Reklama

Ryan Giggs zakończył piłkarską karierę. Jak go zapamiętamy?

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2014, 14:26 • 4 min czytania 0 komentarzy

W końcu musiał nadejść ten moment, ale nadal wydaje się to nierealne. Po trwającej blisko 24 lata karierze Ryan Giggs postanowił zawiesić buty na kołku. Oczywiście Walijczyk nie żegna się z Manchesterem United – od teraz będzie asystentem nowego szkoleniowca „Czerwonych Diabłów”, Louisa van Gaala. Kończy się za to pewna era, „Giggsy” od zawsze był bowiem żywym symbolem ligi, grał w każdym dotychczasowym sezonie powstałej w 1992 roku Premier League. Skrzydłowy pobił wszelkie możliwe rekordy, jego dorobek to 963 mecze dla United, 13 mistrzostw Anglii, cztery razy wygrany FA Cup, dwa triumfy w Lidze Mistrzów. Mówi się o nim często jako o najlepszym piłkarzu w historii klubu z Old Trafford, a nawet w 22-letniej historii Premier League. Czy Ryan Giggs, ikona Manchesteru United był rzeczywiście najwybitniejszym zawodnikiem w ostatnich dwóch dekadach na Wyspach?

Odpowiedź nie jest prosta. Popatrzmy na statystyki – Ryan Giggs wygrał wszystko, co tylko się dało, ale był częścią kolektywu, w którym NIGDY nie grał pierwszych skrzypiec, z rzadka nazywało się go tym najlepszym. Zawsze był w cieniu Cantony, Beckhama, Ronaldo. Nigdy nie dorównał także strzeleckiej klasie tych największych – może oprócz “Becksa”. Rekord Ryana Giggsa to zaledwie 13 goli w Premier League w jednym sezonie, tylko dwa razy przekroczył granicę 10 trafień. Trochę mało jak na najwspanialszego piłkarza United w historii, nieprawdaż? George Best uśmiałby się słysząc, komu przypadł tytuł „numero uno” w historii „Czerwonych Diabłów”. Giggs był świetny, ale nigdy nie był najbardziej kluczowym piłkarzem swojej drużyny.

Media oczywiście szeroko rozpisują się o zakończeniu kariery przez Walijczyka, eksperci w większości kłaniają mu się do stóp. Furorę robił zwłaszcza tweet Rio Ferdinanda, który napisał: „Ryan Giggs ma tyle złotych medali, że zawstydziłby samego B.A. Baracusa z „Drużyny A”. Znalazło się jednak paru, którzy potrafili spojrzeć na całą sprawę bardziej obiektywnie. Daily Mail sugeruje wręcz, że Giggs stał się pewnego rodzaju symbolem, żywym mitem Premier League, a „fakty dotyczące jego kariery zaciemnione są przez sentyment”. Media zwracały także uwagę na to, że Giggs jest rzadkim symbolem piłkarza, który wywoływał nostalgię jeszcze biegając po murawie. Tutaj musimy się zgodzić – czas jest okrutny, a każdy z ostatnich występów Walijczyka przypominał nam o tym, że ta historia nieubłaganie zbliża się do końca.

Oceniać Giggsa nie jest mimo wszystko łatwo. Był zawsze wyśmienitym zawodnikiem, szalenie istotnym w swojej drużynie, ale nigdy tym najlepszym. Nigdy nie wygrał też żadnej istotnej indywidualnej nagrody w Europie, był jedynie jednym z wielu bardzo dobrych graczy. Na zawsze pozostanie ikoną klubu z czerwonej części Manchesteru, symbolem jego sukcesu oraz piłkarskiej długowieczności, ale czy był tym największym? Wątpliwe. Mówi się także, że gdyby nie skandal z żoną brata, karierę w Premier League kończyłby jako sir Ryan Giggs, ale niemoralne zachowanie stanęło na drodze ku tytułowi szlacheckiemu. Zawsze podziwialiśmy grę Walijczyka, ale nazywanie go najwybitniejszym piłkarzem dwudziestolecia Premier League czy w historii Manchesteru United jest grubą przesadą. 

Od „Giggsy’ego” było wielu lepszych, by wymienić jedynie Shearera, Cantonę czy przede wszystkim Thierry’ego Henry’ego. Ktoś powie, że „Titi” także nie wygrał „Złotej Piłki” lub innej indywidualnej nagrody, ale Francuz miał za to coś innego – był zawodnikiem kluczowym, przeważnie decydował o losach spotkania. Giggs należał do wspaniałych żołnierzy Fergusona, rzadko bywał jednak numerem jeden – blask przeważnie kradli mu inni. Mamy nieodparte wrażenie, że gdyby Ryan Giggs zakończył karierę z sześć czy nawet siedem sezonów temu byłby zaledwie jednym z wielu, a tak nieco na siłę przyczepia się mu kolejne ordery z racji stażu i wieku. Nie można mu za to było odmówić czegoś innego – tego, czego piłkarz wraz z wiekiem nie gubi, czyli doświadczenia, techniki oraz mądrości boiskowej. 

„Giggsy” był także prawdziwym przodownikiem pracy, a tyle lat na topie utrzymał się tylko i wyłącznie dzięki „cichemu etosowi pracy”, jak napisał jeden z angielskich dziennikarzy. Przed każdymi zajęciami w klubie Ryan długo się rozciągał, a po skończonym treningu maniakalnie chodził jeszcze na jogę, która dobrze rozluźnia zmęczone ciało i poprawia ogólną regenerację organizmu. Nigdy nie widzieliśmy na Walijczyku zbędnego kilograma tłuszczu, zawsze imponował nienaganną sylwetką. Powinniśmy zapamiętać go jako symbol Manchesteru United i długowieczności, ale bynajmniej nie jako najwspanialszego piłkarza w 22-letniej historii ligi. Ryan Giggs na zawsze pozostanie już wizytówką i emblematem Premier League, ale najlepszy zwyczajnie nie był. Nikt nie zabierze mu za to czegoś innego – tych wszystkich medali, trofeów, rekordów i mistrzostw, tego już raczej nikt nie pobije. Zawstydzić samego B.A. Baracusa? Bezcenne.

Ryan Giggs zakończył piłkarską karierę. Jak go zapamiętamy?

Najnowsze

Hiszpania

Carlo Ancelotti rozwiąże łamigłówkę? Real w poszukiwaniu balansu

Patryk Stec
0
Carlo Ancelotti rozwiąże łamigłówkę? Real w poszukiwaniu balansu

Anglia

Anglia

„Koguty” uciekły spod topora. Zmiennicy uratowali Tottenham [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
„Koguty” uciekły spod topora. Zmiennicy uratowali Tottenham [WIDEO]
Anglia

Moder w końcu zagrał w Brighton w tym sezonie. Przyzwoity występ

Piotr Rzepecki
2
Moder w końcu zagrał w Brighton w tym sezonie. Przyzwoity występ
Anglia

Media: Manchester City szykuje lukratywną umowę dla kluczowego zawodnika

Arek Dobruchowski
1
Media: Manchester City szykuje lukratywną umowę dla kluczowego zawodnika

Komentarze

0 komentarzy

Loading...