– Należymy do kultury zachodniej, a nie białoruskiej, gdzie takie sprawy załatwia się przez układy i układziki. Bo komuś coś przyszło do głowy, zadzwonił do drugiej osoby, a ta osoba nie pytając nikogo, podejmuje taką decyzję. Jako klubowi jest mi przykro, że prezes Ekstraklasy nie znalazł czasu, żeby zadzwonić i przekazać, że chce podjąć taką decyzję. To mało eleganckie – tak decyzję o przełożeniu meczu z Lechem Poznań w “Weszłopolskich” skomentował Jarosław Mroczek, prezes Pogoni Szczecin. Co jeszcze w tej sprawie mu się nie podobało? Jak wygląda sprawa koronawirusa w zespole “Portowców”? Łapcie zapis rozmowy ze sternikiem Pogoni.
Dobry wieczór panie prezesie, jak zdrówko?
Super, ze mną nie ma żadnych problemów. Może złego licho nie bierze!
Doceniamy dobry humor! A co pan sobie pomyślał, gdy pan usłyszał, że w Pogoni Szczecin jest 30 zarażonych osób? Gdyby to się działo parę miesięcy temu, to w ogólnopolskich mediach by mówiono, że to ognisko wirusa.
To była oczywiście szokująca wiadomość, ale patrzę na to spokojniej, bo wiem, że takie rzeczy mogą się zdarzać. Rozmawiałem z moimi lekarzami, powiedzieli mi, że część tych wyników może być fałszywie pozytywna. Zresztą tak to wygląda, bo z całej tej 30-stki nie wszyscy mają objawy. Nie musi to oznaczać, że wszyscy są zakażeni. Nie chcieliśmy jednak przesuwać, robić powtórnych badań, bo to by tylko bardziej wydłużyło okres kwarantanny, więc od razu do niej przystąpiliśmy zgodnie z zaleceniami sanepidu.
RAKÓW – WISŁA PŁOCK: RAKÓW WYGRA, HANDICAP 0:1 – KURS 2.62 W TOTOLOTKU!
Macie sobie coś do zarzucenia jako klub, czy jest to przypadek? Zdaję sobie sprawę, że piłkarze są dorosłymi ludźmi, nie da się ich pilnować, każdy musi patrzeć na siebie, ale pojawiły się zarzuty, że coś może być nie tak, skoro wcześniej nie wykryto w Ekstraklasie zakażeń na tę skalę.
Strasznie jestem ciekaw, co za tymi słowami się kryje, bo nie wiem, co mogło być nie tak. Jako klub przestrzegaliśmy wszystkich zasad i jesteśmy w stanie to udowodnić. Mówię o raportach do Komisji Medycznej, wieczorem ankiety były zbierane przez naszych fizjoterapeutów i codziennie wysyłane. Mamy więc całą dokumentację medyczną i mogę śmiało powiedzieć, że jako klub nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nie rozstrzygam i nie chciałbym sugerować, skąd wirus do nas trafił. Nie ma to żadnego znaczenia, teraz po prostu trzeba jak najszybciej z tego wyjść.
Jak było z testami, które zrobiliście? Wykonaliście je sami z siebie?
Tak, bo to logiczne działanie. W środę, gdy jeden z zawodników zaczynał odczuwać grypę, nie było jeszcze alarmu. Na drugi dzień tych osób było już łącznie pięć, więc lekarze podjęli decyzję, żeby wykonać testy. Testy wykonano w piątek, wyniki całej piątki były pozytywne.
Pech was nie opuszcza, wcześniej seria kontuzji, teraz to. Jak sztab szkoleniowy podchodzi do kwestii tak długiej przerwy? To zaburza pracę z zespołem.
Oczywiście, ale nie chciałbym tego tłumaczyć pechem. Musimy sobie z tym dać radę, na szczęście dziś mamy taką technikę, że możemy ze sobą rozmawiać, będąc w różnych miejscach. Zawodnicy dostali dzisiaj – a przynajmniej mam nadzieję, bo jeszcze tego nie sprawdzałem – sprzęt sportowy do treningu w domu.
Finalnie dobrze się złożyło, że mecz z Lechem został przełożony na inny termin, bo i tak by się nie odbił. Przekaz był jednak taki, że Pogoń nie patrzy na dobro polskiej piłki, tylko na siebie. Natomiast Pogoń też miała argumenty, żeby nie zgadzać się na propozycję Lecha. Jakie argumenty Pogoń wystosowała?
Najpierw odniosę się do tych zarzutów, bo spotkałem się z nimi zarówno w opinii publicznej, jak i usłyszałem to od prezesa jednego z tych klubów. Dla mnie to jest śmieszny zarzut. Mówienie któremukolwiek z szefów polskich klubów, że nie ma dla niego znaczenia, czy nasz klub będzie grał w fazie grupowej pucharów, jest niepoważne. Cieszymy się z tego, niezależnie czy będzie to Legia, Lech czy każda inna drużyna. Natomiast czym innym jest sposób załatwienia tego i na tym rzecz polegała. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego nie można tego zorganizować w sposób rozumny, sprawny. Przewidzieć takiej sytuacji miesiąc wcześniej, umówić się, że w takiej sytuacji decyzja będzie wynikała z definicji. Wtedy sztab mógłby sobie zaplanować dwutorową drogę działania. Nie obrażamy się, bo ktoś o coś takiego poprosił. Podeszliśmy do tego w ten sposób, że skoro nie było dyskusji na ten temat, to te drużyny są gotowe rozegrać te mecze. Potem nagle jakiś działacz wyskoczył, że może potrzeba jednak dodatkowego, wolnego czasu. Nasi trenerzy mówili, że z punktu widzenia drużyny, regeneracji, czasu było wystarczająco dużo. Jeszcze raz to powtórzę: Ekstraklasa organizacyjnie mogła to wcześniej załatwić.
