Na papierze zasada jest prosta – jakikolwiek, choćby najmniejszy manifest, który ma podtekst polityczny, jest w trakcie meczu zabroniony. Polityka polityką, a piłka piłką – FIFA w tej kwestii potrafi być bezlitosna. A że Anglicy i Szkoci, w ostatnim bezpośrednim starciu, zagrali z przypiętymi do koszulek symbolami pamięci o członkach brytyjskich sił zbrojnych, to teraz grozi im utrata punktów.
Czerwony mak – dla Wyspiarzy symbol niezwykle istotny. Uosobienie pamięci, honoru, dzielnej postawy i waleczności. Pozwala pamiętać o wszystkich żołnierzach, którzy zginęli w trakcie wojny światowej, a najczęściej pojawia się właśnie w listopadzie. I ta właśnie forma czci najprawdopodobniej zaprowadzi dwie wyspiarskie reprezentacje do sankcji finansowych lub, co gorsza, związanych z ograniczeniem dotychczasowego dorobku punktowego.
Awantura o maki, tak tytułują całe nieporozumienie angielskie media. Z pewnością kojarzycie ten symbol, bo często pojawia się też na trykotach klubów grających w Premier League. Teoretycznie nie koliduje z godłem, numerem czy nazwiskiem na koszulce drużyny narodowej, ale jednak – obiekt sporu. Restrykcje ze strony federacji piłkarskiej są do bólu przejrzyste i, co więcej, Wyspiarze mieli pełną świadomość wykroczenia, które popełniają. Tradycja jest jednak tradycją i czerwone wpinki postanowili umieścić na trykotach. Zwłaszcza, że całą ideę poparła nawet premier Wielkiej Brytanii, Theresa May.
Tak wyglądały trybuny Wembley przed meczem ze Szkotami
Co może obu reprezentacjom w tym przypadku grozić? Najprawdopodobniej kara finansowa, ale nie można też z pełnym przekonaniem stwierdzić, że FIFA nie posunie się nawet do odebrania punktów. A byłby to bolesny cios zwłaszcza dla Szkotów, którzy już teraz nie znajdują się w dobrym położeniu (cztery punkty po czterech meczach i przedostatnia lokata w tabeli), a w razie kolejnej straty bliżej mogłoby być im do zamykającej stawki Malty, niż na przykład Litwy lub Słowacji.