Na przerwę reprezentacyjną nasi sędziowie mogą się udać w stosunkowo dobrych nastrojach, bo w ostatniej kolejce raczej nie narozrabiali. Wszystkie rozstrzygnięcia, jakie padły, szczęśliwie okazały się pochodną boiskowych zdarzeń, a nie błędów arbitrów. Większości panów z gwizdkiem – z wyłączeniem naszych sędziów międzynarodowych – z czystym sumieniem może więc udać się na odpoczynek. I nie dotyczy to tylko Krzysztofa Jakubika.
Arbiter z Siedlec prowadził bowiem gorący mecz w Krakowie, w którym Wisła rzutem na taśmę pokonała Zagłębie Lubin 3:2. I, niestety, wiele z tej dramaturgii zawdzięczamy właśnie sędziemu, któremu jednak szczęśliwie udało się nie wypaczyć ostatecznego rozstrzygnięcia, jakim było zwycięstwo Wisły. O co mamy pretensje? Przede wszystkim żadną miarą nie potrafimy zakwalifikować starcia Wasilewski-Pawłowski jako faul, po którym należało wskazać na wapno. Wiślak wyskoczył do piłki i zagrał ją głową. Kiedy już był w powietrzu, wszedł pod niego napastnik gości i został stratowany. Ale na swoją prośbę, bo naprawdę trudno nam wyobrazić sobie wariant, w którym będący w powietrzu Wasyl nie spada na niego. A dlaczego nie zainterweniował VAR? Cóż, kontakt tam był, stąd uznano, że nie był to błąd zero-jedynkowy. Czyli nie było podstaw do ingerencji…
Drugi błąd Jakubika był jeszcze bardziej oczywisty, ale – poniekąd na jego szczęście – został popełniony w drugą stronę. Przy kluczowym trafieniu Pawła Brożka na 3:2 wiślak opanował sobie piłkę ręką. Zakończenie meczu z pewnością było efektowne, ale należało je w brutalny sposób przerwać i zarządzić wznowienie gry rzutem wolnym dla Zagłębia. Chociaż dodajmy, że to VAR wsadził arbitra głównego na minę – z boiska strasznie trudno było dostrzec przewinienie, ale już panowie przed monitorami spokojnie powinni to wyłapać. Koniec końców zespół sędziowski skrzywdził oba zespoły po razie, więc w niewydrukowanej tabeli utrzymujemy zwycięstwo Wisły.
Sporo kontrowersji wzbudziła też sytuacja z meczu Wisły Płock z Zagłębiem Sosnowiec prowadzonym przez Dominika Sulikowskiego. A konkretnie ta:
@MSzreniawa Kudła moim zdaniem powinien mieć odgwizdane zagranie ręką i żk, chyba że znowu jakaś interpretacja się zmieniła ? pic.twitter.com/AiGqrlydv3
— Jarosław Ziembiński (@j_ziembinski) 11 listopada 2018
Bramkarz poza polem karnym zagrywający piłkę ręką (nienaturalnie ułożoną) zawsze musi wzbudzać kontrowersje. Fakty są jednak takie, że Kudła zbił sobie piłkę głową na rękę, a w takich okolicznościach przewinienia nie ma. Gdyby nie ręka bramkarza, piłka po jego główce poszłaby gdzieś do boku i trafiłaby pod nogi obrońców, więc nie ma tu mowy nawet o specjalnej korzyści (która w ocenie tej sytuacji nie ma większego znaczenia). A zatem zespół sędziowski słusznie wybrnął nie dopatrując się przewinienia.
Co jeszcze? Zostały nam jedynie prawidłowe decyzje. A do nich zaliczamy brak karnego na Araku i karny na Wdowiaku w meczu Lechii z Cracovią. Słuszny był także gwizdek po faulu w polu karnym Cichockiego na Calo w analizowanym już przez nas meczu w Płocku. Jako że więcej sytuacji kontrowersyjnych nie odnotowaliśmy, przechodzimy już do niewydrukowanej tabeli, w której m.in. zwróciliśmy omyłkowo zabrane przez nas punkty Śląskowi. Sytuacja na półmetku ligi prezentuje się następująco: