A więc stało się. UEFA pogroziła Parmie palcem dwa razy, a za trzecim nie zawahała się ani na moment. Kamil Glik i jego Torino w Lidze Europy, bowiem Gialloblu za zaniedbania podatkowe nie dostają licencji na granie w pucharach. Podobno poszło o 300 tysięcy euro (dawno zapłacone). Tyle miała być dłużna Parma fiskusowi. Tylko czy ktokolwiek uwierzy, że właśnie o to chodziło, gdy klub łącznie w tym sezonie zapłacił około trzynastu milionów euro przeróżnych podatków? Nie wierzą w to nawet fani, nie wierzy w to właściwie nikt.
Te 300 tysięcy euro to suma podatkowa, jaką Parma powinna odprowadzić za transfery swoich graczy do Serie B oraz niższych lig włoskich. Część z tych klubów obiecała zapłacić dopiero w czerwcu, czyli już po zamknięciu okresu podatkowego. Gialloblu, jak dowiadujemy się od Łukasza Barona, redaktora naczelnego fcparma.com.pl, mieli umowę z państwem, że tę drobną w ogólnym rozrachunku sumę przeleją nieco później, gdy kluby – dłużnicy już dokonają płatności. Sprawa jednak ostatecznie się rypła. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja wydarzeń, za wiele w tej sprawie – ale też i w polityce transferowej Parmy – jest niejasności, rzeczy niejawnych.
Liga włoska właśnie pozbywa się systemu współwłasności. I chyba dobrze, bo to przez między innymi zbyt wielkie skomplikowanie tamtejszego rynku transferowego powstają takie sytuacje. Nad sprawą Parmy obradowano w Rzymie dwa dni. Nie chodzi więc o prostą, banalną sprawę, ale o wielowątkowy problem. Pisaliśmy ostatnio o tym klubie, jeśli śledzicie naszą stronę uważnie to wiecie, że Parma wykonuje setki transferowych ruchów co okienko, w tym w dużej mierze budżet bilansuje dzięki graczom, którzy wybiją się na wypożyczeniach. I o to też się teraz rozeszło – kto ma zapłacić część podatku za płace zawodników? Czy ma być to klub – matka, a więc Parma, czy też ten, który wypożyczał gracza? A przecież czasem było tak, że kosztem kontraktu obie strony dzieliły się w pewnym procencie…
Nie mamy jednoznacznej opinii w tej sprawie. Jedni mówią, że jest to rabunek w majestacie prawa i kolejna kompromitacja Serie A oraz włoskiego futbolu. Inni twierdzą, że klub sam sobie winien, że zemściła się na Parmie rozległa lista płac, zemściła się zawiła polityka transferowa, a i w tej sprawie można było zrobić więcej. Tak czy inaczej, bardzo prawdopodobne, że z tego powodu w klubie odbędzie się małe trzęsienie ziemi. Prezydent Parmy, Tommaso Ghirardi: – Jestem bardzo zasmucony tym co się dzisiaj stało. W tej chwili piłka nożna po prostu się kończy, wszystko zmierza w niewłaściwym kierunku, boiskowe wyniki nie stanowią już żadnej wykładni. Poważnie zastanawiam się nad odejściem z piłkarskiego świata.
Parmie pozostaje odwołanie do sądów wyższej instancji, ale nikt we Włoszech nie ma wątpliwości: szanse na powodzeniesą czysto teoretyczne.