Kolejne kraje zawieszają – czasowo lub do odwołania – rozgrywki ligowe i choć jeszcze dziś rano wydawało się, że nasi ligowcy jednak na boiska wybiegną, ten sam los czeka i nas. W domach pozostaną również piłkarze Ekstraklasy, pierwszej oraz drugiej ligi. A ci, którzy zdążyli je już opuścić, jak na przykład zawodnicy Rakowa Częstochowa, którzy wczoraj udali się do Wrocławia na mecz Śląskiem, zaliczą pusty przebieg i wrócą do siebie.
Decyzja właśnie jest komunikowana klubom i opinii publicznej. Najpierw PZPN wydał komunikat, w którym odwołał najbliższą kolejkę pierwszej oraz drugiej ligi, zapowiadając rozegranie jej w pierwszym możliwym terminie. Jednocześnie związek zwrócił się do spółki Ekstraklasa S.A. o “przeanalizowanie aktualnej sytuacji i podjęcie stosownych decyzji w zakresie rozgrywek prowadzonych przez Spółkę”.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać – Ekstraklasa ogłosiła tę samą decyzję w zasadzie od razu, precyzując, że przerwa potrwa przynajmniej do końca marca. Zacytujmy wypowiedź Marcina Animuckiego.
– W ciągu ostatniej doby przeprowadziliśmy szereg konsultacji ze Związkiem oraz z innymi ligami, które również podjęły decyzje o przełożeniu meczów. Zasięgnęliśmy także opinii organów administracji państwowej oraz władz sanitarnych. Prawdopodobną datę wznowienia rozgrywek ustalimy w zależności od aktualnej sytuacji związanej z rozprzestrzeniającym się koronawirusem [COVID-19] lub decyzji UEFA, dotyczących zmiany terminów poszczególnych rozgrywek międzynarodowych. W najbliższy wtorek odbędą się konsultacje UEFA z federacjami oraz ECA i European Leagues, które mogą mieć wpływ na tegoroczny kalendarz lub plany rozgrywek UEFA na kolejny sezon. W zależności od ustaleń będziemy działać na bieżąco w ścisłej współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i klubami.
Cóż, w obecnej sytuacji wypada nam chyba tylko przyklasnąć tej decyzji i czekać na rozwój wypadków. Oczywiście można czepiać się tego, że decyzja ta powinna zostać podjęta już wczoraj, wszak mogliśmy uniknąć zamieszania, bo trudno wierzyć, że tak wiele zmieniło się przez ostatnią dobę, ale już mniejsza z tym. Lepsza sytuacja, w której refleksja przychodzi po czasie, niż taka, gdy nie przychodzi wcale.