Reklama

Człowiek nadzwyczaj wpływowy. Jak wiele dla Jagiellonii oznaczałoby pozostanie Vassiljeva?

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2017, 15:31 • 3 min czytania 0 komentarzy

Oklepany frazes o tym, że nadzieja umiera ostatnia, dziś jak ulał pasuje do sytuacji, w jakiej znalazła się Jagiellonia. Cezary Kulesza w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” mówi bowiem, że jego nadzieja na pozostanie w klubie Konstantina Vassiljeva wciąż jeszcze nie została pogrzebana. Dziś stwierdza: – Oczywiście chcielibyśmy, żeby Konstantin został u nas na dłużej. Po jego zachowaniu też odnoszę wrażenie, że z jego strony jest podobna wola.

Człowiek nadzwyczaj wpływowy. Jak wiele dla Jagiellonii oznaczałoby pozostanie Vassiljeva?

A przecież jeszcze niecałe dwa miesiące temu prezes Jagiellonii mówił: – Możemy proponować tylko takie umowy, na które nas stać i które będziemy w stanie wypłacać. Poza tym z klubami z Azerbejdżanu czy Kazachstanu nie będziemy się ścigać. Tego samego dnia Agnieszka Syczewska, wiceprezes Jagiellonii napisała na Twitterze:

Wydawało się więc, że szans na pozostanie Vassiljeva w Białymstoku po 30 czerwca bieżącego roku są mniej więcej takie, jak prawdopodobieństwo awansu Barcelony do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po 0:4 w Paryżu.

Reklama

Okazuje się jednak, że tak jak wspomniane 0:4 okazało się być stratą do odrobienia, tak Jaga – jeżeli oczywiście Cezary Kulesza dobrze odczytuje sygnały wysyłane przez gwiazdę jego drużyny – wciąż jeszcze może liczyć na to, że w kwestii Vassiljeva uda jej się skutecznie wkroczyć do gry. Przekonać do pozostania piłkarza, wobec którego w obecnych rozgrywkach sypie się komplement za komplementem i który w ostatnich sezonach ekstraklasy nie znajduje sobie równego pod względem tego, jak wiele znaczy dla swojej drużyny.

Ani poprzedni idol Białegostoku Dani Quintana, ani Semir Stilić dowodzący dwa sezony temu Wisłą, ani nawet niezawodny Nemanja Nikolić, któremu udało się brać udział przy 40 z 70 goli Legii nie byli w poczynaniach ofensywnych tak konkretni, tak zabójczo skuteczni jak Kostja.

Untitled 4
Zawodnicy z największą liczbą bramek + asyst + kluczowych podań w ostatnich czterech sezonach ekstraklasy

W obecnych rozgrywkach ta przepaść jest jeszcze bardziej widoczna. Nikt nawet nie zbliżył się do wypracowania połowy bramek swojej drużyny poprzez gola, asystę lub kluczowe podanie – on uczestniczył w 27 z 46 bramkowych akcji jako jeden z trzech ostatnich piłkarzy mających kontakt z futbolówką. Ex-aequo drudzy pod tym względem Jacek Kiełb i Marcus da Silva to już wpływ na zdobycz zespołu na poziomie 41%.

Jagiellonia – Konstantin Vassiljev – 59% (udział przy 27 z 46 goli)
Korona – Jacek Kiełb – 41% (14 z 34)
Arka – Marcus da Silva – 41% (12 z 29)
Lech – Marcin Robak – 38% (15 z 39)
Legia – Miroslav Radović – 37% (18 z 49)
Pogoń – Adam Gyurcso i Adam Frączczak – 37% (13 z 35)
Lechia – Flavio Paixao – 36% (14 z 39)
Ruch – Patryk Lipski – 36% (12 z 33)
Wisła K. – Rafał Boguski – 35% (13 z 37)
Cracovia – Krzysztof Piątek – 35% (12 z 34)
Śląsk – Ryota Morioka – 35% (8 z 23)
Zagłębie – Krzysztof Janus – 34% (11 z 32)
Wisła P. – Giorgi Merebaszwili i Jose Kante – 32% (10 z 31)
Bruk-Bet Termalica – Vladislavs Gutkovskis – 31% (8 z 26)
Górnik – Grzegorz Bonin – 26% (6 z 23)
Piast – Tomasz Mokwa i Patrik Mraz – 22% (5 z 23)

Już samo to pokazuje, że gdy tylko Vassiljev da znak, że mimo odrzucenia wcześniejszych ofert, skłania się ku pozostaniu w Białymstoku, trzeba go zwyczajnie… zakuć w kajdany. Zamknąć gdzieś, gdzie nie dotrą do niego przedstawiciele klubów z piłkarskich rajów finansowych, skąd zimą miało spłynąć dla Estończyka najwięcej ofert. A potem za wszelką cenę zmusić do wzięcia w rękę długopisu i zaparafowania nowej umowy.

Reklama

A, no i oczywiście wypuszczać na mecze ligowe. Bo groźniejszej broni w bitwie o jak najwyższe miejsce w tabeli w Białymstoku zwyczajnie nie mają.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...