– Jednym klubem, którego nie dotknie kryzys, jest PSG. Przypuszczam, że również w Monaco nie będą za bardzo dotknięci finansowo, choć na pewno jakieś straty się pojawią, a co do strat, to na pewno mówi się o 300 milionach euro, które przepadną klubom z transzy wypłacanej przez Canal Plus. Uderzy to w mniejsze kluby. Przede wszystkim w te, które mają mniejsze budżety – Amiens czy Nimes. Sama kwestia tej decyzji będzie miała konsekwencje w klubach drugiej ligi, bo trzeba wiedzieć, że kiedy drużyna z Ligue 2 spada o ligę niżej, to wszystko bardzo często się wali. O tym się nie mówi. A naprawdę mało jest zespołów, które spadając z drugiej ligi do trzeciej, wracają potem do poważnego zawodowego futbolu – mówił polski trener, Piotr Wojtyna, który od lat pracuje we Francji w Misji Futbol na antenie Kanału Sportowego. Zapraszam do zapisu tekstowego tej rozmowy.
***
Nieprawdopodobne zamieszanie we Francji. Lyon poza pucharami, kluby domagające się od rządu 162 milionów euro. Pana zdziwiła decyzja o zamrożeniu sportu do września?
Samo zatrzymanie zawodowych lig we Francji było dla mnie dużym zaskoczeniem. Mimo nadal niewesołej sytuacji związanej z dużą dzienną liczbą zgonów na koronawirusa, to wydawałoby się, że z punktu widzenia praktycznego dałoby się przeprowadzić wznowienie rozgrywek Ligue 1 i Ligue 2. Oczywiście, etycznie wszystko się zgadza, nie narażamy nikogo, ale przecież można było zastosować szeroko zakrojone środki przeciwdziałania temu niebezpieczeństwu. Decyzja nie zależy jednak od federacji i ligi. Decyduje rząd.
Niemcy, Włosi, Hiszpanie, Anglicy – wszyscy będą grali. W Belgii czy Holandii też zamrażają, ale dalej interesuje nas: jak wielkie problemy finansowe będą miały kluby we Francji?
Jednym klubem, którego nie dotknie kryzys, jest PSG. Przypuszczam, że również w Monaco nie będą za bardzo dotknięci finansowo, choć na pewno jakieś straty się pojawią, a co do strat, to na pewno mówi się o 300 milionach euro, które przepadną klubom z transzy wypłacanej przez Canal Plus. Uderzy to w mniejsze kluby. Przede wszystkim w te, które mają mniejsze budżety – Amiens czy Nimes. Sama kwestia tej decyzji będzie miała konsekwencje w klubach drugiej ligi, bo trzeba wiedzieć, że kiedy drużyna z Ligue 2 spada o ligę niżej, to wszystko bardzo często się wali. O tym się nie mówi. A naprawdę mało jest zespołów, które spadając z drugiej ligi do trzeciej, wracają potem do poważnego zawodowego futbolu.
Czytałem dzisiaj wywiad z właścicielem Nantes, Waldemarem Kitą, który użył stwierdzenia, że ligę, także jego klub, czeka apokalipsa. Chcieliśmy pana spytać o człowieka, który gardłuje najmocniej, czyli Jeana Michela Aulasa. Prezes Lyonu denerwuje się, bo jego zespół skończył rozgrywki na siódmym miejscu w tabeli.
To osoba bardzo kontrowersyjna, ale przy tym uważam, że to najlepszy prezydent we francuskim klubie od kilku porządnych dekad. Zrobił klub na światowym poziomie, przejmując go na drugim poziomie rozgrywkowym. Wiadomo, że nikt teraz nie zgadza się z koncepcjami Aulasa, który chce za wszelką cenę dograć ligę i krzyczy, że to niesprawiedliwość, jak ułożyła się liga, ale trudno mu się dziwić – Lyon, po raz pierwszy od dwudziestu trzech lat, znalazł się poza miejscami premiowanymi grą w europejskich pucharach. Istnieje jeszcze minimalna szansa, że to się zmieni, jeśli dograne zostałyby dwa finały krajowych pucharów. W Pucharze Ligi Francuskiej Lyon będzie grał z PSG. Jeśli Lyon wygrałby ten mecz, to sprawa w jakiś sposób zostałaby rozwiązana.
To jest brane pod uwagę?
Istnieje taka możliwość pod koniec sierpnia, ale to są bardzo umowne daty. Jeśli ogląda się francuską telewizję, to widzi się doskonale, że sytuacja zmienia się codziennie. Mówiło się, że kluczową datą w życiu będzie 11 maja, a teraz nagle pojawiła się informacja, że w czwartek będzie dopiero się decydować, czy 11 maja jest tą datą, czy sprawa przeciągnie się na dalszy termin. Krytykuje się głównie LFP i FFF za kakofonię wśród działaczy – brak spójności i logiki. Widziałem dzisiaj mapę, jak porusza się koronawirus we Francji. Wychodzi na to, że dotknięty wirusem jest przede wszystkim region paryski, a jest mnóstwo regionów, gdzie go w ogóle nie ma. Jeśli dwudziestu dwóch zawodników plus obsługa zostaną przebadani przed meczem, to rozgrywanie ligi byłoby realnie do zrobienia. Ale tutaj zarządza prezydent, a nie prezes federacji.
Zresztą nikt się nie patyczkował, nie było dyskusji, co też jest w sumie żalem niektórych klubów, które chciałby zasiąść do stołu i porozmawiać o tej całej sprawie. I w tym miejscu Jean Michel Aulas ma rację. W grę wchodzą ogromne pieniądze. Amiens ma 23 punkty, Nimes ma 27 punktów. Jeśli te kluby spadną, to stracą grube miliony euro, będą na skraju utrzymania. Różnice są minimalne. Idźmy dalej: Strasburg ma trzy punkty straty do piątego Reims, a do tego jeden mecz rozegrany mniej. Te decyzje budzą kontrowersje.
Wyobrażam sobie powrót do Ligi Mistrzów w sierpniu. Pierwsze spotkanie Lyonu z Juventusem, połowa sierpnia, piłkarze nie grają praktycznie od marca. Jak pan sobie wyobraża przygotowania tego klubu właściwie do jednego meczu z wiedzą, że to tyle, Francuzi nie są faworytami rewanżu, a w przyszłym sezonie w europejskich pucharach już nie wystąpią?
Jest to praktycznie nie do wyobrażenia. Pozostaje tylko współczuć całemu sztabowi i piłkarzom. Nie będą w łatwej sytuacji. Wiadomo, że w Lidze Mistrzów będzie grało też PSG, które awansowało już do ćwierćfinału tych rozgrywek, tam zapadła ciekawa decyzja, że zawodnicy latynoamerykańscy spędzają okres koronawirusa w swoich krajach, na innym kontynencie, nie będąc nawet na miejscu w Paryżu. To też jest kolejny paradoks. Powrót tutaj wiąże się z kwarantanną, izolacją, nie wiadomo, na jakich zasadach to się wszystko odbędzie. Jeśli chodzi o Lyon, trudno to sobie wyobrazić, żeby byli jakoś optymalnie przygotowani do tego meczu, chyba że zrobi się dla nich jakiś wyjątek.