Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto po wybraniu składu w Ustaw Ligę nie spotkał się z problemem ujemnej wartości w polu „dostępny budżet”. Niestety, żadnego klubu w Polsce jeszcze nie stać na dream team, dlatego też by w odsłonie „fantasy” odwzorować warunki, w jakich funkcjonują prezesi i dyrektorzy sportowi, nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której czasami trzeba będzie cenę postawić nad jakością. A przynajmniej tą papierową. Ale i w takim układzie da się te dwie cechy pogodzić. Jak? Oto siódemka graczy, którzy powinni solidnie punktować, a jednocześnie nie pochłoną 200% budżetu przeznaczonego na wzmocnienie ich pozycji.
JAKUB WRĄBEL (BRAMKARZ, ŚLĄSK WROCŁAW, 1,9 MLN)
Sandecja wejście do ekstraklasy ma mniej więcej tak łatwe jak księgowa pierwszy dzień pracy w Ruchu Chorzów. Trzy pierwsze kolejki to od razu wyjazdy na Lecha i Legię (plus Arka u siebie). Górnik? Legia u siebie, wyjazd na Jagę, Wisła u siebie, wyjazd na Lechię. Spacerek. Po rozżarzonych węglach. Stopami uprzednio porozcinanymi szkłem. Wobec tego z bramkarzy, którzy powinni mieć pewny plac w swoich zespołach, a którzy nie naciągną nas na wielki wydatek już na początku budowania drużyny (czyli poniżej 2 milionów), zostaje Jakub Wrąbel.
Jako że reprezentant U-21 na Euro w Polsce grał 90 minut w ostatnim sparingu przed ligą, to jego, a nie Jakuba Słowika spodziewamy się oglądać przynajmniej na początku sezonu między słupkami Śląska. I choć występy na polskiej imprezie nie przekonały nas do jego wielkiego talentu, to okolicznościami przemawiającymi za jego wyborem zdecydowanie są:
– przyzwoity terminarz (Arka, Zagłębie, Lechia i Piast)
– 10 czystych kont w 28 meczach 1. ligi (czyli w Ustaw Ligę 10 razy po 3 pkt za grę na zero z tyłu)
ADAM WOLNIEWICZ (OBROŃCA, GÓRNIK ZABRZE, 1,1 MLN)
Opcja dla tych, którym budżet nijak się nie spina i są w stanie zaryzykować zyskanie tylko kilku pojedynczych punktów w pierwszych kolejkach. Bo Górnik ma piekielnie trudny terminarz, ale wziąć za 1,1 mln zawodnika, który jest absolutnym pewniakiem do miejsca w pierwszej jedenastce to mimo wszystko opcja bardzo kusząca.
Wolniewicz to prawy obrońca, który i dorzucić, i strzelić potrafi. W 1. lidze – gol i 2 asysty, a więc coś ekstra, ponad same punkty za występy i czyste konta zdecydowanie jest. W szalonej końcówce Górnika, gdy zabrzanie wygrali 6 meczów z rzędu, grał od dechy do dechy.
ZORAN ARSENIĆ (OBROŃCA, WISŁA KRAKÓW, 1,6 MLN)
Dziś w prasie czytamy, że Kiko Ramirez ma przejść na grę trójką z tyłu, a do gry w podstawowej jedenastce obok Głowackiego i Gonzaleza przewiduje właśnie Chorwata. Cokolwiek powiedzieć, Wisła – szczególnie u siebie – za Kiko nie broni najgorzej, a to zawsze szansa na dodatkowe „oczka” zagwarantowane przez Arsenicia. 17 meczów pod wodzą Hiszpana to 4 czyste konta i ledwie 6 goli straconych przy Reymonta (na 9 spotkań). Biała Gwiazda ma też relatywnie przyjemny początek rozgrywek, bo najpierw jedzie do Szczecina (gdzie cały czas zmagają się z brakiem napastnika poza wszechstronnym Frączczakiem), później podejmie Bruk-Bet. Nie odmawiamy szans nawet na dwa mecze na zero z tyłu na dzień dobry.
