ma 60% skuteczności, jeśli chodzi o strzały, które zamienił na trafienia. Pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie to, że Elliott stosunkowo rzadko decyduje się na posłanie uderzenia w kierunku bramki zawodnika. To największy zarzut jaki wobec niego ma szkoleniowiec Blackburn, Tony Mowbray.
Trener, który wychował takich zawodników jak Josh Murphy (Newcastle United), James Maddison (Leicester City), Ryan Kent (Rangers/Liverpool), czy wspomniany Adam Armstrong, zdecydowanie zna się na rzeczy i był głównym powodem, dla którego nastolatek z Anfield trafił właśnie na Ewood Park.
W rozmowie po meczu z Queens Park Rangers, gdzie Elliott za wszelką cenę starał się znaleźć adresata swoich podań, Mowbray zwrócił mu uwagę i poradził, by był bardziej samolubny: – „Dzisiaj miał co najmniej jedną sytuację, w której powinien samemu finalizować akcję. Rozmawiałem z działaczami Liverpoolu i stwierdziliśmy zgodnie, że Harvey postrzega siebie nie jako strzelca, ale jako asystenta. Musi to zmienić, bo kiedy przychodzi co do czego, patrzysz na bramki i asysty. Jeśli nie będzie strzelał goli, strzeli jednego w ciągu 20 meczów, Liverpool może uznać, że jest dla nich za słaby”.
Harvey wziął sobie rady swojego trenera do serca i od meczu z QPR strzelił trzy bramki. W klasyfikacji kanadyjskiej Championship wywindowało go to na ósmą pozycję. 17-latek, który miał zostać zweryfikowany, odwrócił rolę. Tym razem to on powiedział: sprawdzam.
Harvey Elliott strzeli gola Middlesbrough? Kurs 4.28 w Ewinner!
Eliott lekiem na całe zło?
Chociaż Liverpoolowi ewidentnie nie żre pod względem ofensywnym, to Harvey Elliott nie został ściągnięty z wypożyczenia do Blackburn. The Reds muszą sobie radzić bez 17-letniego talentu, ale wydaje się, że kwestią czasu pozostaje, zanim Anglik na dobre zadomowi się w składzie The Reds.
W ostatnich czterech meczach podopieczni Juergena Kloppa spartolili xG na poziomie 7.76, nie będąc w stanie sforsować defensywny Manchesteru United, Burnley, Newcastle United i Southampton. Zawodzili wszyscy po kolei – od Salaha, przez Minamino, na Shaqirim skończywszy. Biorąc pod uwagę fakt, że szansę otrzymał nawet Szwajcar, niewykluczone jest, że kilka razy wybiegłby też Elliott. Niemniej jego pozostanie w Championship, to dobra decyzja dla wszystkich zainteresowanych stron.
Liverpool nie strzeli gola w meczu z Manchesterem United? Kurs 3.28 w Superbet!
Na Ewood Park jest już ulubieńcem fanów, ma trenera, który traktuje go nie jako uzupełnienie składu, ale jedną z gwiazd. Może sukcesywnie rozwijać się, usprawniać wszystkie mankamenty. Sam Liverpool też trzyma rękę na pulsie, monitorując rozwój nastolatka. Wszystko zostało obliczone tak, aby Elliott płynnie wszedł do regularnego grania w Premier League. W tym wypadku nie ma sensu pytać „czy?”, ale „kiedy?”. Wydaje się, że jeśli wychowanka Fulham ominą kontuzje, The Reds wreszcie będą mogli cieszyć się z soczystych owoców swojego ofensywnego drzewa.
Od czasu Raheema Sterlinga wyrosły na nim różnego rodzaju produkty, między innymi Rhian Brewster (Sheffield United) czy Dominic Solanke (Bournemouth). Na żadnego z nich nie liczono tak mocno, jak na 17-latka z koczkiem na głowie.
Kto wie, może za kilkanaście miesięcy wzruszony Juergen Klopp wyśle Elliottowi na WhatsAppie link do piosenki Krystyny Prońko.
Fot.Newspix