Chcielibyśmy napisać, że istnieje ryzyko, iż Polska nie pozna w najbliższym czasie czwartego zespołu w swojej grupie na Euro 2020. Ale po pierwsze – nie wiemy, czy faktycznie można mówić o Euro 2020 czy jednak Euro 2021. Po drugie – dynamika sytuacji jest tak duża, że nie wiemy co przyniesie jutro w kontekście baraży. Na dziś wiemy, że Bośnia i Hercegowina złożyła do UEFA wniosek o przełożenie ich spotkania z Irlandią Północną. Dlaczego to ważne w kontekście biało-czerwonych? Ano właśnie dlatego, że drużyny z tej ścieżki barażowej miały trafić do naszej grupy na mistrzostwach Europy.
Przypomnijmy, że do grupy z Polską, Hiszpanią i Szwecją miała trafić drużyna ze ścieżki barażowej B, gdzie oprócz wspomnianej Bośni i Hercegowiny oraz Irlandii Północnej rywalizują Irlandia i Słowacja. Pierwszy mecz między tymi pierwszymi ekipami zaplanowano na 26 marca, selekcjonerzy zdążyli już wysłać powołania, ale nie wiadomo w ogóle, czy mecz dojdzie do skutku.
Wczoraj zapadła oficjalna decyzja, by rozegrać to starcie bez udziału publiczności. Dzisiaj w świat poszła informacja, że mecz w ogóle się nie odbędzie. Natomiast sprawa ma się inaczej – federacja bośniacka wysłała póki co pismo do UEFA z wnioskiem o to, by przełożyć to spotkanie z uwagi na szalejącego po świecie koronawirusa.
Biorąc pod uwagę dynamikę sytuacji w rozgrywkach piłkarskich stawiamy, że mecz faktycznie zostanie przełożony, a pojawiła się też propozycja, by w ogóle baraże rozegrać w jednym mieście, by nie narażać piłkarzy na podróże i potencjalne zarażenie. Ale widzimy też, że UEFA jest zdeterminowana, żeby rozgrywki Euro (a zatem i baraże) przeprowadzić zgodnie z harmonogramem. “The Athletic” podaje, że europejska federacja na ten moment jest bliższa temu, by rozegrać turniej bez publiczności, ale mimo wszystko spotkania mają się odbywać.
Problem byłby jednak ze znalezieniem terminu na wyłonienie pozostałych ekip uczestniczących w turnieju. Jesteśmy niemal przekonani, że baraże nie odbędą się bez komplikacji. Do tego dochodzi cała logistyka – ściągnięcie piłkarzy z klubów, organizacja zgrupowania, zabezpieczenie stadionu. Wyobrażamy sobie sytuację, że jeden z kadrowiczów – dajmy na to – Bośni przyjeżdża na zgrupowanie przed barażem, a nagle w jego macierzystym klubie zostaje zdiagnozowany piłkarz z koronawirusem. Co dalej? Koledzy z reprezentacji do kwarantanny, mecz odwołany, sztab i drużyna w kwarantannie, rywal czeka w blokach na to, aż Bośniacy opuszczą szpitale?
W obliczu kolejnych zdiagnozowanych przypadków zarażeń w świecie piłki obawiamy się, że za moment nastąpi paraliż barażów. A wtedy o Euro 2020 możemy zapomnieć. Nawet jeśli UEFA bardzo będzie chciała postawić na swoim.
fot. NewsPix