Reklama

Pięć kartonów rozbitych talerzy. Jak przegrywać, to tylko po grecku (19)

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2014, 13:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przypomniała mi się wczoraj piosenka Bohdana Łazuki, ta z uliczką z Barcelony i refrenem o tajemnicach mundialu. To znaczy kolega mi przypomniał, bo powiedział, że największą tajemnicą mundialu jest to, że jeszcze żyje. W greckiej restauracji Paros przy Świętokrzyskiej znowu latały talerze. Pierwszym, który dostał w głowę był chyba Szamo, a potem dostawali już wszyscy. Grecja przegrała, ale stoły i tak zostały wzięte szturmem. Nie wiem, czy wszyscy Grecy są tacy jak szef knajpy Jorgos, ale jeśli tak, to uwielbiam ten naród. Oni nawet z porażki zrobią święto.

Pięć kartonów rozbitych talerzy. Jak przegrywać, to tylko po grecku (19)

Chyba pierwszy raz w życiu jest mi ich szkoda. Niby byłem za Kostaryką. Chciałem na tym mundialu kolejnej fajnej historii, ale wieczorem zdanie zmieniłem. Jak siedzisz w greckiej knajpie, to nie będziesz przecież kibicował Campbellowi. Wygrają Grecy, będzie impreza. Przegrają, zrobi się smutno. Ostatecznie wielkiego żalu nie widziałem, może tylko przez moment.

Bo potem melanż. Zorba…

Jorgos zarzucił “Nic się nie stało”, a na ulicy konsternacja – tańce, śpiewy i z trzydzieści rozbitych talerzy przy postoju taksówek. Te talerze to hit. Sceny jak z najlepszych książek Hrabala. Nie będę się rozpisywał, bo pewnie jeszcze dziś na stronie pojawi się filmik. Ale generalnie przekaz jest krótki: jak przegrywać, to tylko po grecku.

To śmieszne, że kilka takich wydarzeń powoduje, że zaczynasz trzymać kciuki za reprezentację, za którą nikt normalny zwykle kciuków nie trzyma. Greków zazwyczaj się nie lubi. Nazwiska ich piłkarzy są tak dziwne, że nie chce się ich nawet zapamiętywać. Spoglądam na boisko i dla mnie ta Grecja ma twarz Janisa Maniatisa. Wślizg, wślizg, rąbanka.

Reklama

Facet ma podobno najwięcej fauli na tym mundialu, do tego lekko pozamiatał mnie kłótnią z Tzavellasem, gdzie kupił już nawet bilety do Aten i chciał uciekać do domu. To pokazuje, że Grecy poważni do końca nie są. Jak patrzę na ich skład i widzę, że dalej wszystko opiera się na Samarasie, a piłki dorzuca mu przeciętny skrzydłowy z Bologny Christodoulopoulos, to dziwię się, że przebrnęli fazę grupową. Ale to Grecja. Uporządkowany chaos, który ciągle nas zaskakuje, choć akurat wczoraj zaskakiwali inni.

Kostaryka pisze kolejny rozdział na tym szalonym mundialu, ale chyba już może stawiać kropkę. Holandia ma coś takiego, że intuicja ciągle podpowiada: przejdą, spokojnie przejdą. Nawet przed meczem z Hiszpanią miałem takie uczucie, bo naczytałem się o rewolucji van Gaala i o tym, że po latach konfliktów w końcu ktoś wprowadził tam trochę ładu. Sneijder zbłaźnił się narzekając na sędziowską piankę, mówił o blokadzie psychicznej, ale wczoraj wyskoczył w idealnym momencie. Widocznie przy strzałach z powietrza tej blokady nie czuje.

Zabawnie wyglądają teraz tweety ekspertów, którzy cały mecz pisali o najsłabszym zawodniku mundialu, a nagle wszystko pozmieniał jeden strzał, po którym równie dobrze piłka mogła trafić w słupek. Przed chwilą Sneijder był błaznem, a teraz jest zawodnikiem turniejowym. Nie widzę tweetów o jego kryzysie, tylko o tym, że w pięciu ostatnich meczach fazy pucharowej strzelił pięć goli.

Jeden strzał, fura szczęścia i wywrotka o 180 stopni. Futbol jest zabawny. Kpi z nas sobie od lat, a my ciągle stroimy piórka i udajemy, że wiemy o nim wszystko. 5-3-2, 4-3-3, Sneijder do piachu…

Heh, czasem naprawdę lepiej porzucać talerzem.

PAWEŁ GRABOWSKI

Reklama

Najnowsze

Anglia

Odmówił gry dla Polski, teraz Chelsea skróciła jego wypożyczenie z League One

Szymon Piórek
7
Odmówił gry dla Polski, teraz Chelsea skróciła jego wypożyczenie z League One

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...