Reklama

Łukasz Szczech zgnoił Cracovię na oczach Przesmyckiego

redakcja

Autor:redakcja

21 sierpnia 2018, 15:51 • 3 min czytania 25 komentarzy

Praca sędziego z założenia poddana jest dużej presji – piłkarze, trenerzy czy kibice na bieżąco recenzują ich występ, najczęściej demonstrując niezadowolenie. Jak jednak w każdej robocie, czynnikiem dodatkowo powiększającym presję może być bezpośredni przełożony patrzący ci na ręce. Jeżeli robi to dyskretnie, gdzieś z drugiego szeregu – wszystko jest jeszcze w porządku. Ale jeżeli facet stoi tak blisko, że z jego mimiki twarzy możesz wyczytać, czy jest zadowolony, czy nie – no to już do końca komfortowe nie jest, a przynajmniej nie dla każdego. Tymczasem podczas piątkowego meczu Cracovii z Zagłębiem Lubin w takim położeniu postawił Łukasza Szczecha przewodniczący Kolegium Sędziów, Zbigniew Przesmycki.

Łukasz Szczech zgnoił Cracovię na oczach Przesmyckiego

Nie wiemy na ile obecność szefa za linią boczną utrudniła pracę Szczechowi, ale fakty są takie, że arbiter z Warszawy zupełnie się nie popisał. Mamy do niego dwie zasadnicze uwagi:

1) Jakim cudem dopatrzył się piłki lecącej do bramki po kopnięciu Budzińskiego? A przez to podciągnął interwencję Guldana pod rozmyślną paradę obronną, która nie anuluje spalonego. Tutaj absolutnie nie powinno być gwizdka, a gol dla Pasów powinien zostać uznany.

Reklama

2) Jaki cudem nie wyrzucił z boiska Balicia z drugą żółtą kartką, po przerwaniu ręką korzystnej akcji Cracovii?

W tym meczu było jeszcze kilka pomniejszych kontrowersji, z których jednak arbiter się wybroni. A konkretnie mamy tu na myśli brak drugiego żółtka dla Dąbrowskiego (Wdowiak za bardzo szukał tego faulu), a także brak karnego po starciu Janoszki z Dytiatjewem (było tam obustronne trzymanie). Fakty są jednak takie, że Szczech na oczach Przesmyckiego poważnie skrzywdził Cracovię. Jako że czerwona kartka dla Balicia powinna być pokazana w 73. minucie gry, w myśl zasad niewydrukowanej tabeli nie możemy z tego tytułu dopisać gola gospodarzom. Oddajemy im więc tylko jedno niesłusznie nieuznane trafienie, a wynik meczu zmieniamy na 1:1.

W 5. kolejce nie popisał się także Krzysztof Jakubik oraz jego przyjaciele z wozu VAR, którzy w meczu Górnika z Lechią nie wyrzucili z boiska Mladenovicia za celowe uderzenie rywala:

Reklama

Jako że na zegarze była wtedy 24. minuta, a wynik meczu brzmiał 1:0 dla gości, błędna decyzja Jakubika okazała się fatalna w skutkach. Ostatecznie Lechia wygrała 2:0, a Mladenović rozegrał bardzo dobre zawody, więc nie sposób wyrokować, co by było, gdyby arbiter się nie zagapił. Dlatego odnosimy się wprost do naszych zasad i dopisujemy Górnikowi jednego gola, co w tym konkretnym przypadku wydaje się nieco krzywdzące. No ale cóż – zasady to zasady.

Jako że w pozostałych spotkaniach nie odnotowaliśmy większych kontrowersji w sytuacjach kluczowych dla ich przebiegu, od razu przechodzimy do naszej tabeli:

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...