Paderborn podejmuje na własnym stadionie wielki Bayern Monachium. Zostały dwie minuty do końca regulaminowego czasu gry. Piłkę od bramki wznawia Manuel Neuer. Nie spieszy się, przedłuża, wszystkie ruchy wykonuje w zwolnionym tempie. Nieprzypadkowo, bo jego drużyna od dobrych kilkudziesięciu minut znajduje się w głębokiej defensywie. Można by przetrzeć oczy ze zdumienia, prawda? Taki scenariusz brzmiał jak średniej klasy football fiction, a jednak urzeczywistnił się na bundesligowych boiskach, a monachijskiego giganta przed poważną wpadką uratowały ofensywne zdolności dwóch największych zagranicznych gwiazd klubu.
Pierwszym z nich jest Philippe Coutinho, dla którego ostatnie dwa tygodnie w nowym klubie są iście sielankowe. Najpierw zaliczył dwa dobre występy z Crveną w Lidze Mistrzów i FC Koeln w lidze, po których piękną laurkę wystawili mu wszyscy najbardziej prominentni współcześni członkowie bawarskiej społeczności od Uli Hoenessa przez Roberta Lewandowskiego po Niko Kovaca. Podkreślali jego naturalny talent do kombinacyjnej i technicznej gry, zdolności adaptacyjne, otwartość na nowe wyzwania i gremialnie stwierdzili, że właśnie takiego zawodnika w ekipie mistrza Niemiec brakowało.
– Czuję się bardzo miło przyjęty. Zadbano o każdy aspekt mojego komfortu. Miasto jest fantastyczne, pozostaje tylko grać i myślę, że w dużym stopniu filozofia funkcjonowania tego klubu opiera się właśnie na tym, że każdy nowy zawodnik czuje się tu jak w rodzinie. Przy tym wszystkim łatwiej jest mi się wpasować do Bundesligi, ponieważ to bardzo podobna liga do Premier League, jeśli chodzi o intensywność gry. Meczą za zawsze bardzo zacięte. Walka do końca. O każdą piłkę. Piłkarska wojna. Nie ma za dużo miejsca na przetrzymywanie piłki i zastanawianie się, co się chce z nią zrobić. Zupełnie inaczej niż w La Lidze, gdzie rywale zazwyczaj zostawiali nam dużo przestrzeni do rozgrywania piłki i cofali się bardzo głęboko wgłąb swojej połowy – opowiadał Brazylijczyk w rozmowie z oficjalną stroną Bundesligi.
I trudno powiedzieć, czy faktycznie w tym leżał jego główny problem, kiedy nie radził sobie w Barcelonie, ale jego gra w Niemczech naprawdę może się podobać. W meczu przeciwko Paderborn od początku był aktywny, szukał gry na jeden kontakt, wychodził na pozycję i popisał się przepiękną asystą do Serge Gnabry’ego. Później trochę dryblował, czarował, kiwał, aż w końcu sam wpisał się na listę strzelców i wydawało się, że Bayern łatwo dopisze sobie kolejne trzy punkty do tabeli, ale nie minęło wiele czasu i drużyna Niko Kovaca całkowicie straciła inicjatywę.
Oprócz grającego jak profesor Nicolasa Sule, błędy popełniali wszyscy defensorzy Bayernu – niekiedy elektryczny Pavard, zagubiony Lucas Hernandez, ślamazarny Javi Martinez, przestrzały Jerome Boateng, a pomocnik Thiago wykazywał się taką nonszalancją w swoich zagraniach, że jego irracjonalna decyzja o próbie kilkudziesięciometrowego wycofania futbolówki do Neuera, mogła się skończyć samobójem. Zabrakło dosłownie centymetrów.
Defensywna organizacja podopiecznych Steffena Baumgarta momentami przypominała najzajadlejsze Atletico z Diego Simeone u sterów. Przypominali sforę wygłodniałych wilków, które nie zostawiają nawet kilkudziesięciu centymetrów na ucieczkę swojej ofierze. A tą ofiarą był Bayern. Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi. Ale w Monachium funkcjonuje to tak, że jak trwoga, to wcale nie trzeba zwracać się do Boga. Wystarczy poczekać aż do akcji wejdzie drugi ze wspomnianych gwiazdorów.
Tym razem nie było inaczej i wszystko zmieniło jedno podanie przez dwie formacje, po którym Robert Lewandowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Jannikem Huthem. Takich sytuacji nie marnuje. Podcinka. Gol. Radość. Spokój. Nie potrzeba wielu słów, żeby określić skalę jego tegorocznego fenomenu. Można przytoczyć tylko jedną statystykę: Polak jest pierwszym zawodnikiem w historii Bundesligi, który w sześciu pierwszych kolejkach rozgrywek skompletował dziesięć bramek. Kiler. Sami jesteśmy ciekaw, jaki rekord pobije za tydzień, bo przy takiej formie kapitana reprezentacji Polski trudno wątpić w to, że się zatrzyma.
A przy tym Lewandowski może się cieszyć, że jego medialne nawoływania do władz Bayernu o wsparcie w postaci drugiej gwiazdy światowego formatu wreszcie powoli znajdują ucieleśnienie w osobie, rosnącego z każdym tygodniem, Philippe Coutinho.
Paderborn 2:3 Bayern
Proger 68′, Collins 84′ – Gnabry 15′, Coutinho 55′, Lewandowski 79′
Fot. Newspix