Reklama

Real Madryt i Leganes myślami już na majówce

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2018, 21:19 • 4 min czytania 0 komentarzy

Polskie miasta powoli się już wyludniają. To będzie baaaaardzo długi… Nawet nie weekend, tylko cały tydzień, bo przecież zbliża się majówka. Większość ludzi myślami jest już na urlopach. Ale że nawet w Madrycie postanowią celebrować nasze święta i z tego tytułu również skupią się na – aktywnym, ale jednak – odpoczynku? Tego nie spodziewał się…

Real Madryt i Leganes myślami już na majówce

żodyn

No dobrze, w sumie to nie oczekiwaliśmy jakiejś porywającej potyczki, opuszczonych gard i gradu ciosów jak podczas solówki na garażach. Mieliśmy jednak nadzieję, że obie ekipy przystąpią do tego spotkania z w miarę przyzwoitym poziomiem motywacji, ale nic takiego się nie wydarzało.

Bo prawda jest taka, że zarówno Real, jak i Leganes zagrali na pełnym luziku. Zupełnie tak, jakby piłkarze obu ekip też byli myślami gdzieś na pikniku, a nie na Santiago Bernabeu. Od początku dominowali oczywiście gospodarze, to nie ulega żadnej wątpliwości. Nawet pomimo tego, iż Zinedine Zidane wystawił kompletnie rezerwowy skład. Z czeluści szatni wyciągnął bowiem chociażby Borję Mayorala. Ten nawet strzelił dziś gola, korzystając z – oczywiście niecelowego – przedłużenia dośrodkowania Kovacicia przez Unaia Bustinzę. To była dość osobliwa sytuacja, ponieważ arbiter stał przez chwilę skonfundowany. Jego asystent podniósł chorągiewkę, choć o spalonym Hiszpania nie mogło być mowy. Już nawet sam Mayoral zgłupiał, bo przestał cieszyć się z gola, aczkolwiek chwilę później sędzia zmienił zdanie i przyznał Królewskim trafienie.

Jeszcze wcześniej natomiast do bramki Cuellara trafił Gareth Bale, który skorzystał z rykoszetu po uderzeniu kolegi z zespołu i w dość ekwilibrystyczny sposób pokonał bramkarza Leganes. Nie dziwimy się, że tracąc gole w takich okolicznościach Los Pepineros spuścili z tonu. Gdyby chociaż stawka meczu była większa, no ale oni utrzymanie mają niemal zapewnione, zaś Los Blancos po prostu La Ligę już olewają, bo i tak nic wielkiego w tym sezonie w niej nie osiągną. Właśnie dlatego Zizou nie wziął do meczowej kadry Cristiano Ronaldo, po godzinie zdjął Karima Benzemę, a także całkiem nieźle spisującego się Kovacicia.

Reklama

W ich miejsce weszli Toni Kroos oraz Marco Asensio. Mieli dodać Królewskim jeszcze trochę polotu, sprawić, że Real będzie lepiej kontrolować mecz, ale oni również bardziej snuli się po boisku niż napędzali kolejne ataki. Szczególnie niemrawy był Niemiec, z czego niespodziewanie zaczęli korzystać rywale. Zawodnicy Asiera Garitano w pierwszej połowie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę, zaś już w drugiej części spotkania to właściwie oni prowadzili grę. Rzućcie okiem na te statystyki. Królewskim powinno być trochę wstyd…

Statsy

Gdyby tylko Gabrielowi Piresowi chciało się bardziej, może nawet obejrzelibyśmy remis na Bernabeu? Brazylijczyk uaktywnił się dopiero po przerwie, ale wtedy Ogórki miały już trochę za mało czasu na dogonienie wyniku. Nawet pomimo kontaktowego gola, do którego walnie przyczynił się Nordin Amrabat. Marokańczyk rozpoczął akcję na prawym skrzydle i brewka mu nie drgnęła, kiedy wykorzystywał bierność Theo Hernandeza. Lewy obrońca równie dobrze mógłby stanąć przed rywalem, ukłonić mu się, grzecznie powiedzieć: „tędy proszę” i wyszłoby na to samo. Po minięciu Theo, Amrabat dograł na środek pola karnego, gdzie kompletnie niekryty stał Darko Brasanac. A że miał przed sobą pustą bramkę, to bez wahania skorzystał z prezentu Królewskich.

Dziwne to było spotkanie. Znacznie bardziej pasowałoby do serii lipcowych sparingów niż końcówki sezonu, no ale realia ligowe są jakie są, dlatego nie ma co szukać tutaj jakiegoś drugiego dna. Jedyne co możemy z niego wyciągnąć, to wnioski co do paru rezerwowych graczy Realu, którzy właśnie w tych meczach rozgrywanych o worek gruszek powinni pokazać swoje zaangażowanie, dobrą formę, by w ten sposób umocnić swoją pozycję w kadrze na następny sezon. Tylko czy na przykład taki Dani Ceballos ma tu jeszcze o co walczyć? Zwłaszcza, że dobrze zaprezentował się głównie w pierwszych 45 minutach? Zizou swoimi decyzjami wielokrotnie dał mu do zrozumienia, że na Real jest jeszcze za słaby. Nie bez powodu mówi się też często o możliwym wypożyczeniu utalentowanego Hiszpana. Z drugiej strony na przykład wcześniej wspominany Theo Hernandez powinien już powoli pakować swoje walizki i szukać nowego pracodawcy, bo to było już jego n-te spotkanie w tym sezonie, gdy pokazał, iż biała koszulka jeszcze nie jest dla niego.

Tylko sam francuski szkoleniowiec wydawał się być zły, ponieważ uznał, że jego podopieczni ewidentnie przegięli pałę w tej potyczce pod względem braku wszelakiej intensywności w grze. Wściekał się chociażby po golu Brasanaca – dawno nie widzieliśmy go tak przejętego jakimkolwiek zdarzeniem w tak nieważnym meczu. A jednak w tej chwili musiał poczuć mocne rozczarowanie. Bo niby jego rezerwowym tak brakuje zaufania, lecz kiedy już je dostali, to nie zrobili prawie nic, by je utrzymać.

No cóż, najwyżej sami sobie będą winni na koniec tego sezonu, lub wraz z początkiem następnego.

Reklama

Real Madryt 2:1 Leganes (2:0)
1:0 Bale 8′
2:0 Mayoral 45′
2:1 Brasanac 66′

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...