Jeżeli mielibyśmy w skrócie napisać, jak wyglądała ostatnia kolejka pod względem poziomu sędziowania, pewnie napisalibyśmy, że nie najgorzej. A to dlatego, że nie zarejestrowaliśmy żadnych wypaczeń wyników, a wszystkie drużyny, którym udało się wygrać na boisku, naprawdę na to zasłużyły. Jeśli jednak mielibyśmy ocenić liczbę kontrowersji, to tych było naprawdę wiele.
Najciekawsza sytuacja miała miejsce w Gdańsku, gdzie Łukasz Szczech nie uznał gola dla Jagiellonii z powodu kontuzji Dusana Kuciaka. A właściwie to gwizdnął tuż przed tym, jak piłka wpadła do bramki, ale to wpadnięcie było nieuchronne. Zachowanie arbitra oczywiście nie było dobre, bo jedyną słuszną decyzją byłoby przerwanie gry od razu, kiedy bramkarz gospodarzy padł na murawę, i kiedy Jagiellonia nie znajdowała się jeszcze w sytuacji strzeleckiej. Gwizdek późniejszy spowodował oczywiście ten sam skutek, ale też nieporównywalnie większe zamieszanie, bo białostoczanie mieli pełne prawo poczuć się skrzywdzeni. Finalnie więc Szczech nie wpłynął swoją decyzją na losy meczu, ale też jego zachowanie pozostawiło wiele do życzenia. W niewydrukowanej tabeli niczego więc nie zmieniamy.
Gorąco było także w Krakowie, gdzie Wisła długo męczyła się z Piastem, aż w 88. minucie dostała rzut karny po faulu na Carlitosie. Skoro piszemy “faulu”, to nie zamierzamy polemizować z decyzją Krzysztofa Jakubika, ale też – umówmy się – była to jedenastka z tych miękkich. Obrońca Piasta dał pretekst, żeby sędzia użył gwizdka, a Hiszpan sporo dołożył od siebie. Inna sprawa, że gdyby Jakubik puścił grę, również nie można byłoby mieć do niego większych pretensji. Ze swojej decyzji wybroni się także Szymon Marciniak, który uznał gola dla Legii, przy którym będący na pozycji spalonej Hamalainen w żaden sposób nie utrudniał przeciwnikom podjęcia interwencji.
No dobra, skoro napisaliśmy już, co było okej, przejdźmy do błędów. Te były dwa i szczęśliwie oba nie miały wpływu na ostateczne rozstrzygnięcie. W meczu Sandecji z Bruk-Betem Słaby faulował w polu karnym Dudzica, czego nie zauważył Paweł Gil, natomiast w meczu Lecha z Koroną ręką we własnym polu karnym zagrywał Żubrowski, czego nie zauważył Daniel Stefański. Szczęśliwie zarówno Sandecja, jak i Lech wygrali jednak swoje mecze, więc brak oczywistych jedenastek im specjalnie nie przeszkodził. W obu przypadkach uzupełniamy jedynie kolumny “sędzia pomógł” i “sędzia zaszkodził”.
I to by było na tyle, więc z całą pewnością w miniony weekend nie było tragedii. Niewydrukowana tabela po 9. kolejce ekstraklasy prezentuje się następująco: