Co nowego w polskiej prasie piłkarskiej? Właściwie to niewiele. Ciąg dalszy plotkowania, domysłów, nadmuchiwania balonika, dementowania informacji podawanych przez konkurencję czy odgrzewania starych kotletów. Wiadomo, że Sadlok jest bliżej Legii, chociaż już wcześniej pisano, że jest blisko, a Piast interesuje się Pekhartem.
FAKT
Zaczyna się tekstem o mistrzach świata. Że boją się Euro.
– Prawda jest taka, że w obecnej formie nie mamy prawa nawet myśleć o mistrzostwie. Każdy z nas musi się zdecydowanie poprawić – powiedział defensywny pomocnik kadry RFN Sami Khedira (29 l.). Pomocnik Juventusu Turyn przyznał, że mimo iż Niemcy trafili do teoretycznie łatwej grupy (z Polską, Irlandią Północną oraz Ukrainą), to mogą mieć wielkie problemy. Podobnie uważa obrońca Bayernu Monachium Jerome Boateng (29 l.), który zarzuca kolegom, że po wywalczeniu mistrzostwa świata półtora roku temu w Brazylii zbyt wielu kadrowiczów poczuło się zbyt pewnie. – Do niektórych musi dotrzeć, że za wygranie mundialu nikt nam nie da już żadnej nagrody i nikt przed nikim nie padnie na kolana – stwierdził Boateng.
Stronę dalej: Sadlok krok od Legii. Wicemistrz kraju ma zapłacić około miliona złotych, 20 procent kwoty trafi do Ruchu.
Z kolei lider walczy o napastnika.
Od początku ściągnięcie Kozaka z Anglii do Gliwic wydawało się trudnym zadaniem. Trener Radoslav Latal (45 l.). nawiązał kontakt z piłkarzem, lecz Piast ma małe szanse w wyścigu o podpis z Celtikiem. Latal wraz z działaczami szukają więc alternatyw do ataku. Kolejnym ambitnym pomysłem jest wypożyczenie Pekharta. Napastnik mierzący 194 cm od lata 2014 broni barw niemieckiego klubu FC Ingolstadt 04. Jesień Czech miał bardzo nieudaną, ponieważ w czterech meczach przebywał na murawie jedynie przez 81 minut. Napastnik chciałby wrócić do reprezentacji i pojechać na Euro, ale aby tak się stało, musi grać regularnie.
GAZETA WYBORCZA
Benitez wylany, Perez spełnia marzenie. Michał Szadkowski pisze o zmianach w Realu.
– Zarząd podjął bardzo trudną decyzję o zwolnieniu trenera Rafy Beniteza – ogłosił wczoraj prezes Florentino Pérez. To dziewiąty trener, którego wyrzucił z Realu. 56-letni Hiszpan wytrwał tylko pół roku, w czasie panowania Péreza (2000-2006 i od 2009 r.), krócej pracowali tylko José Antonio Camacho (trzy miesiące w 2004 r., sam zrezygnował) i jego następca Mariano Garcia Remón (cztery miesiące). Ostatnim trenerem Realu, któremu nie pozwolono dokończyć sezonu, był wylany przez Ramóna Calderóna w grudniu 2008 r. Bernd Schuster. (…) Tuż po zwolnieniu Beniteza, Pérez ogłosił, że nowym trenerem zostanie Zidane. – Jestem bardzo dumny, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych – mówił szef Realu. Dawno temu wymarzył sobie, by tak skończyła się historia transferowego rekordu z 2001 r. (pomocnik Juventusu kosztował aż 75 mln euro). Na boisku Francuz zdobył z Realem Puchar Europy, gdy z niego zszedł, stał się w Madrycie człowiekiem od wszystkiego. W sensie ścisłym. Pomagał zrzucić wagę Karimowi Benzemie, wynalazł w Lens zdolnego stopera Raphaëla Varane’a, był dyrektorem sportowym, dyrektorem pierwszego zespołu, doradcą Péreza, asystentem Carlo Ancelottiego, od półtora roku prowadzi klubowe rezerwy. Wsiąkł w Santiago Bernabéu całym sobą – jego synowie Luca, Théo i Élyaz ćwiczą w juniorach Realu, najstarszy 21-letni Enzo gra w zespole zarządzanym przez ojca. – Jestem bardziej podniecony niż wtedy, gdy przybywałem do Madrytu jako piłkarz – mówił wczoraj Zidane.
