Wciąż czekamy na informacje dotyczące Lechii Gdańsk i Korony Kielce, ale nawet jeśli – odpukać – w tych dwóch klubach coś pójdzie nie po myśli Ekstraklasy SA, PZPN-u i całej rzeszy kibiców oczekujących na powrót polskiej piłki, mamy pewne powody do optymizmu. Stan na godzinę 17.30 we środę, 6 maja, jest taki, że granie na naszych boiskach jest już raczej bliżej niż dalej.
Dzisiaj PZPN poinformował o tym, że Komisja Medyczna zezwoliła na treningi grupowe w czternastu spośród szesnastu klubów Ekstraklasy. To oznacza, że wczorajsze pozytywne testy na obecność przeciwciał dotyczyły tych, którzy już wirus przechorowali, albo przynajmniej są łatwi do wyizolowania, co nie stwarza żadnych przeciwwskazań przed wznowieniem treningów przez cały zespół. Czternaście drużyn Ekstraklasy dzisiaj normalnie uczestniczy w zajęciach, co więcej – odbywają się one w większych grupach, niż początkowo zakładano, bo ten bardziej optymistyczny wariant został zawarty w rządowym rozporządzeniu, na mocy którego “odmraża” się Ekstraklasa.
To jest bardzo dużo. W stosunku do zakładanego planu mamy minimalne spóźnienie, które wynikało z potrzeby przeprowadzenia pogłębionych testów, ale z drugiej strony – kluczowy jest fakt, że pomimo licznych cwaniackich numerów, trenowania przed oficjalną zgodą rządu, Ekstraklasy i PZPN-u oraz umiarkowanie poważnym stosunkiem do izolacji, nie doszło do żadnych masowych zakażeń. Nie ukrywamy – trochę się tego scenariusza obawialiśmy, bo wykrycie chorego na przykład wśród trenujących arkowców na ich słynnym zdjęciu, mogłoby mocno skomplikować cały proces. Oczywiście, nadal nie wykluczamy, że coś bardzo złego wydarzyło się w Gdańsku czy w Kielcach, ale na ten moment zdaje się, że Ekstraklasa jest prawie czysta, praktycznie w pełni zdrowa, a część osób może nawet już posiadać odporność na określone szczepy koronawirusa.
Co to właściwie oznacza w praktyce? Cóż, w praktyce przeszliśmy przez najtrudniejszą z przeszkód. Teraz kluby muszą już tylko zadbać, by nikt przez najbliższe 3 tygodnie nie złapał wirusa, czyli teraz już traktował izolację w naprawdę poważny sposób. Zdaje się, że kluby będą próbowały nadgonić zaległości treningowe, co oznacza, że piłkarze raczej nie będą narzekać na nadmiar wolnego czasu, który koniecznie trzeba spędzić w galeriach lub na plażach. W maju będzie ich chyba utrzymać w ryzach łatwiej niż w kwietniu, zwłaszcza, że pod ręką będą także wszyscy obcokrajowcy, którzy w niektórych klubach rozjechali się po Europie. Codzienna opieka, raportowanie, chuchanie i dmuchanie dadzą też coś ważniejszego, niż te aktualne testy – dadzą psychiczny komfort i poczucie względnego bezpieczeństwa, rzeczy absolutnie konieczne, jeśli myślimy o wznowieniu ligi.
PZPN teraz wprowadza swój plan dla I i II ligi – jako pierwsi testy przechodzą pucharowicze ze Stali i Miedzi, dalej pozostała część I ligi, później cała II liga. Generalnie do końca tygodnia, wliczając w to bardziej szczegółowe testy, nie na obecność przeciwciał, ale stricte na koronawirusa, powinniśmy już wiedzieć, czy wszystkie kluby są zdolne do treningów grupowych. Jeśli okaże się, że tak – od 11 maja cały centralny futbol ruszy, a można się spodziewać, że również rząd i ministerstwo sportu będą luzować regulacje aż do pozwolenia na normalne treningi całej kadry i mecze bez udziału publiczności.
Można spekulować – co uda się zmontować przez 3 tygodnie maja w kwestii przygotowania motorycznego i taktycznego. Jak będą wyglądać zespoły po tak długiej przerwie. Czy na pewno przy tak ogromnym natężeniu meczów uda się uniknąć kontuzji. Czy wszyscy będą potrafili ustrzec się wirusa przed kolejną, już przedmeczową turą testów. Na dziś jednak wydaje się, że to niewielkie problemy w stosunku do tych, które już rozwiązaliśmy.
Powrót do zawodowego grania w piłkę w końcówce maja wydaje się tym realniejszy, że w podobnym czasie wznowić rozgrywki mają też Serbowie, Chorwaci, Austriacy czy Niemcy. Jeszcze miesiąc temu wydawało się to nierealne, ale dzisiaj – z pokorą i ostrożnością – można wypatrywać tej nowej normalności. Bez kibiców, trochę na wariata, ze sporą dozą improwizacji, ale kurczę – futbol wraca na swoje miejsce!
Fot. 400mm.pl