Tak, Chelsea to murowany kandydat do mistrzostwa, przewagę wciąż ma ogromną, ale też nie może liczyć, że kolejni rywale oddadzą punkty za darmo i rozłożą czerwony dywan w drodze po trofeum. Nie, każdy będzie walczyć, bo każdy ma swoje cele i The Blues punkty potrzebne do tytułu musi wyszarpać. Dziś z Crystal Palace to się nie udało.
Na pierwszy rzut oka goście to dla takiej Chelsea żaden rywal, bo – pamiętając o zaległym meczu – na razie nie są według tabeli nawet średniakiem, okupują przecież 16. miejsce. I ten mecz początkowo toczył się według scenariusza. The Blues szybko wyszli na prowadzenie, bo już w piątej minucie z boku pola karnego taniec zaczął Hazard, podał do środka, a tam najsprytniejszy okazał się Fabregas i wpakował piłkę do siatki.
Jednak zamiast kontynuować ten przewidywalny scenariusz – czyli jeszcze ze dwie, trzy bramki dla gospodarzy – to Crystal Palace pokazało swoją lepszą, drugą twarz, która pozwoliła im wygrać trzy ostatnie mecze. I tak Chelsea zanim się spostrzegła dostała pierwszy gong, a potem drugi. Cios na 1:2 był naprawdę prześliczny, dla drużyny aspirującej do mistrzostwa wręcz upokarzający, bo Benteke najpierw poszedł niczym dzik, dostał podanie zwrotne, położył Cortouis i pokonał go jak na podwórku. Rzućcie okiem:
Christian. Benteke. That’s a £30m goal, worth it just for that pic.twitter.com/pyx1ILyONA
— Benj (@Beniesta_) 1 kwietnia 2017
Potem owszem, Chelsea miała swoje okazje, ale albo świetnie bronił Heenessey (uderzenia Costy czy Fabregasa), albo gospodarze nie potrafili dobrze celować (znów choćby Costa). Albo też sędzia nie gwizdnął takiego karnego:
The hand ball not called on Townsend. #CPFC #CHECRY pic.twitter.com/VyS2Ocmwkr
— CPFCDC (@CrystalPalaceDC) 1 kwietnia 2017
Goście też mieli swoje szanse, co jakiś czas potrafili się odgryźć, ale ostatecznie wynik został ustalony pięknym uderzeniem Benteke.
Jeśli dodać do tego wygraną Tottenhamu z Burnley na wyjeździe – trudny teren, beniaminek tylko trzy razy uznał tam wyższość rywala – to robi się nawet ciekawie. Dziewięć kolejek przed Kogutami i The Blues, siedem punktów różnicy. Jasne, Chelsea musiałaby się wciąż mocno starać, by to wszystko spieprzyć, ale ostatni sezon Premier League już nam udowodnił, że nie takie cuda widziały tamtejsze boiska.
*
Ciekawy mecz obejrzeli z kolei kibice na St Mary’s – niby 0:0 nigdy nie wygląda zachęcająco, ale tutaj się działo. Long obijał słupek, Davies wybijał piłkę z linii bramkowej, Afobe nie trafił setki, a Arter zrobił coś takiego…
What. A. Miss. #Arter pic.twitter.com/NGpMZV0jyB
— Patrick ⚽🔴🔵 (@PatrickEagles15) 1 kwietnia 2017
Wiele widzieliśmy zepsutych karnych, jednak ten to jest naprawdę wysoki poziom partactwa. Skoro strzelcy byli w takiej formie nic dziwnego, że nic nie wpadło, bo jeszcze gdy atakujący choć trochę się ogarnęli, to na wysokości zadania stawali obaj bramkarze. Boruc popisał się szczególnie jedną interwencją, kiedy pięknie pofrunął i odbił próbę Longa.
A propos 0:0 – może być takie, czyli ciekawe, a może być takie w stylu z Old Trafford, gdzie United grało z WBA. Kompletna nuda – United cisnęło, ale strzelało na wiwat i mogło to spotkanie nawet przegrać, gdyby po strzale Fletchera i błędzie De Gei piłka zatrzymała się na poprzeczce.
*
Komplet wyników:
Liverpool – Everton 3:1
Mane 8′, Coutinho 31′, Origi 60′ – Pennngton 28′ – relacja TUTAJ
Burnley – Tottenham 0:2
Dier 66′, Son 77′
Chelsea – Crystal Palace 1:2
Fabregas 5′ – Zaha 9′, Benteke 11′
Hull – West Ham 2:1
Robertson 53′, Ranocchia 85′ – Carroll 18′ – relacja TUTAJ
Leicester – Stoke 2:0
Ndidi 25′, Vardy 47′
Watford – Sunderland 1:0
Britos 59′
Manchester United – West Brom 0:0
Southampton – Bournemouth 0:0