W wydaniu stołecznym nagłówek o możliwym powrocie Radovicia. Odgrzewany kotlet z poniedziałkowej prasy? Niekoniecznie. Przepytywani w tej sprawie są eksperci.
Czy Legia powinna zrobić wszystko, by Miroslav Radović wrócił na Łazienkowską, jeśli rozwiąże kontrakt z Hebei China Fortune?
Sylwester Czereszewski, były napastnik Legii: Tak – dla dobra zespołu. Okoliczności jego odejścia z Legii były niejasne, ale nie można się na niego obrażać. Drużyna Stanisława Czerczesowa skorzystałaby z obecności tak doświadczonego piłkarza. Może Serb już młodszy i lepszy nie będzie, ale wszyscy wiemy na co go stać. Na polską ligę i fazę grupową Ligi Europy to powinno wystarczyć. Ważne jest jednak, by dać mu odpowiedni kontrakt – zabezpieczyć się na sytuację, w której Radović miałby kłopoty zdrowotne, lub byłby w słabej dyspozycji.
Stefan Białas, były trener Legii: Wbrew pozorom to trudne pytanie. Serb w Warszawie miał dwa okresy. W pierwszym grał słabo, niczym się nie wyróżniał, nie dawał drużynie nic dobrego, był nawet bliski opuszczenia klubu. Takiego powrotu 32-latka na Łazienkowską nie chcieliby ani kibice, ani właściciele Legii, ani sam zainteresowany. To mogłoby bardzo negatywnie wpłynąć na opinię z jaką “Rado” odchodził do Chin. Przecież w drugim okresie był niekwestionowanym liderem zespołu, który sięgał po mistrzostwa Polski i błyszczał w europejskich pucharach. Taki piłkarz drużynie Czerczesowa przydałby się bez dwóch zdań. Jego powrót uzależniałbym od aktualnej dyspozycji, a ta jest w tej chwili dużą niewiadomą.
SUPER EXPRESS
Ludovic Obraniak, raz jeszcze, oficjalnie dementuje informacje o transferze do Pogoni.
Jak to jest z tym transferem do Pogoni Szczecin? Jest coś na rzeczy?
– Nie ma. Nie rozmawiałem i nie rozmawiam z tym klubem. Jestem w Hajfie i nie zamierzam się stąd ruszać. Choć przyznam, że i do mnie w niedzielę dotarły te plotki z Polski. Dostałem sporo telefonów i smsów z pytaniami co się dzieje, nawet niektóre osoby z klubu pytały mnie o co chodzi. Plotki, plotkami, ale jednego nie rozumiem. Podobno prezes klubu użył sformułowania „nie potwierdzam, nie zaprzeczam”.
(…)
Za kilka miesięcy finały EURO 2016. Jak oceniasz szanse na powrót do kadry? Małe, duże, średnie?
– Nie jestem w stanie ich ocenić. Ja mogę tylko grać i czekać. Trener Nawałka wie, że jestem do dyspozycji.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Zwycięstw i igrzysk!
Zaczyna felietonem Dariusz Dziekanowski: Braki techniczne już nas nie dotyczą.
Sztab reprezentacji szykuje dla drużyny odpowiednie warunki przygotowań do turnieju we Francji. Będzie zgrupowanie relaksacyjne, będzie też czas na solidną pracę. To ważne, żeby odpowiednio wyważyć proporce. Moje wspomnienia piłkarskie wiążą się z dwoma turniejami. W 1986 roku jako piłkarz wziąłem udział w mistrzostwach świata w Meksyku. Potem byłem w sztabie kadry podczas EURO 2008. Oba turnieje zakończyły się dla nas poniżej oczekiwań. W obu przypadkach przygotowania nie do końca zrobione były tak, jak należy. Konkretnie – przesadzono z obciążeniami. Zawodnicy zgłaszali zastrzeżenia, które nie zostały wysłuchane z należytą powagą. Tak, jak nie da się najeść na zapas, tak fizyczne zaległości w niewielkim stopniu można nadrobić w ciągu czterech tygodni. Mistrzostwa są też trochę jak matura – uczymy się do niej kilka lat, a przed egzaminami odświeżamy wyuczony materiał. Najważniejsza jest regeneracja, odpoczynek, utrzymanie odpowiedniej atmosfery w drużynie, przygotowanie mentalne. Piłkarz odpoczywający tydzień czy dwa traci najwyżej 2-3 procent możliwości fizycznych. Ale odzyskuje świeżość, ochotę do gry, nie traci radości. A to są kluczowe czynniki. Przez lata mieliśmy kompleks – przekonanie, że jesteśmy słabi technicznie i dlatego należy to nadrabiać przygotowaniem fizycznym. Wydaje mi się, że w obecnej kadrze jest to nieaktualne, bo mamy w niej zawodników świetnie wyszkolonych.
