Kiedyś napisaliśmy, że Tomasz Cywka jest trochę jak Yeti, bo każdy o nim słyszał i niewielu widziało. Kiedy przed rokiem – po dziewięcioletniej tułaczce po angielskich klubach, głównie z Championship – podpisał kontrakt z Wisłą Kraków, pomyśleliśmy, że wreszcie przekonamy się co facet potrafi. Problem w tym, że dziś – po rozegraniu 30 meczów ligowych – nawet nie wiemy jak Cywka gra i choćby jaka jest jego nominalna boiskowa pozycja. Najprościej byłoby napisać, że jest po prostu słaby, ale byłoby to nie do końca uczciwe, bo jego dotychczasowa przygoda z Ekstraklasą jest zupełnym przeciwieństwem słowa “stabilizacja”.
We wczorajszym meczu z Lechią Cywkę obejrzeliśmy po prawej stronie pięcioosobowego bloku defensywnego. Zagrał nawet nieźle, udało mu się zaliczyć asystę przy golu Boguskiego oraz trafić w słupek. W drużynie Wisły był jednym z najlepszych na murawie i specjalnie mu nie przeszkadzało, że na tej pozycji zagrał u Wdowczyka dopiero pierwszy raz. Być może Cywka zdążył się już przyzwyczaić do bycia rzucanym po całym boisku i takie zmiany przestały mu w końcu przeszkadzać. Żeby unaocznić uniwersalność tego piłkarza, przygotowaliśmy małe kalendarium z jego pobytu w Polsce.
17 lipca 2015: Cywka debiutuje w Wiśle w meczu z Górnikiem Zabrze na pozycji ofensywnego pomocnika, ustawionego tuż za plecami Pawła Brożka.
24 lipca 2015: Drugi mecz Cywki w barwach Wisły, derby z Cracovią. Tym razem Kazimierz Moskal ustawia go na pozycji lewego napastnika. Taktyka “Białej Gwiazdy” na ten mecz zakładała zaryglowany środek pola, z Urygą, Mączyńskim i Popoviciem, przy którym ataki miały być prowadzone głównie skrzydłami.
18 października 2015: Wisła gra z Termaliką, a Cywka ponownie ustawiony jest na skrzydle, ale już na pozycji lewego pomocnika. Podopieczni Moskala wyszli na dwóch napastników, z Brożkiem i Jankowskim, a piłkarze ustawieni na skrzydłach mieli znacznie więcej obowiązków w defensywie.
6 grudnia 2015: Do Krakowa przyjeżdża Legia, a Cywka wychodzi na lewej obronie, gdzie skupia się głównie na defensywie. Natomiast przed nim biega ofensywnie usposobiony Guerrier.
22 lutego 2016: Tym razem Wisła mierzy się z Górnikiem Łęczna, a Cywka gra jako środkowy pomocnik, klasyczna ósemka. U jego boku wyszedł bardziej defensywnie usposobiony Uryga, przed nim dwóch napastników, Brożek i Ondrasek.
27 lutego 2016: Kilka dni później Wisła gra z Podbeskidziem, a Cywka ponownie wybiega w środku pola, ale już jako defensywny pomocnik, czyli szóstka. Przed nim grają natomiast ofensywnie usposobieni Popović i Wolski.
16 lipca 2016: Początek nowego sezonu, do Krakowa przyjeżdża Pogoń, a Cywka zaczyna rozgrywki jako środkowy obrońca. Jego partnerami w bloku defensywnym są Sadlok i Uryga.
30 lipca 2016: Wczorajszy mecz w Gdańsku i Cywka zaczyna jako ofensywnie usposobiony prawy obrońca, przy pięciu zawodnikach z tyłu.
Co ważne, wypisaliśmy spotkania, które Cywka zaczynał w podstawowym składzie. Łącznie, od początku zeszłego sezonu, zdarzyło mu się to tylko trzynaście razy. I w tych trzynastu meczach od pierwszych minut zagrał na ośmiu różnych pozycjach! Wyrobienie sobie nawyków, zrozumienie schematów, przyzwyczajenie się do taktyki – to są przywileje piłkarzy regularnie grających w podobnym rejonie boiska. Czyli jest to coś, co dla Cywki jest zupełnie niedostępne.
Być może gdyby wiślak nie był zapchajdziurą, tylko dostał ściśle określone boiskowe obowiązki i kilka meczów szansy, jego odbiór byłby zupełnie inny. Tymczasem do tej pory wciąż nie wiemy, co on naprawdę potrafi, do jakiej gry jest najlepiej predestynowany i jaka jest jego optymalna pozycja. I kto wie, czy Wisła sama sobie nie robi w ten sposób krzywdy i nie marnuje potencjału zawodnika, który w innych okolicznościach mógłby tej drużynie naprawdę sporo dać.
Bo jak dotąd jedyna regularność, na jaką Cywka mógł w Krakowie liczyć, to ta związana z siedzeniem na ławce rezerwowych.
Fot. FotoPyK