Reklama

Oto najlepszy piłkarz Anglii 2019 roku. I zasłużenie, panie, zasłużenie

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

16 stycznia 2020, 09:06 • 9 min czytania 0 komentarzy

Wszystko, na czym zależało małemu Jordanowi, to była piłka. Jako ośmiolatek powiedział swojemu ojcu, że będzie profesjonalnym piłkarzem. W wieku dziesięciu lat tata zabrał go na finał Ligi Mistrzów. Gdy usłyszał hymn rozgrywek, w przypływie emocji Jordan stwierdził: ja też kiedyś zagram w takim meczu. Z pewnością nie raz wyobrażał sobie, jak kibice skandują jego nazwisko, jak wiwatują na jego cześć. A jednak kariera Jordana Hendersona to opowieść o piłkarzu, którego fani długo nie umieli nauczyć się doceniać. Który nawet wśród kibiców Sunderlandu, zwykle hołubiących wychowanków klubowej akademii przebijających się do pierwszej drużyny, nigdy nie miał stuprocentowego poparcia.

Oto najlepszy piłkarz Anglii 2019 roku. I zasłużenie, panie, zasłużenie

Dziś może spojrzeć wstecz i szeroko się uśmiechnąć. Właśnie został wybrany najlepszym piłkarzem w Anglii.

Można nad tym wyborem debatować, można podawać go w wątpliwość przytaczając statystyki Raheema Sterlinga – przecież głównego rywala Virgila van Dijka do nagrody Piłkarza Roku PFA za sezon 2018/19 Premier League. 45 goli, 23 asysty. Kosmos. Wybór Hendersona, a nie Sterlinga czy Kane’a (też znalazł się w najlepszej trójce) pokazuje najlepiej, jak wysoko eksperci cenią wkład w sukcesy Liverpoolu jego kapitana. Dyskusja na jego temat symbolizuje zaś najlepiej przebieg w zasadzie całej kariery „Hendo”.

Jak wyliczył Henry Winter z „The Times” przygotowując się do wywiadu z Hendersonem przed zeszłorocznym finałem Ligi Mistrzów w Madrycie, w reprezentacji od debiutu w 2010 roku testowano na jego pozycji piętnastu innych graczy. W Liverpoolu od transferu w 2011 sprowadzono mu dziesięciu konkurentów.

Henderson trzyma się jednak mocno – spośród zawodników, których w swoim selekcjonerskim debiucie wystawił Gareth Southgate, tylko on i John Stones zostali powołani również na ostatnie zgrupowanie w 2019 roku. Reszta odpała w selekcji. A w latach 2010-2019 Henderson rozegrał najwięcej meczów w Premier League spośród wszystkich występujących w tej lidze piłkarzy, o jeden więcej niż James Milner, o dwa więcej niż Ben Foster.

Reklama

Tych 308 meczów, to nie była zdecydowanie droga usłana różami. Już ta prowadząca do spotkania numer jeden w Premier League, przegranego 0:5 z Chelsea, była potwornie wyboista. Podczas gdy wychowankowie Sunderlandu, którym udawało się przejść wszystkie szczeble szkolenia i zaistnieć w pierwszej drużynie z miejsca stawali się ulubieńcami widowni, Henderson czegoś takiego nie doświadczył.

Graeme Anderson z Sunderland Echo wspominał później: — Byli tacy, którzy doceniali jego wytrzymałość, atletyzm, zakres podań i widzieli, że może być gwiazdą, ale wielu nie dostrzegało, co daje zespołowi. Nie sądzili, że może wygrywać mecze, decydować o ich przebiegu. Zwykle fani Sunderlandu natychmiast stają murem za lokalnym dzieciakiem i wspierają go choćby nie wiem co. Z Jordanem tak nie było

U Hendersona jeszcze w akademii Sunderlandu zdiagnozowano chorobę Osgooda-Schlattera, a więc schorzenie powodujące ból okolicy kolana i mocno utrudniające aktywność ruchową. — To był narastający ból. Za szybko wystrzeliłem ze wzrostem w górę, moje ciało sobie z tym nie poradziło. Byłem wysoki, sama skóra i kości — wspominał później.