Liga szykuje transferowe bomby. Oho, zaczynamy się bać…
Tymczasem w samym tekście spore rozczarowanie. W skrócie: Vacek i Nespor to łakome kąski, ale Piast ich nigdzie nie puści, Legia wzięła już Jędrzejczyka, bierze Sadloka i jeszcze kogoś weźmie, może nawet Radovicia, w Gliwicach myśleli o Kozaku, teraz myślą o Pekharcie, a Lech chciałby zarobić na Linettym co najmniej trzy miliony euro. Aha, trenerowi Śląska zależy na nowych umowach z Flavio Paiaxao, Tomaszem Hołotą i Tomem Hateleyem. W ramkach obok wypowiadają się Maciej Żurawski i Andrzej Iwan. Temu drugiemu nos podpowiada, że Lechia sięgnie po Marco Paixao.
Dalej, z mniejszych tekstów:
– Marko Marić może już nie wrócić do Lechii
– Jeż wybrał Słowację
– Pekhart zamiast Kozaka?
– Trickovski już bez taryfy ulgowej, przed nim decydująca runda
– plany Wisły: Burliga ma kontrakt do końca sezonu, być może zostałby sprzedany już teraz (zainteresowana jest m.in. Jagiellonia), a te środki wystarczyłyby na Pietrzaka z GKS-u Katowice, który przyjdzie 1. lipca lub właśnie pół roku wcześniej. Klub chce również Patryka Małeckiego.
Pasja już nie wystarczy. Potrzeba obsesji. Ósmy odcinek serialu „Adam Nawałka, jakiego nie znacie”. Kilka fragmentów.
Kulig: Po wyjściu na boisko w głowie dźwięczały nam jego słowa z odprawy: „Ma być ból, pot i krew”. Wszystko mógł znieść, ale nie pozorantów, którzy odstawiali nogę.
Chańko: Nawet jak w szatni butelki fruwały, to tłumaczyliśmy to sobie: zależy mu, stąd te nerwy. Rzadko spotyka się takiego pasjonata.
Jagiellonii nie udało się dogonić czołówki, sezon skończyła na szóstym miejscu. Ale jej właściciele dostali sygnał, że kurs jest odpowiedni, a Nawałka to odpowiedni nawigator. I znów, tak jak w Lubinie, choć za mniejsze pieniądze, trener wskazywał zawodników, których potrzebuje. Wcześniej przyszedł Robert Kolasa (32 lata), do niego dołączyli m.in. Arkadiusz Kubik (33 lata), Andrzej Krzyształowicz (34 lata), Remigiusz Sobociński (31 lat) i Adam Kompała (32 lata). Tych, którzy narzekali, że sprowadza wiekowych piłkarzy, zbijał argumentem, że drużynie brakuje doświadczonych graczy. Latem 2005 roku miał w Jagiellonii taką pozycję, że nikt nie mógł tego zakwestionować.
Chańko: I coś się zaczęło psuć. Nawałka to dobry obserwator, wiedział, jak podejść prezesów. Po pierwszym sezonie dostał od nich wielką władzę. Już nie zajmował się tylko trenowaniem, ale też naszymi kontraktami czy wejściówkami. Denerwowaliśmy się też, że niektórych ciągnie za uszy. Dotyczyło to głównie nowych piłkarzy. Jakby zamierzał pokazać, że nie pomylił się, kiedy podpisywał z nimi kontrakty. No i te kary, przesadzał z nimi.