N’Golo Kante już oficjalnie przechodzi do Chelsea. Leicester City traci więc pierwszego z kluczowych graczy w mistrzowskim sezonie. Niby było to nieuniknione, ale jednak po tym jak Jamie Vardy zrezygnował z atrakcyjnej oferty Arsenal liczono, że i inne gwiazdy, które chce pół Europy, jeszcze raz przemyślą sprawę. Ból fanów “Lisów” może uśmierzyć fakt, że na koncie klubu wylądowało rekordowe 35,8 miliona euro, tym samym pobito klubowy rekord z 2000 roku, kiedy to Emile Heskey za 16,5 miliona odchodził do Liverpoolu.
Ale to nie koniec, bo pocieszające może być również to, że władze Leicester już dwa tygodnie wcześniej zakontraktowały następcę Kante. Nampalys Mendy z Nicei kosztował 15,5 miliona euro. To z kolei rekord “Lisów”, jeśli chodzi o transfery przychodzące. Tyle tylko, że… już nieaktualny, bo pięć dni później klub z King Power Stadium wyłożył 19,5 miliona euro za Ahmeda Musę, tym samym ustanawiając nowy.
Rekord, rekord, rekord. Króciutkie streszczenie – które nawet nie obejmuje wszystkich wątków – sytuacji w Leicester City, po nieco ponad dwóch tygodniach od otworzeniu okienka transferowego, dobrze oddaje szał, pod którego znakiem będzie ono stało. W tym momencie wiele wskazuje na to, że to będzie coś, czego świat futbolu do tej pory jeszcze nie widział.
Stan gry na 17. dzień lipca jest bowiem następujący: wydano około 535 milionów euro na 34 piłkarzy, za których ściągnięcie do klubów trzeba było płacić (sporo było transakcji “bezgotówkowych”). Tak, imponująca średnia to blisko 16 milionów na głowę. W związku z tym całą masę roboty mają nie tylko menedżerowie czy dyrektorzy sportowi. Na jej brak nie mogą narzekać również historycy i statystycy zajmujący się futbolem.
Wspomniane na wstępie “Lisy” to żaden wyjątek. Swoje transferowe rekordy pobiły już cztery kluby Premier League, prócz Musy bohaterami historycznych transakcji zostali:
– Jordon Ibe, za którego Bournemouth zapłaciło Liverpoolowi 18 milionów euro,
– Andros Townsend, którego Crystal Palace wyjęło z Newcastle za 15,6 miliona,
– Isaac Success – jego transfer na specyficznej linii Granada-Watford kosztował 15 milionów.
Cóż, te nazwiska nie rzucają nikogo na kolana, prawda? OK, można nawet parsknąć śmiechem. Ale spokojnie, to dopiero początek. Biorąc pod uwagę przymiarki, do końca okienka transferowe rekordy pobić ma ponad połowa angielskich klubów. Co z resztą? One w ostatnich latach podniosły poprzeczkę tak wysoko, że spodziewać się można “jedynie” transferów do historycznego TOP 10. Zresztą takich ruchów już ostatnio mieliśmy całe mnóstwo…
– Granit Xhaka (45 milionów euro) to drugi z najwyższych transferów przychodzących w historii Arsenalu,
– Michy Batshuayi (39 mln) czwarty, a wspomniany Kante (35,8 mln) ósmy w historii Chelsea,
– Henrikh Mkhitaryan (42 mln) i Eric Bailly (38 mln) kolejno szósty i siódmy w historii Manchesteru United,
– Sadio Mane (41,2 mln) drugi w historii Liverpoolu,
– Vincent Janssen (22,1 mln) piąty w historii Tottenhamu,
– Pierre-Emile Hojbjerg (15 mln) i Nathan Redmond (13,5 mln) kolejno piaty i dziewiąty w historii Southampton,
– James Tomkins (11,7 mln) trzeci w historii Crystal Palace,
– Matt Phillips (6,5 mln) siódmy w historii WBA,
– Lewis Cook (7 mln) i Lys Mousset (6,5 mln) kolejno szósty i siódmy w historii Bournemouth,
– Marten de Roon (15 mln) drugi w historii Middlesbrough.
Zapewne niewielu tym piłkarzom uda się przejść do historii tych klubów również z innych względów – na przykład liczby strzelonych goli czy występów – ale czy… ktokolwiek jeszcze o to dba? I tak w przyszłości znajdzie się ktoś, kto lekką ręką wyłoży za naszego najdroższego gracza jeszcze więcej.