Kiedy przyszło do oferowania piłkarzom akademii zawodowych kontraktów, nie był pierwszy w kolejności. Ani drugi, trzeci czy czwarty. Umów było pięć, kandydatów do tej ostatniej, piątej – dwóch. Ostatecznie Ged McNamee, dyrektor akademii, postawił na zawodnika, który kilkanaście lat później miał zostać najlepszym angielskim piłkarzem. Zwycięzcą Ligi Mistrzów. Dopiero czwartym piłkarzem w historii, który dwukrotnie jako kapitan wyprowadzał na boisko angielski zespół w finale Champions League lub wcześniej Pucharu Europy. Po Emlynie Hughesie, Johnie McGovernie i Stevenie Gerrardzie.

***

Reklama

— (…) 77 funtów, żeby oglądać coś takiego? Czy ciebie popierdoliło?! James Milner?! Co do chuja?! Jordan Henderson jako twój kapitan?! Spierdalaj! Szczerze: zapłaciłbyś 77 funtów, żeby zobaczyć, jak Jordan Henderson kopie piłką w ścianę?!

***

Tak było cztery lata temu. Jakość piłkarska nieustannie podawana w wątpliwość. Dni, miesiące, lata przekonywania kibiców do siebie – wszystko na nic. Gdy pod koniec sezonu Neil Jones z „Liverpool Echo” zapytał Hendersona o to, o co oskarżali go kibice – pasywną grę, brak autorytetu – zawodnik odpowiadał zdołowany: — Mają rację, nie?

Kojarzono Hendersona z jednym z najgorszych okienek transferowych w historii Liverpoolu. Tym, gdy ściągnięto na Anfield między innymi Stewarta Downinga, Charliego Adama, Sebastiana Coatesa, Jose Enrique, Doniego…

Co gorsza, cały czas grał na nieswojej pozycji. Nie protestował, bo kim on był,  by podważać decyzje Kenny’ego Dalglisha. Środek pola był zacementowany przez Gerrarda, Adama i Lucasa Leivę, musiał więc występować na prawej stronie pomocy. — Wyglądał jak królik złapany w światło reflektorów. Jego podania zaczęły być bezpieczne, do boków, nie próbował pchnąć nimi akcji do przodu — wspominał tamten okres dziennikarz James Pearce, dziś zajmujący się Liverpoolem dla „The Athletic”.

Piłkarzowi nie pomógł atak sir Alexa Fergusona, który w wydanej w 2013 roku autobiografii opisywał, jak Henderson został mu polecony przez Steve’a Bruce’a i jak odrzucił jego kandydaturę, bo twierdził, że nowoczesny piłkarz nie może biegać z kolan. Że w przyszłości Henderson będzie mieć z tego względu problemy.

Po drodze były też przecież niepowodzenia reprezentacji Anglii – przeciętny występ na Euro 2012, na które Henderson pojechał w miejsce kontuzjowanego Franka Lamparda. Beznadziejny mundial, na którym rozegrał dwa spotkania, wreszcie wtopa na Euro 2016 z Islandią. I choć na tym ostatnim turnieju rozegrał tylko 90 minut w ostatnim meczu fazy grupowej, to mimo wszystko kojarzył się z kolejnymi wtopami. Bo zawsze w kadrze było nazwisko „Henderson”.

MOSKWA 11.07.2018 MISTRZOSTWA SWIATA W PILCE NOZNEJ 2018 MECZ 1/2 FINALU - POLFINAL: CHORWACJA - ANGLIA --- 2018 FIFA WORLD CUP 1/2 FINAL MATCH IN MOSCOW - SEMIFINAL: CROATIA - ENGLAND MARIO MANDZUKIC JORDAN HENDERSON FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

I choć największa z porażek Liverpoolu ostatnich lat, słynny poślizg Stevena Gerrarda, nie ma może twarzy Hendersona, to jego bezsensowny atak na Samira Nasriego kilka dni wcześniej sprawił, że The Reds musieli sobie radzić bez niego w trzech kolejnych spotkaniach. W których z boiska podnieśli zaledwie cztery z dziewięciu punktów, co w efekcie kosztowało odroczenie pierwszego mistrzostwa w erze Premier League przynajmniej na kilka lat.

