Pietraszyn. Powiat raciborski. Mecz niższej ligi. Na zdjęciu Czesław Sroka uśmiecha się promiennie. Ubrany jest w sędziowski strój. Czapka, rękawiczki, w końcu listopad, jest zimno. Stoi przy linii, trzyma chorągiewkę. Nic dziwnego? Tak, gdyby nie fakt, że urodził się w 1948 roku i ma 72 lata. I tak, wiemy, że boiska niższych lig to folklorystyczny materiał na godziny opowieści. A może i dni, tygodnie, miesiące, lata, któż to wie, w końcu dzieje się tam tyle przypadków, dziwactw, osobliwości, anormalności, że nie sposób tego wszystkiego umiejętnie zantropologizować. Każda próba skazana byłaby na niepowodzenie. Po prostu tych oryginalności jest za dużo. Ale tę historię musimy opowiedzieć.
Zdjęcie, o który mowa.
Dzisiejszy mecz w Pietraszynie, na linii sędziował Czesław Sroka.
Od 1978 r. sędzia Podokręgu Racibórz.
W zeszłym roku został uhonorowany za mecz nr. 3 000!!! pic.twitter.com/c1JfcSEaZS— Jacek Bula (@Yacek_B) November 28, 2020
Przyznacie, że nawet jak na niskie ligi nieczęsty widok, prawda?
– Pyta mnie pan, czy pan Czesław Sroka jest znany i szanowany? Niech pan chwilę poczeka – mówi przewodniczący Kolegium Sędziów Podokręgu Racibórz, Marcin Zientek. Mija chwila. Dostajemy screen komentarza z mediów społecznościowych: „Panie Czesławie, życzę panu zdrowia i wszystkiego najlepszego. Wielki szacunek za zaangażowanie, za ambicję, za wszystko. Niewielu takich sędziów”. Ponoć takich reakcji jest dużo więcej.
Sroka to postać rozpoznawalna. Notka z rubryki lokalnej gazety o uroczej nazwie „Poznaj sędziego swego” z 2007 roku:
Pochodzi z Dolnego Śląska Od 1973 roku mieszka w Raciborzu, a od 1978 roku jest sędzią Podokręgu Racibórz. 15 lat sędziował ligę okręgową, był też sędzią liniowym w III lidze. W piłkę grywał amatorsko. Jako arbiter debiutował w przedmeczu w lidze okręgowej Tworków – Jastrzębie Zdrój. W zawodach pierwszych zespołów inauguracją jego kariery był mecz rezerw zabrzańskiego Górnika z Bielszczowicami. – Pamiętam, że w ekipie zaplecza mistrza Polski grały wtedy sławy, nie tylko śląskiej piłki, jak Cyroń, Orzeszek czy Klemens – mówi Czesław Sroka.
A tu całość tej groźnie brzmiącej, acz całkiem sympatycznej, opowiastki.
Już wtedy pan Czesław Sroka traktowany był więc w kategoriach ciekawostki.
A co dopiero teraz.
Bo – co jasne – mimo tego, że w zawodzie jest od 1978 roku i nie zaliczał spektakularnych awansów, sędziując najwyżej na trzecim poziomie rozgrywkowym, dalej biega po linii w meczach A, B i C klasy. Rok temu obchodził jubileusz pracy przy trzech kołach spotkań. A wszystko to tylko w Podokręgu Raciborskim, gdzie znają go wszyscy.
Robi wrażenie.
To był listopad 2019. Teraz kończy się listopad 2020, a Czesław Sroka sędziuje dalej. Sam podaje, że jako sędzia uczestniczył 3048 meczów. Tempo godne poszanowania.
– Podziwiamy go. Na niższych szczeblach liczy się przede wszystkim pasja. Na pewno nie jest tak sprawny, jak młody sędzia, który więcej biega, ale nadrabia doświadczeniem. Takie osoby, wielcy pasjonaci zawodu, są niezbędne na niskim poziomie rozgrywek, kiedy często brakuje sędziów, którzy chcieliby tam gwizdać. Pan Czesław Sroka zalicza się do ostatniego pokolenia generacji takich zaangażowanych ludzi. Żyje tym – stwierdza Marcin Zientek.
I choć przewodniczący Kolegium Sędziów Podokręgu Racibórz śmieje się, że i panu Sroce, mimo wieloletniego doświadczenia, również zdarzają się błędy, jak każdemu innemu arbitrowi, to absolutnie bardzo daleko mu do sędziowskiej emerytury. Przyznamy: przypadek jeden na milion. Każdemu życzyć takiej pasji, takiego entuzjazmu i takiego hartu ducha.
Fot. 400mm.pl