Pierwszy jest jedynym udanym letnim transferem Lecha. Crnomarković miewa parodystyczne zapędy, Muhar jest słaby, van der Hart – wiadomo. Od biedy pozytywnie można ocenić też ściągnięcie Dejewskiego, który z założenia miał być raczej uzupełnieniem, a nie frontmanem. Drugi prezentuje solidny poziom od kiedy pojawił się w Polsce. Dziś pełni funkcję kapitana, ale gdy tylko rozegra kilka meczów z rzędu, zaczyna się odliczanie, kiedy znów się wysypie. Lubomir Satka i Thomas Rogne. Gdy są razem na boisku, Lech traci mniej bramek.
Liczby przemawiają za nimi
Tylko trzynaście razy zdarzyło się, by Satka i Rogne wyszli razem w pierwszym składzie „Kolejorza”.
- 9. kolejka, Jagiellonia – 1:1
- 14. kolejka, Pogoń Szczecin – 1:1
- 15. kolejka, Korona Kielce – 0:0
- 16. kolejka, Piast Gliwice – 3:0
- 17. kolejka, Wisła Płock – 2:0
- 18. kolejka, ŁKS – 2:0
- 19. kolejka, Śląsk Wrocław – 1:1
- 21. kolejka, Raków Częstochowa – 3:0
- 22. kolejka, Cracovia – 1:2
- 23. kolejka, Lechia – 2:0
- 28. kolejka, Zagłębie – 3:3
- 30. kolejka, Korona – 3:0
- 31. kolejka, Piast – 2:0
13 meczów. Osiem czystych kont. Tylko jedna porażka. Średnia straconych goli na mecz – 0,69.
Dla porównania – bez Satki albo Rogne Lech rozegrał 18 meczów. Zaliczył wtedy cztery czyste konta. Przegrał sześć razy. Średnia straconych goli na mecz – 1,17.
Uniwersalny Satka
O dziwo, w początkowej fazie sezonu to nie Rogne, nie Satka, a Crnomarković cieszył się największym zaufaniem trenera Żurawia. Słowaka dziś można uznać za najsolidniejszego stopera „Kolejorza”, ale pierwszym czterem meczom tylko się przyglądał. Gdy już wskoczył do składu, to… kosztem Rogne. I nie dlatego, że Norweg się wysypał, nie tym razem. Po prostu przegrał sportową rywalizację, choć dziś – mając w pamięci wszystkie babole Crnomarkovicia – wydaje się to być błędną oceną szkoleniowca Lecha.
Satka imponuje pewnością, skutecznością interwencji, ustawieniem. Nie jest to typ obrońcy, którego interwencje zapewniają boiskowe fajerwerki – po prostu wykonuje dobrze swoją robotę. Wiele mówi o nim fakt, że nie obejrzał w tym sezonie ani jednej żółtej kartki (!). Satka jest także uniwersalny. Gdy po kontuzji Roberta Gumnego „Kolejorz” został bez naturalnego zastępstwa, Słowak zagrał trzy mecze na prawej obronie. I wyglądało to całkiem nieźle. Dopiero na obozie trener Żuraw wymyślił przesunięcie na tę pozycję 17-letniego wówczas Kamińskiego. No i Lech ściągnął na pół roku Butkę.
Satka pewnie by sobie poradził na dłuższą metę na prawej stronie, ale raz, że nie miał tak naturalnego ciągu na bramkę, jaki wymaga gra w ofensywnie grającej drużynie. Dwa – szkoda, by wypadał ze środka.
Rogne w gabinetach
Norweg sam apelował jakiś czas temu w naszym wywiadzie, by podchodzić do jego zdrowia ze zrozumieniem. – Jeśli kupujesz mnie do swojej drużyny, musisz rozumieć ryzyko, że w którymś momencie mogę wypaść. Jednocześnie możesz być pewny, że będąc zdrowy zrobię wszystko, by tak pozostało. Bym był w najlepszej formie i zawsze dał coś ekstra zespołowi – deklarował rok temu.
Od tamtej pory urazy wcale go nie opuściły. Są one wpisane w DNA tego zawodnika. To coś jak Stokowiec i fikuśna marynarka, Stawowy i wąs, Bartoszek i łysina. Nierozerwalny element. W tym sezonie Rogne spędził na boisku tylko 56% możliwego czasu. Żaden groźny uraz mu się nie przyplątał, no ale…
- we wrześniu wypadł na trzy mecze,
- w marcu wypadł na trzy mecze,
- do tego doszło pojedyncze spotkanie w grudniu
Zeszły sezon wyglądał podobnie – Rogne znalazł się poza kadrą meczową jedenaście razy. Najgorsze było dla niego zdecydowanie pierwsze półrocze w Poznaniu, podczas którego nie zdążył nawet zadebiutować.
***
Gdy tylko Rogne jest zdrowy i tworzy duet z Satką, “Kolejorz” punktuje znacznie lepiej i traci mniej bramek. Innym talizmanem Lecha jest ostatnio Jakub Moder. Przypomnijmy, gdy tylko zluzował ostatnio Karlo Muhara, Lech wygrał trzy mecze z bilansem 9:0. Dziś Moder nie zagra z powodu kartek, a więc oczekujemy wielkiego powrotu chorwackiego przecinaka.