Każdy fan Premier League w Polsce z ekscytacją czekał w zeszłym sezonie na mecze Southampton. Powód był oczywisty – ekscytujący Boruc w bramce, ale na tym nie kończyły się atuty “Świętych”. Drużyna grała efektownie, do przodu, a kiedy miała dobry dzień, była w stanie wygrać z każdym. Ryba zaczęła psuć się od głowy, a początek rozpadu drużyny zaczął się już w styczniu, kiedy z klubu odszedł dyrektor wykonawczy, Nicola Cortese. Działacz nie mógł dogadać się z właścicielką Southampton, Kathariną Liebherr. Lato przyniosło jeszcze więcej rozczarowań – z klubu odszedł Mauricio Pochettino, a kolejni piłkarze albo już opuścili St. Mary’s Stadium, albo niedługo to uczynią.
Zacznijmy jednak od Pochettino. Argentyńczyk podpisał 5-letnią umowę z Tottenhamem, chociaż z początku wahał się czy opuszczać “Świętych”. Zadecydowały perspektywy, sentymenty poszły na bok. Tottenham jest zdecydowanie większym klubem niż Southampton, a przed Mauricio zwyczajnie otwierają się nowe możliwości. Jakim trenerem jest Pochettino? Doskonale określił go prezes “Kogutów” Daniel Levy: „Wierzę, że w osobie Mauricio znaleźliśmy trenera, który swoją energiczność oraz ofensywną wizję gry zaszczepi w naszym zespole, który przecież kojarzy się z takim stylem”. Levy poszedł krok dalej, wskazując na dobrą pracę byłego trenera Southampton z młodzieżą oraz zdolność wyciągania z piłkarzy tego, co najlepsze: „On już dowiódł, że potrafi rozwijać każdego z piłkarzy indywidualnie, a przy tym budować ducha zespołu i mentalność zwycięzców”.
To nie wszystko. Pod okiem Argentyńczyka w Southampton znakomicie rozwinął się zwłaszcza Jay Rodriguez, który swoją grą nie ustępował takim sensacjom, jak Luke Shaw czy kapitan zespołu Adam Lallana. Aby jednak nie było tak wesoło, pojawiły się także głosy krytyki. Niektórzy dziennikarze pisali wręcz, iż słowa Levy’ego to „czysty populizm”, a ta „cudowna, ofensywna gra Southampton” to jedynie 54 gole strzelone w lidze w zeszłym sezonie. Tyle samo co Swansea, zaledwie o dwa trafienia więcej niż duet „SAS”. Więcej – wszyscy Ci, którzy kiedyś postrzegali zmianę w Southampton z Nigela Adkinsa na Mauricio Pochettino jako ofensywną rewolucję zdziwią się zapewne, patrząc na średnią goli zdobywaną przez „Świętych”.
Za czasów Adkinsa zespół zdobywał 1,35 bramki na mecz, po przybyciu Pochettino Southampton zaczął strzelać więcej o… jedną setną. Średnia goli na mecz pod wodzą Argentyńczyka to ledwie 1,36, statystyki są okrutne. Krytykowano także ilość stwarzanych sytuacji podbramkowych pod wodzą Mauricio, angielska prasa określiła ją nawet epitetem „na poziomie Newcastle”. Jeszcze inni, co bardziej złośliwi zwracali uwagę na to, że ofensywna piłka Pochettino to “zwyczajna iluzja” – być może zawodnicy klepią piłkę, ale nie przekłada się to na nie wiadomo jak ile okazji bramkowych. Iluzja jednak czy nie, kapitalnie oglądało się Southampton by Pochettino. Teraz kibiców z St. Mary’s Stadium czeka prawdziwy test nerwów i wierności – jest nowa miotła (Ronald Koeman) i szykuje się gruntowna przebudowa składu.
Z klubu na dzień dzisiejszy odeszli już: Luke Shaw (Manchester United), Rickie Lambert, Adam Lallana i Dejan Lovren (wszyscy Liverpool), a w kolejce czekają już następni. Pochettino marzy o sprowadzeniu Schneiderlina na White Hart Lane, a powracający po urazie zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie Jay Rodriguez prawdopodobnie odejdzie do… Liverpoolu lub Tottenhamu. Śmiało można zatem rzec, że jeśli trzeba będzie kogoś winić za rozbiór Southampton (oczywiście oprócz pani Liebherr), to zdecydowanie “The Reds” i “Koguty”. Swoje dołoży prawdopodobnie Arsenal, który zagiął parol na Calluma Chambersa. Na bank z St. Mary’s odejdzie także zły chłopiec Dani Osvaldo, który na 99% zasili Inter. Przedstawiciele włoskiej drużyny przylecą w tym tygodniu negocjować transfer, kwestia sporna to rodzaj umowy – “Nerazzurri” optują za wypożyczeniem z opcją wykupienia, działacze “Świętych” chcieliby od razu sprzedać niesfornego napastnika.