Naprawdę niewiele wskazywało na to, że Jordan Henderson stanie się piłkarzem niezbędnym w układance najlepszej klubowej drużyny świata w 2019 roku i jednej z najpiękniej grających w piłkę ekip ostatnich lat w futbolu.

Jak ładnie ujął to Stan Collymore, to on jest klejem, który łączy drużynę Kloppa w całość.

Niemiec powiedział po niedawnym meczu z Sheffield United, w którym Henderson zagrał niemal perfekcyjnie: — Jeśli ktokolwiek wciąż nie widzi jakości Jordana Hendersona, nie jestem w stanie mu pomóc. Czy jest piłkarzem idealnym? Nie. Czy znam kogoś, kto jest? Nie. Czy jest niewyobrażalnie ważny dla nas? Tak.

Niewyobrażalnie ważny, bo będący w stanie rozegrać jedną z najbardziej niesamowitych drugich połów meczu w 2019 roku – tę w Liverpool – Barcelona na Anfield – na silnych środkach przeciwbólowych, przedkładając dobro zespołu ponad własne zdrowie. Wiedząc, że każda kolejna minuta z odniesionym w pierwszej części spotkania urazem to ryzyko, że nawet jeśli The Reds dokonają spektakularnego comebacku, to on może go przypłacić pogłębieniem się kontuzji. Czyli również występem w finale.

Niewyobrażalnie ważny, bo to lider z krwi i kości. Thomas Hitzlsperger, były piłkarz West Hamu, przed mundialem w Rosji pisał na łamach “The Guardian”, jak cechy przywódcze Hendersona wychodziły z niego już u progu wielkiej kariery, za czasów gdy w Sunderlandzie. “Gdy grałem w Anglii, przyzwyczaiłem się do przeklinających zawodników. Zdarzało się to tak często, że po chwili przestałem to w ogóle zauważać. I wtedy, w maju 2011 roku, trafiłem na zawodnika, którego rzucanie mięsem było na takim poziomie, że znów je zauważyłem. Graliśmy z Sunderlandem na Upton Park, ograli nas 3:0, a w środku ich pomocy grał młody chłopak, któremu usta nie zamykały się przez pełne 90 minut. Mówił do swoich i do naszych zawodników, głośno i wyraźnie. Nie przeszkadzało mu to, że wkurza innych zawodników, co w przypadku młodego i relatywnie nieznanego zawodnika naprawdę go wyróżniało. Uznałem, że warto zapamiętać jego nazwisko i śledzić przebieg jego kariery. To był Jordan Henderson” – pisał wtedy.

Niewyobrażalnie ważny, bo tak naprawdę w każdej chwili może stać się dokładnie tym, czego Klopp potrzebuje. Przez około dwa lata grał dla Niemca jako holding midfielder, co powinno się tłumaczyć jako zawodnik drugiej linii grający najbliżej linii obrony, choć wcześniej nie miał wielkiego doświadczenia na tej pozycji. Kenny Dalglish ustawiał go, jak już wiemy, jako prawego pomocnika, u Brendana Rodgersa występował raczej jako pomocnik box-to-box, czasami nawet najbardziej wysunięty spośród trójki środkowych.

[etoto league=”eng”]

Adaptacja nie była bezbolesna, choć początki były wielce obiecujące. W heavymetalowym Liverpoolu atakującym mającego piłkę rywala bardzo wysoko „Hendo” czuł się jak ryba w wodzie. Zawsze lubił dużo biegać, ruszał więc ochoczo do pressingu, dołączał do ataków pozycyjnych, błyskawicznie odbudowywał ustawienie.

Gdy jednak Liverpool stał się nieco bardziej powściągliwy w pressingu, co udowadniały statystyki odnośnie stref przejęcia piłki, Henderson trochę się pogubił. Zamiast nacierać, gonić za rywalem, musiał czekać i zabezpieczać. Znów zaczęto upatrywać w nim największego problemu Liverpoolu, choć – na co wskazywał między innymi autor „Odwróconej piramidy” Michael Cox – faktyczną bolączką był brak balansu pomiędzy obroną a atakiem.

