Reklama

Była kicha, jest fajny projekt. Podoba nam się nowa Cracovia!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

13 stycznia 2016, 15:01 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, ile czasu potrzeba, by zmienić wizerunek klubu sportowego o niemal 180 stopni, to ostatnio przykład Cracovii daje cenną podpowiedź: wcale nie tak wiele, jak mogłoby się wydawać. Wystarczy kilka miesięcy. Oczywiście trochę przesadzamy pisząc o tak radykalnej zmianie, ale robimy to absolutnie celowo, by uwypuklić jedną ważną rzecz: jeszcze niedawno było tysiąc powodów, by wymieniać nazwę “Cracovia” w kontekście negatywnym – co zresztą sami chętnie robiliśmy – a dziś naprawdę niełatwo się ich doszukać.

Była kicha, jest fajny projekt. Podoba nam się nowa Cracovia!

19.04.2015. Po dwóch kompromitujących porażkach z drugoligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński i ligowych wtopach leci głowa trenera Roberta Podolińskiego. Jednak ta klęska sportowa jest tylko jednym z przejawów tego, że klub, który ma całkiem solidne podstawy do tego, by liczyć się na krajowym podwórku, nie funkcjonuje tak, jak powinien. To co, szybka wyliczanka?

– słabe wyniki (drużynie nie groziła grupa mistrzowska, a rozpaczliwa walka o utrzymanie – punkt przewagi na GKS-em, dwa nad Zawiszą)

– zła, skonfliktowana z trenerem szatnia, w której nie brakowało pasażerów na gapę – piłkarzy, którzy nie gwarantowali postępu lub niewypałów transferowych

– słaba gra, cecha charakterystyczna – proste błędy w obronie

Reklama

– średnia frekwencja na trybunach

– problemy z kibicami (akcja z “paprykarzem szczecińskim” i absurdalne tłumaczenia ze strony klubów)

– właściciel oderwany od rzeczywistości, regularnie opowiadający dyrdymały w wywiadach

– w szerszej perspektywie deficyt wypromowanych piłkarzy, na których można by zarobić

– brak ośrodka treningowego

Całkowita kicha, nie? Zapewne doskonale wiecie, jak sytuacja wygląda teraz, po zaledwie dziewięciu miesiącach, ale dla formalności musi stać się zadość.

Reklama

– drużyna walczy o puchary

– porządki w szatni zrobiono dobrze – transfery wypaliły, nie robiono przy nich nic na siłę (przykład – skoro na rynku brakowało odpowiedniego napastnika, to nie sprowadzono pierwszego lepszego grajka), a z graczy, którzy już w klubie byli, udało się wydobyć to, co najlepsze

– Cracovia ma styl, gra jedną z najlepszych – jeśli nie najlepszą – dla oka piłek w lidze

– frekwencja rośnie, na razie średnia skoczyła o jakieś 1100 głów

– o kibicowskich skandalach jest stosunkowo cicho

– Filipiak również zaczął sprawiać wrażenie rozsądniejszego

– Bartosz Kapustka, któremu szansę – co należy podkreślić – dał jeszcze Podoliński, będzie zapewne bohaterem znaczącego transferu

– wczoraj pojawiła się informacja, że Cracovia wybuduje ośrodek treningowy z prawdziwego zdarzenia w podkrakowskiej Rącznej.

Można oczywiście powiedzieć, że “tak się po prostu złożyło”, że w Cracovii akurat aktualnie wszystko gra i buczy, ale bardziej niż na szczęśliwy zbieg okoliczności, zwrócilibyśmy uwagę na rozsądne decyzje podejmowane przez władze klubu, z jedną na czele – zatrudnienie Jacka Zielińskiego na stanowisku trenera. Moment zwrotny. Wyniki przyszły niemal od razu (seria dwunastu meczów bez porażki), a wszystko inne – poukładanie szatni, coraz bardziej widowiskowa gra, przyciągnięcie ludzi na trybuny – było kwestią czasu. Jedna poprawa pociągała za sobą drugą. Nagle okazało się, że po drugiej stronie Błoń również można stworzyć dobry klimat dla piłki i wydaje się, że nie pomyli się ten, kto twierdzi, że bez niego nie byłoby decyzji o inwestycjach w klubową infrastrukturę. Podsumowując, Cracovia jest na dobrej drodze, by na stałe dołączyć do ligowej czołówki.

W sumie wystarczy tylko nic nie spieprzyć.

A zatrudnienie Zielińskiego nie było przecież oczywistym wyborem, trener ten dość długo odpoczywał od piłki. Podobnie zresztą jak Michniewicz, który teraz współtworzy solidną Pogoń Szczecin. Mówiąc z przymrużeniem oka – może w dłuższych urlopach trenerskich jest jakaś metoda?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...