Zaczęliśmy od Cortese, dlatego wypada wrócić do wątku jego odejścia. Jak donosi angielska prasa, anonimowe źródła związane z klubem mocno skrytykowały podejście włodarzy Southampton, zresztą przeczytajcie sami. Ktokolwiek to powiedział, trafił w samo sedno odnośnie wiedzy i umiejętności pani Liebherr i następcy Cortese, Ralpha Kroegera (specjalisty od… hokeja): “Gdy był Nicola, organizacja przypominała wielkie kluby, jak Real czy Barcelona – najważniejsze było dobro “Świętych” (…) Próby zarządzania tym wszystkim przez Katharinę to jak rządy lunatyka w wariatkowie”. Ośmieszył się także inny z działaczy klubu, mianowicie Les Reed. Przyrzekał on niecałe cztery miesiące temu, iż “wszyscy najważniejsi gracze zostaną w Southampton i nie zanosi się na jakiś gwałtowny pożar”. Ile warte jest jego słowo, sami widzimy.
Zdecydowanie inaczej widzi za to całą sytuację nowy menedżer zespołu, Ronald Koeman: “Kiedy zacznie się sezon, będziemy mieć silny skład (…) Sprowadzimy za te pieniądze jeszcze lepszych piłkarzy”. Póki co kupiona Dusana Tadicia i Graziano Pelle, ale czy są oni w stanie zastąpić sprzedanych graczy? Nawet jeśli w sensie czysto sportowym tak, to poza boiskiem raczej nie. Lallana był kapitanem, a “Buraczany Rickie” ulubieńcem fanów i symbolem postępu “Świętych”, którzy w ciągu czterech lat przebyli długą drogę z League One aż do Premier League. Koeman przyrzekł dalszy progres, ale cóż mógł powiedzieć innego? Kibice już się przyzwyczaili – na St. Mary’s Stadium obietnice łamane są ostatnio nader często, dlatego wszyscy są pesymistyczni. Sympatycy drużyny wskazują także na niejasne motywy postępowania zarządu. Oto niektóre opinie: “Obiecywali otwartość i transparentność, tymczasem po cichu kupują i sprzedają zawodników (…) Jest mała różnica pomiędzy klubami ze środka tabeli Premier League, a spadkowiczami. Cofnęliśmy się w tym momencie 10 kroków w tył (…) W tym klubie nie ma ambicji”.
Przyszłość w czarnych barwach widzą także legendy klubu. Oto, co o całej sytuacji powiedział zasłużony dla Southampton Mick Channon: “Nie wiem, kiedy się to skończy (…) Przykro patrzeć, jak drużyna, która miała być jeszcze lepsza, została zniszczona (…) To jakiś żart… Żal mi zwłaszcza kibiców…”. W podobnym tonie mówił również legendarny Matt le Tissier, chociaż on wydawał się nieco mniej zaskoczony: “W klubie takim jak nasz, zawsze istnieje szansa, że sępy wyrwą nam naszych najlepszych graczy (…) Musimy z tym żyć, generalnie sprzedaliśmy większość naszych utalentowanych chłopców do większych drużyn, tak juz niestety jest…”.
Przed Ronaldem Koemanem ciężki miesiąc. Inauguracja ligi zbliża się coraz większymi krokami, a Southampton wygląda w tej chwili na papierze słabiutko. Miejmy jedynie nadzieję, że nasz Artur Boruc odnajdzie się jakoś w całym tym chaosie, a do tego zyska uznanie holenderskiego menedżera. Były boss m. in. Ajaksu, PSV i Feyenoordu zapowiedział zakupy, ponieważ klub otrzymał w “spadku” po Lallanie, Lambercie & co. ponad 75 milionów funtów, a za to mimo wszystko można kupić paru ciekawych zawodników. No i ta akademia, która jest jedną z najlepszych w Anglii, słynącą z produkcji prawdziwych perełek. Podobno w klubie już szykują następcę dla Luke’a Shawa, który odszedł za 30 baniek na Old Trafford. Ma 18 lat i nazywa się Matt Targett. Będziemy mu się przyglądać uważnie.
Wielu wskazuje Southampton jako jednego z kandydatów do spadku, ale mimo wszystko nie powinno być aż tak źle. Trzymajmy kciuki zwłaszcza za Boruca, żeby zaliczył dobry sezon i pomógł swojej drużynie utrzymać się na powierzchni. W końcu “Król Artur” pasuje do Premier League jak mało kto, a i jakoś do twarzy mu w tym trykocie “Świętych”.
KUBA MACHOWINA