Masz piłkę, to możesz strzelić. Nie masz, nie możesz. Proste. Natomiast czy musisz ją mieć przez większość czasu? Niekoniecznie. Teraz w La Liga pojawił się zespół, który również regularnie zwycięża, ale mają posiadanie piłki na poziomie… 25%-30%.
Osiem lat temu na Celtic Park doszło do spotkania, które zapisało się w historii futbolu. Nie chodzi o sam fakt, że faworyzowana Barcelona przegrała z niżej notowanym rywalem. Chodzi o styl, w jakim to zrobili. Celtic miał w tym meczu 11% posiadania piłki, a i tak udało się mu zwyciężyć. Ten przykład dobitnie pokazał, że wcale nie trzeba mieć przewagi na boisku, żeby wygrywać – w piłce nożnej od zawsze na zawsze najważniejszy jest końcowy wynik.
Ludzie w ostatnich latach zaczęli przykładać zbyt dużą wagę do statystyk. Oglądają spotkania na podstawie liczb, a nie ich samego przebiegu. Fajnie, że lewy obrońca zanotował 14 sprintów i dwa razy celnie dośrodkował w pole karne, ale to jeszcze nie mówi o nim wszystkiego. Steven Gerrard też kiedyś „tylko” zanotował stratę, ale jego drużynę kosztowało to mistrzostwo Anglii.
“Cadiz nie może grać inaczej”
Álvaro Cervera jest szkoleniowcem Cadiz FC od czterech lat. Obejmował zespół, gdy ten grał na trzecim poziomie rozgrywkowym i awansował z nim do La Liga. Już w niższych ligach wprowadził taktykę, która opiera się na oddaniu inicjatywy przeciwnikowi i czekaniu na swoją szansę z kontrataków. – Wiem, że moi gracze lubią wygrywać. Nie możemy grać w inny sposób, a ktokolwiek myśli inaczej, szanuję jego zdanie, ale nie ma racji. Jestem pewien, że moim graczom się to nie podoba, ale wiedzą, że są profesjonalistami, jesteśmy tutaj, aby wygrywać i to powinno mieć znaczenie – mówił w mediach.
Hiszpan jest zwolennikiem starego, dobrego 4-4-2, które czasami przeradza się w 4-2-3-1. W obu przypadkach linia defensywy jest ustawiona bardzo głęboko. Co ciekawe, Cadiz stosuje wysoki pressing, ale nie ma on na celu odebrania piłki, tylko danie czasu partnerom na powrót na swoje pozycje. Pozwalają swoim przeciwnikom na spokojne budowanie gry od tyłu.
Jeżeli rywal ma piłkę przy nodze przez zdecydowaną większość spotkania, to nawet w przypadku słabszej dyspozycji danego dnia i tak zawsze coś wpadnie. Dlaczego więc beniaminek La Liga traci bardzo mało goli?
Kluczem do sukcesu jest ustawienie w obronie.
Drużyna z Kadyksu skupia się na zagęszczeniu przestrzeni przed własnym polem karnym. Ustawiają się głęboko, a jak dołożymy do tego jeszcze drugą linię, która gra bardzo blisko obrońców, wychodzi, że przeciwnik nie ma miejsca na konstruowanie akcji. W ośmiu starciach tego sezonu stracili tylko sześć bramek, z czego połowę w jednym meczu. Warto dodać, że mierzyli się z naprawdę czołowymi zespołami – na zero z tyłu kończyli spotkania z Athletic Bilbao, Villarrealem oraz Realem Madryt.
– Jesteśmy zespołem, które będzie bardzo cierpiał do końca kampanii, jestem tego pewien. Są różne style gry, ale muszą być poparte wynikami i to właśnie robi Cervera w Kadyksie – podkreśla obrońca Juan Cala.
Chwała im za to, ze potrafili pokonać wyżej notowanych rywali, z którymi na papierze nie mieli większych szans, ale i tak największe wrażenie robi… posiadanie piłki. Przecież to jest niemożliwe, żeby mieć ten wskaźnik na poziomie 25-30%, a i tak regularnie wygrywać. Tu nie chodzi o to, że cofnęli się przed Realem, bo na świecie jest może z pięć drużyn, które postąpiłyby inaczej, a Cadiz z pewnością do nich nie należy, lecz oni w ten sam sposób grali również z zespołami z dołu tabeli.
No to jedziemy po kolei, w nawiasie zapisaliśmy końcowy wynik i procent posiadania piłki w poszczególnych spotkaniach: z Osasuną (0:2, 53%), z Huescą (2:0, 29%), z Sevillą (1:3, 24%), z Athletic Bilbao (1:0, 28%), z Granadą (1:1, 42%), z Realem Madryt (1:0, 25%), z Villarrealem (0:0, 23%), z Eibar (2:0, 26%). Wychodzi na to, że jedyny mecz, w którym częściej byli przy piłce… jeszcze przegrali. Wyjątkiem jest starcie z Sevillą, gdzie również za dużo sobie nie pograli, ale zdecydowanie zwyciężyła drużyna z Andaluzji.
Jak wygląda ich posiadanie piłki na tle pozostałych hiszpańskich zespołów?
Ranking otwierają Sevilla, Barcelona oraz Real Madryt z ponad 60-procentowanym czasie przy piłce, a na szarym końcu znalazło się, cóż za niespodzianka – Cadiz CF ze średnim posiadaniem piłki na poziomie 31%. Różnica między 19. a 20. miejscem w tym zestawieniu jest naprawdę spora, bo wynosi 11%. Ostatni w ligowej tabeli Real Valladolid ma posiadanie piłki średnio na poziomie 43%, więc również znacznie wyższe niż były klub Kamila Kosowskiego.
Wróćmy jeszcze do wspomnianego wcześniej meczu Ligi Mistrzów. Możemy się założyć, ża na 10 takich spotkań, Barcelona wygrałaby dziewięć z nich, ale ten jeden raz lepszy okazał się przeciwnik. W przypadku drużyny „El Submarino Amarillo” nie można mówić o szczęściu, bo w takiej sytuacji – każdy ich mecz był szczęśliwym.
Ta taktyka nie sprawi, że dzieci z całego świata zaczną nagle kibicować beniaminkowi La Liga, a trenerzy na szkoleniach i konferencjach dojdą do wniosku, że jest to rewolucyjne ustawienie, które wymyśli futbol na nowo, ale dopóki przynosi to zamierzony skutek – należą się Álvaro Cerverowi słowa uznania. Ciekawe tylko, jak długo będzie to jeszcze skuteczne?