KIJOW 26.05.2015 FINALOWY MECZ LIGA MISTRZOW SEZON 2017/18: REAL MADRYT - LIVERPOOL FC --- UEFA CHAMPIONS LEAGUE FINAL MATCH IN KYIV: REAL MADRID - LFC ISCO JORDAN HENDERSON FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Z każdym kolejnym okienkiem transferowym Klopp pozyskiwał jednak zawodników będących w stanie pomóc w odnalezieniu tegoż balansu. A gdy Henderson opanował grę na pozycji numer sześć niemal do perfekcji – Klopp sięgnął po Fabinho.

Henderson wrócił do gry na swojej naturalnej pozycji sprzed przesunięcia go nieco w tył. Jako jedna z „ósemek” – ta grająca bliżej prawej strony, współpracująca z Trentem Alexandrem-Arnoldem. To wciąż nie jest zawodnik notujący zawrotne liczby, ale też nie taka jest jego rola. Ktoś mógłby powiedzieć: ale jak to, przecież grający na anaogicznej – przynajmniej w rysunku taktycznym – pozycji De Bruyne i Silva łapią w City asystę za asystą. Rzecz w tym, że rola Hendersona nie jest analogiczna do zadań stawianych przed „ósemkami” City. Objaśniał to na łamach The Anfield Wrap Kristopher O’Hare. Henderson i drugi środkowy pomocnik Liverpoolu – zwykle Georginio Wijnaldum – pełnią role podobne do tych bocznych obrońców City. Formują wraz z defensywnym pomocnikiem trzyosobowy blok przed dwójką stoperów, odpowiedzialny za wstępną fazę rozegrania i będący zabezpieczeniem na wypadek straty. Wszystko po to, by Andrew Robertson i Trent Alexander-Arnold mogli ustawiać się bardzo wysoko, praktycznie jak skrzydłowi. Stąd świetne liczby Szkota i Anglika, ich liczby asyst idące w dwucyfrówkę.

Jednocześnie Henderson niesie bagaż doświadczeń, który sprawił, że gdy Fabinho pod koniec ubiegłego roku wypadł na kilka tygodni z kontuzją, mógł natychmiast go zastąpić. No bo przecież u Kloppa przez bardzo długi czas grał właśnie na pozycji Fabinho. Jak skutecznie to zrobił, niech świadczy ostatnia ligowa seria The Reds – sześć meczów bez straty gola. I fakt, że w trzynastu meczach, w których zabrakło Brazylijczyka, Liverpool dziesięć razy zagrał na zero z tyłu. Trzy przypadki, gdy to się nie udało, to:

– wygrana 2:1 z Brighton, gdy Henderson rozegrał pełne 90 minut;

– wygrana 5:2 z Evertonem, gdy Henderson wszedł na ostatnie 14 minut (w tym czasie Liverpool nie stracił gola);

– porażka 0:5 z Aston Villą, gdy w EFL Cup zagrały rezerwy, bo pierwszy zespół wyleciał na Klubowe Mistrzostwa Świata.

***

Jorge Jesus: — Jordan Henderson jest najlepszym pomocnikiem świata na swojej pozycji. Jurgen Klopp nigdy nie sadza go na ławce.

Jurgen Klopp: — Jeśli ktokolwiek wciąż nie widzi jakości Jordana Hendersona, nie jestem w stanie mu pomóc. Czy jest piłkarzem idealnym? Nie. Czy znam kogoś, kto jest? Nie. Czy jest niewyobrażalnie ważny dla nas? Tak.

Andrew Robertson: — Jordan Henderson musiał już dawno zgubić rachubę odnośnie tego, ile razy jego jakość była kwestionowana – jednakże nigdy nie kwestionował jej nikt, kto miał dość szczęścia, by z nim pracować.

Gary Lineker: — Myślę, że Jordan Henderson może być najbardziej niedocenianym piłkarzem w historii Premier League.

***

Doprawdy trudno się z nimi wszystkimi kłócić. I choć wybór Hendersona na najlepszego piłkarza w jego kraju nie był wyborem najłatwiejszym i najbardziej oczywistym – takim byłby Raheem Sterling – to doprawdy trudno zarzucić mu jednocześnie, że jest wyborem jakkolwiek niesprawiedliwym.

SZYMON PODSTUFKA

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...