System VAR to coś, co wzbija piłkę nożną na wyższy poziom i co do tego nie mamy wątpliwości. Z jednym zastrzeżeniem – tylko wtedy, gdy jest używany MĄDRZE. Niestety, od czasu do czasu oglądamy na polskich i światowych boiskach nadużycia, które nie powinny mieć miejsca. Pół biedy, gdy tym nadużyciem jest tylko nadgorliwość arbitra, który biega do ekranu jak kot z pęcherzem. Niestety – czasami system powtórek potrafi wypaczyć wynik spotkania.
Tak było podczas meczu Argentyny ze Szkocją na Mistrzostwach Świata kobiet, którego stawką był awans tych pierwszych do fazy finałowej. Potrzebowały do tego zwycięstwa i korzystnego układu meczu Japonii z Anglią (ułożył się rewelacyjnie, Anglia wygrała 2:0). Dla Szkotek był to już tylko mecz o honor.
I ratowały go bardzo dzielnie, na nieco ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry wygrywały 3:0. Wtedy jednak rozpoczął się wielki powrót Argentynek – najpierw gol w 74. minucie po kontrze, potem błysk geniuszu Bonsegundo w 78. minucie, która poczarowała przed polem karnym i uderzyła z dystansu. Argentynki poczuły krew i w końcu wyszły na swoje – na kilka minut przed końcem został im przyznany karny. Przechodziły im przez głowę myśli: szybko strzelamy i mamy jeszcze kilka minut, by awansować do kolejnej fazy.
Moment przewinienia od momentu wykorzystania jedenastki dzieli jednak 7 MINUT I 27 SEKUND.
85:53 – dochodzi do oczywistego faulu w polu karnym, którego arbiter początkowo nie widzi. Trzeba zweryfikować to na VAR.
91:23 – Argentynki wykonują karnego po ponad pięciu minutach, jednak szkocka bramkarka dopuszcza się przewinienia i wychodzi za linię. Konieczna jest ponowna interwencja VAR…
93:20 – Argentyna ponownie wykonuje karnego. Tym razem piłka ląduje w siatce.
95:11 – koniec meczu.
Jak rzeczywisty doliczony czas gry może wynosić niewiele ponad minutę, skoro tylko jedna interwencja VAR-u zabrała 7 minut i 23 sekundy? Dlaczego nie doliczono ich dziewięć, a może dziesięć? Gdzie do tego czas, jaki skradły wszystkie zmiany i przerwy w grze? Dlaczego arbiter Ri Hyang-ok z Korei Północnej najpierw potrzebowała kilku minut na podjęcie decyzji, a później stwierdziła, że nie musi oddawać Argentynkom czasu, jaki zabrała? I to wszystko naprawdę na meczu rangi mistrzostw świata?
Skandal. VAR miał pomagać przy eliminowaniu niesprawiedliwości, a tak naprawdę pozbawił Argentynek szans na awans do kolejnej fazy. Już pal licho, że przez te siedem minut mógł ostygnąć cały entuzjazm, na fali którego doprowadziły do wyrównania. VAR niby miał pomóc, a tak naprawdę odebrał wszystkie szanse. Paradoksalna sytuacja, bo gdyby w 86. minucie mogłyby wybrać “karny i dwie minuty płynnej gry do końca meczu” albo “brak karnego i osiem minut gry”, wzięłyby pewnie drugą opcję. A tak zabrakło im czasu na zwycięskiego gola, bo przy telewizorze trwał maraton z oglądaniem powtórki oczywistego faulu.
Fot. FotoPyK