KAMIL SŁABY (OBROŃCA, BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA, 2,1 MLN)
2,1 miliona to już nie taka okazja, jak w przypadku Wolniewicza, ale nadal cena ze wszech miar atrakcyjna. Mowa o obrońcy (!), który w punktacji kanadyjskiej 1. ligi pokazał plecy wielu zawodnikom ofensywnym. Słaby słaby jest tylko z nazwiska, bo 8 goli i 3 asysty w barwach Sandecji dało mu 2. miejsce w klubowej klasyfikacji goli+asyst, na równi z grającym przecież dużo bliżej bramki rywala Dudzicem, a jedynie za Maciejem Małkowskim. W Bruk-Becie granie ma zapewnione i można na pewno liczyć na to, że jeżeli nawet niecieczanie będą tracić gole, on w „ustawkowej” punktacji odrobi je z nawiązką z przodu.
PATRYK KUN (POMOCNIK, ARKA GDYNIA, 2,0 MLN)
Niech najlepszą reklamą jego okazyjnego zakupu będzie umieszczenie go w naszym zestawieniu zawodników, którzy powinni z 1. ligi trafić do ekstraklasy (przygotowanym przed transferem do Arki):
Decyzja o tym, by nie pozostawać w zdegradowanym Rozwoju Katowice, a iść na wypożyczenie do Stomilu, była jedną z najlepszych w życiu 22-letniego skrzydłowego. Inaczej nie można jej oceniać, skoro dzięki utrzymaniu, a nawet podniesieniu formy osiągniętej w Katowicach, o Kuna pytały już czy to Jagiellonia, czy Korona Kielce. Młodszy brat Dominika w tym momencie jest chyba jeszcze gorętszym towarem na pierwszoligowej półce, niż swego czasu jego rodzeństwo. Dominik nigdy nawet nie zbliżył się do osiągniętej w tym sezonie przez Patryka piętnastki w klasyfikacji kanadyjskiej. A tak naprawdę w które liczby nie spojrzeć, tam młodszy z Kunów jest w czołówce 1. ligi:
Asysty – 9 (8. w lidze)
Bramki + asysty – 15 (13. w lidze)
Udział w ataku – 22 (9. w lidze)
Strzały – 81, 46% celnych (5. w lidze)
Podania w pole karne – 295 (7. w lidze)
Dośrodkowania – 108 (10. w lidze)
Rzuty wolne i rzuty rożne w pole karne przeciwnika – 171 (6. w lidze)
Zwody – 206, 55% udanych (1. w lidze)
Faulowany – 102 razy (3. w lidze)
KAMIL WOJTKOWSKI (POMOCNIK, WISŁA KRAKÓW, 1,9 MLN)
Wszyscy powtarzają to jak mantrę – jeśli w Krakowie jego głowa wytrzyma, będą z niego mieli masę pociechy. Wojtkowski jest uważany za wielki talent, gdyby nie to, nigdy nie znalazłby się w meczowej kadrze wicemistrza Niemiec RB Lipsk. Przebojowy, ale i oczekujący na swoje pierwsze zdobycze w ekstraklasie. Im szybciej przyjdą, tym szybciej jego cena skoczy.
ALEKSANDAR KOLEW (NAPASTNIK, SANDECJA NOWY SĄCZ, 2,2 MLN)
7 goli i 4 asysty w mieleckiej Stali w 15 kolejkach, bramki strzelane kandydatom do awansu (GKS-owi Katowice, Zagłębiu Sosnowiec i Miedzi Legnica), opinia jednego z lepszych napastników, jakich widziały w ostatnich latach pierwszoligowe boiska. Nic dziwnego, że po Kolewa zgłosiła się kolejka chętnych, nic dziwnego, że tak konkretna i szybka okazała się być Sandecja. Gość przerósł zaplecze, pokazał, że nie może dłużej niż pół roku występować na tym poziomie, że jego miejsce jest w ekstraklasie. Sandecja ma trudny terminarz, to fakt, ale Stal we wspomnianych starciach z ówczesną czołówką nie była faworytem, a żadnego z nich nie przegrała, w czym ogromna zasługa właśnie Kolewa.