Nie powiemy, że sędziowie wypaczyli składy grupy mistrzowskiej i spadkowej, ale jesteśmy przekonani, że ich błędy miały wpływ na kształt tabeli. Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej w “Niewydrukowanej Tabeli” o puchary mogłoby grać Zagłębie Lubin, szanse na TOP8 miałby jeszcze Raków, a Wisła Płock byłaby już w strefie spadkowej. Po 29. kolejce znów mamy trochę do weryfikowania.
I to akurat dość zabawne, że w minionej serii gier mieliśmy trzy bardzo podobne do siebie sytuacje. W każdym z tych trzech przypadków sędziowie nie pokazywali czerwonych kartek, a naszym zdaniem dwa te ataki powinny zakończyć się wykluczeniem. Ale do rzeczy.
Korona skrzywdzona w Lubinie
Najgłośniejsza sprawa weekendu, czyli faul Guldana na Lioiu. Do rozstrzygnięcia są tutaj dwie kwestie:
- czy mamy do czynienia z DOGSO, czyli z zabraniem rywalom realnej szansy na zdobycie bramki
- oraz czy Guldan popełnił poważny, rażący faul
Zgodnie z przepisami spełnienie choćby jednego z tych warunków powinno skutkować czerwoną kartką. Naszym zdaniem mamy tu zarówno DOGSO, jak i poważny, rażący faul. Zdaniem sędziego – faul i tylko żółty kartonik. Nie potrafimy zrozumieć czemu arbiter nie wykluczył w tej sytuacji Guldana. Nawet jeśli VAR nie chciał wchodzić w niejednoznaczną sytuację z przerwaniem akcji, która realnie mogła zakończyć się golem, to i tak nie kończy wątku. Bo atak Guldana jest wykonany od tyłu, korkami na achillesy rywala – przecież to jest wślizg na pół roku w gipsie. Tylko szczęściu zawodnik Korony zawdzięcza fakt, że nie skończył tego meczu w karetce. Guldan powinien wylecieć. Koniec, kropka. Dopisujemy kielczanom gola za grę ponad 20 minut w przewadze, weryfikujemy wynik na zwycięstwo gości.
DOGSO czy nie?
Spory zgryz mieliśmy za to z sytuacją z Gdańska. Saief wychodzi na czystą pozycję po ladze z własnej połowy, w powietrzu zagrywa sobie piłkę przed Rapą, ten trafia go w podeszwę i… No właśnie. Wszystko wygląda na klasyczną czerwoną kartkę za zatrzymanie zawodnika lecącego sam na sam z bramkarzem. Teoretycznie. Bo w praktyce Saief tak sobie zagrał piłkę, że nie ma szans do niej dojść. Pesković wyszedł z bramki, piłka leci w jego stronę. Skrzydłowy Lechii nie zdążyłby nawet, gdyby nazywał się Usain Bolt. Faul – tak. Czerwona kartka – nie. Dobra decyzja sędziego.
Panie Szymonie…
W Łodzi mieliśmy trochę podobną sytuację do tego faulu Guldana na Lioiu. Tu jednak nie bierzemy pod uwagę DOGSO, bo Romanczuk ma jeszcze kilku zawodników przed sobą. Ale też jest wejście od tyłu. W dodatku z dość wyraźnym naskokiem. Srnić rzucił się jak wściekły na rywali goniąc za piłką, ale tu w tej pogoni za Romanczukiem przegiął pałę. I to tak zdecydowanie.
Naskok, zerowe szanse na zagranie piłką, atak korkami na achillesa, wyprostowana noga. Nie popisał się tutaj Szymon Marciniak, który czerwoną kartkę zostawił w kieszonce. Uzupełniamy rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził”, wyniku nie weryfikujemy, bo łodzianie i tak dostali w cymbał.
A nasza tabela po 29. kolejkach wygląda tak, jak na poniższej grafice. Zagłębie Lubin jest jedną nogą w górnej ósemce, Raków wciąż może zagrać w grupie mistrzowskiej, Wisła Płock spada za Koronę Kielce, sami kielczanie jakby bliżej utrzymania, Arka poza strefą spadkową…