Świat sportu i technologia od lat idą w parze. Pasują do siebie jak wódka i korniszon, dlatego nikogo już nie powinno dziwić, że bogaci właściciele portalów społecznościowych spoglądają w stronę transmisji sportowych. Jakiś czas temu Amazon wykupił – na żywo i na wyłączność – 20 spotkań Premier League. Teraz o krok dalej poszedł Facebook, który w kilku krajach azjatyckich od sezonu 2019/2020 będzie pokazywał wszystkie mecze angielskiej elity.
Czy szykuje się nam rewolucja na rynku praw telewizyjnych do najlepszych lig świata?
– Tak naprawdę jedynym graczem, który wszedł na rynek sportowych praw telewizyjnych, jest Amazon. Kupili oni prawa do ATP, ale jaki jest ich model biznesowy? Będą sprzedawać rakiety tenisowe w trakcie transmisji? W ciągu najbliższych 5, 10 lat nie jestem w stanie sobie wyobrazić tych firm w walce o prawa sportowe w sposób, jaki robimy to my i pozostali operatorzy z ugruntowaną pozycją na tym rynku – powiedział dyrektor “BT Sport”, kanału sportowego czołowej grupy telekomunikacyjnej w Anglii, Simon Green.
Wydaje się, że Simon Green podszedł do sprawy zbyt optymistycznie. Pewnie w najbliższych dwóch, trzech latach nic wielkiego się nie wydarzy, ale w nieco dalszej przeszłości już może. Ostatnie ruchy Amazona, Facebooka, Netflixa, czy Twittera pokazują, że prawa telewizyjne do wydarzeń sportowych interesują ich coraz bardziej. Miesiąc temu Amazon kupił 20 spotkań Premier League na wyłączność w Wielkiej Brytani, które będą pokazywać od sezonu 2019/2020. Tak więc o żaden z głównych siedmiu pakietów nie powalczyli, ale zarezerwowali sobie mały kawałeczek tortu. Na 10 spotkaniach w środku tygodnia i 10 w przerwie świątecznej będą mogli solidnie wszystko przetestować i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Na tej podstawie przy kolejnym przetargu Amazon będzie mógł pójść na całość i powalczyć ze “Sky” i “BT Sport” o główne pakiety. A w takiej walce wcale nie będzie bez szans, bo może doświadczenie ma mniejsze, ale wpływy większe niż “Sky” i “BT Sport” razem wzięte.
Gigant Marka Zuckerberga już w poprzednim roku transmitował na żywo mecze meksykańskiej Liga MX, Major League Soccer, Major League Baseball oraz mecze koszykówki uczelnianej w USA. Facebook starał się również w ubiegłym roku o prawa do pokazywania krykieta w Indiach. Batalię ostatecznie przegrał z lokalną telewizją, która wyłożyła ponad dwa miliardy euro na stół, ale serwis społecznościowy również złożył całkiem konkretną propozycję, bo opiewającą na 490 milionów euro… Tym razem Facebook pokonał konkurencję („beIN Sports” oraz „FOX Sports Asia”), wyłożył 200 milionów euro i zgarnął na wyłączność prawa do wszystkich meczów Premier League w takich krajach jak Tajlandia, Wietnam, Laos i Kambodża. Umowa wejdzie w życie od sezonu 2019/2020 i potrwa trzy lata. Mowa więc o naprawdę dużym interesie, który może jeszcze bardziej przekonać Zuckerberga, by dalej inwestować w prawa do transmisji wydarzeń sportowych.
– W przyszłości zamierzamy współpracować z podmiotami, do których należą prawa sportowe. Początkowym celem jest emitowanie treści, które ułatwią naszym użytkownikom używanie zakładki wideo. Muszą wiedzieć, że w każdej chwili mogą wejść na Facebooka i włączyć nagranie lub transmisję na żywo. Naszym celem w dłuższej perspektywie czasu będzie kupowanie specyficznych treści, a także zbudowanie modelu podziału wpływów. Na razie musimy jednak poczekać z tym wszystkim do czasu, aż stworzymy system finansowy wokół opcji wideo na naszym portalu – oświadczył Mark Zuckerberg na zebraniu akcjonariuszy Facebooka.
Wygląda na to, że nowi gracze wchodzą na rynek praw do transmisji wydarzeń sportowych, ale na razie działają spokojnie i przede wszystkim rozsądnie. W pierwszej kolejności chcą zobaczyć jak poruszać się w tej branży, a później zapewne zaatakują z większą siłą. Biorąc pod uwagę wpływy czołowych telewizji i Facebooka albo Amazona, to całkiem możliwe, że zbliżamy się do naprawdę dużej rewolucji.
Fot. NewsPix