Tomek Ćwiąkała napisał dzisiaj na Twitterze, że Damian Kądzior jest blisko transferu do Eibaru, prawdopodobnie ma niedługo przejść testy medyczne. Oczywiście – tak jak sam dziennikarz Canal + zastrzega – do ewentualnej przeprowadzki jeszcze trochę zostało, choćby dlatego, że Dinamo Zagrzeb to trudny gracz i zaraz może im się odwidzieć. Natomiast nie ukrywamy, taki news byłby interesujący. Po pierwsze – awans sportowy Kądziora. Po drugie – duża nagroda za jego pracę. Wreszcie trzecie – w końcu moglibyśmy liczyć, że w końcu polski piłkarz będzie w Hiszpanii cokolwiek znaczył.
To już nawet nie jest ten sam przypadek co kiedyś w Premier League (bo teraz rośnie Bednarek), że choć nie mieliśmy graczy z pola, to akcje bramkarzy zawsze stały wysoko. Nie. La Liga to pustynia, jeśli chodzi o polskich zawodników. Nie chcą tam nas, a jak czasem chcą, to po chwili stwierdzają, że jednak głupia sprawa wyszła i czy możecie sobie, chłopaki, pójść.
XXI wiek, jeśli chodzi o polskie dokonania na hiszpańskiej ziemi, jest dość dramatyczny.
- Cezary Wilk zagrał 11 spotkań w sezonie 14/15, ale swoją grą mało kogo porwał, usiadł na ławce, potem przyszła kontuzja i druga szansa nie nadeszła, Polak grywał już tylko na drugim poziomie.
- Przemysław Tytoń w tych samych rozgrywkach rozegrał pełny sezon dla Elche, ale potem przeprowadził się do Stuttgartu i gdy już wrócił, raczej nie wspomina dwóch sezonów w Deportivo La Coruna dobrze. 15 spotkań i 27 puszczonych bramek. Trzy czyste konta. Dramacik.
- Bartłomiej Pawłowski nawet strzelił bramkę, nawet zagrał z Barceloną, tylko… co z tego? Jego licznik zatrzymał się na ośmiu spotkaniach i go pogoniono.
- Dariusz Dudka? Dwa mecze dla Levante. O czym tu gadać.
- Przygody Jerzego Dudka bardzo dobrze znamy. Z jednej strony pożegnano go w Madrycie bardzo ładnie, bo przecież Królewscy nawet utworzyli szpaler, z drugiej strony – trudno powiedzieć, żeby w Realu się nagrał. Raczej dzielnie znosił rolę zmiennika dla Casillasa, podnosząc się z ławki incydentalnie. W lidze dwa razy.
- Ebi Smolarek był bliski wielkiej kariery, ale trafił z Realem w słupek. Nie no, jaja sobie robimy, ale paradoksalnie biedę mamy taką, że te jego cztery bramki i dwie asysty, to całkiem przyzwoity wynik.
- Parę meczów na wiosnę 00/01 zaliczył jeszcze Mirosław Trzeciak, ale wiadomo, to zupełnie inna historia, finisz kariery, aniżeli środek czy początek.
Czyli tak naprawdę w bieżącym stuleciu doczekaliśmy się jednego piłkarza, który w swoim klubie grał większą rolę niż rezerwowego czy starego mędrca. Chodzi oczywiście o Grzegorza Krychowiaka, który w Sevilli pokazał, na jak duże granie go stać – zbierał bardzo dobre recenzje, wygrał Ligę Europy, trafił do PSG, a że tam nie poszło, to już inna para kaloszy.
Nie ma co kryć: są ligi bardziej przyjazne Polakom.
Dlatego ten ewentualny transfer Kądziora byłby ciekawy, bo może przy podsumowaniu stranierich trzeba by się na La Liga zatrzymać, a nie tylko stwierdzać: okej, tu nikogo nie ma. Poza tym to byłby najzwyczajniej w świecie krok do przodu dla Kądziora. Trudno powiedzieć, że to stary gość, ale w piłkarskim świecie 28 lat to idealny i może ostatni moment, by spróbować swoich sił w ligach TOP5. W Chorwacji nie zawiódł, strzelał i asystował regularnie, cieniem kładą się występy – a raczej ich brak – w Europie, natomiast zagrał ledwie godzinę w Lidze Mistrzów, lecz i tak zdążył zanotować śliczną asystę. Na szansę wyżej więc zapracował i być może ta szansa przyjdzie.
What a GOAL!
Dani Olmo pic.twitter.com/6mM8auavJc— izhar kishon (@izharkishon) December 11, 2019
Oczywiście Eibar to żaden potentat, ale poza pierwszym sezonem – gdy jako beniaminek szczęśliwie uniknęli spadku przez kłopoty Elche – raczej nie bili się z przerażeniem o utrzymanie. W ostatnim sezonie mieli sześć punktów zapasu, we wcześniejszych latach balansowali też od dziewiątego do czternastego miejsca. Czyli: na puchary są za słabi, ale też trudno ich traktować jako naturalnych kandydatów do spadku. Przyzwoite miejsce, by stawiać pierwsze kroki w La Liga.
Jak mogłoby być z minutami dla Kądziora? Na pewno w kadrze Eibar mało jest typowych skrzydłowych, bo zaledwie dwóch: Leon i Inui. Gdy trzeba było, boki pomocy potrafił obskoczyć Cristoforo czy de Blasis, lecz tego drugiego już nie ma w klubie. Podobnie jak Orellany – osiem bramek, dziewięć asyst – bo ten odszedł do Valladolid. Ćwiąkała zwraca też uwagę, że styl Eibaru jest mało hiszpański, a więc: bardzo intensywny, z dużą liczbą dośrodkowań, toteż jest to granie, które mogłoby Kądziorowi pasować.
Jednak najpierw musi być transfer. Trzymamy kciuki, bo skoro Messi odchodzi, Ronaldo już dawno nie ma, potrzebujemy nowego magnesu!
Fot. Fotopyk