ŚLĄSK – CRACOVIA: REMIS – KURS 3.40 W TOTALBET!
Byłby pan za tym, żeby taki zapis znalazł się w regulaminie? Że jeśli polski klub gra w decydującej fazie pucharów, to ma z górki w terminarzu?
Jeżeli taki klub o to wystąpi to tak, oczywiście.
Zarzuty o to, że komuś nie leży na sercu dobro polskiej piłki, są śmieszne. Przecież pozostałe kluby dokładają mistrzowi Polski 12 milionów po to, żeby zbudował sobie silną kadrę na puchary.
Tak jest. Nie możemy operować tutaj śmiesznymi, patriotycznymi argumentami. Nie żałuję Lechowi i Legii tych pieniędzy. Będę się cieszył, że oprócz punktów do rankingu dostaną po 20 milionów i ich kondycja finansowa będzie lepsza. Każdemu klubowi tego życzę, ale to można robić inaczej. Należymy do kultury zachodniej, a nie białoruskiej, gdzie takie sprawy załatwia się przez układy i układziki. Bo komuś coś przyszło do głowy, zadzwonił do drugiej osoby, a ta osoba nie pytając nikogo, podejmuje taką decyzję. Jako klubowi jest mi przykro, że prezes Ekstraklasy nie znalazł czasu, żeby zadzwonić i przekazać, że chce podjąć taką decyzję. To mało eleganckie.
Prezes Marcin Animucki mówił, że nie było czasu i trzeba było podjąć twardą, męską decyzję.
Zawsze znalazłbym czas na to, żeby zadzwonić do prezesa klubu, który jest akcjonariuszem i dzięki któremu prezes Animucki jest prezesem Ekstraklasy.
Pojawiają się pogłoski, że cała najbliższa kolejka mogłaby się nieodbyć. Byłby pan zaskoczony, gdyby tak się stało?
Gdyby to była decyzja niepoparta rzeczywistymi powodami, to byłbym zaskoczony. To nie byłoby dobre. Natomiast znowu są czynione nerwowe ruchy pod wpływem wzrostu zachorowań, co przecież można było przewidzieć. Nagle podejmuje się decyzję, że teraz kluby Ekstraklasy muszą koniecznie przeprowadzić testy. Dzisiaj dostałem maila na ten temat i już są w nim dziwne decyzje Komisji Medycznej. Wyznacza się terminy, w których nasi zawodnicy będą na kwarantannie i nie będziemy mogli zrobić im testu. Pewne rzeczy trzeba przemyśleć. Namawiam do tego, żeby pewne decyzje podejmować w odpowiednim czasie. Po lipcu, gdy skończył się sezon, było trochę czasu, żeby ustalić reguły na nadchodzący sezon, a nic takiego się nie stało. Do dzisiaj nie ma formalnego dokumentu, który określałby zasady funkcjonowania w okresie COVID-u. Jest projekt takiego dokumentu, przygotowany przez Komisję Medyczną, ale nie został on zatwierdzony przez Ekstraklasę. Trochę mi brakuje organizacyjnej części, za późno jest to robione.
POGOŃ W TOP 3 NA FINISZU LIGI – KURS 6.50 W EWINNER!
Czyli uważa pan, że Ekstraklasa nie jest gotowa na tę sytuację? Odpukać, ale zaraz zarażenia mogą się pojawić w innym klubie.
Niestety te decyzje zapadające ad hoc rozumiem jako nieprzygotowanie. Kiedy rozmawiam z moim lekarzem, ciągle podaje mi przykłady, że nie ma dobrego obiegu informacji. Jednoznacznych zaleceń, które mówiłyby nam, jak w danej sytuacji trzeba się zachować. Abstrahuje już od sytuacji wcześniejszej, gdzie w jednym klubie zachowywano się tak, w innym inaczej.
Co pan sądzi o tym, że Wisła Kraków nie wysyłała raportów medycznych do Ekstraklasy? Nie było to wymagane, ale większość klubów to robiła.
Właściwie sam pan sobie odpowiedział. Nie jestem po to, żeby oceniać, myśmy wysyłali. Wisła Kraków podjęła taką decyzję i się obroni, bo nie było dokumenty, który zmuszałby ją, żeby to robić. My uważaliśmy, że przyzwoitość nakazuje to robić. Niech słuchacze ocenią, która postawa jest lepsza.
Na koniec pytanie sportowe. Czy temat Luki Zahovicia, albo jakiegokolwiek innego napastnika w Pogoni, istnieje?
Pomidor!
To byłby świetny ruch, bo dużo strzela, ale chyba nie jest najtańszy.
Pomidor!
ROZMAWIALI WESZŁOPOLSCY
Fot. Newspix