Nam się wydaje, że Roberta zna każdy na świecie. A na razie zna go każdy, kto interesuje się piłką. Wielkie firmy wolą zapłacić jednej gwieździe rozpoznawalnej wszędzie. Koszt będzie duży, ale jeśli zsumować budżety reklamowe wszystkich lokalnych oddziałów, nie wyjdzie już tak drogo, a przede wszystkim: da efekt – czytamy dziś w Gazecie Wyborczej o wizerunku Roberta Lewandowskiego.
FAKT
Ostatni dzień roku, za nami ciekawe dwanaście miesięcy. Najważniejsze wydarzenia:
1. Barcelona wraca na szczyt
2. Afera w FIFA i zmierzch Blattera
3. Pięć goli Lewandowskiego
4. Ronaldo bije rekord Raula
5. Chile mistrzem Ameryki Południowej
6. Listopadowe ataki terrorystyczne
7. Real wyrzucony z Pucharu Króla
8. Finał europejskiego pucharu w Polsce
9. Niespodzianki w el. ME 2016
10. Klopp odchodzi z Borussii
11. Guardiola żegna Bayern
We Francji możemy mocno namieszać – przekonuje Andrzej Buncol, były reprezentant Polski.
Zawodników reprezentacji zawsze mieliśmy bardzo dobrych, ale teraz wreszcie udało się stworzyć z nich zespół – mówi Andrzej Buncol (56 l.), były reprezentant Polski. (…) – Niemcy wcale nie są zadowoleni, że trafili na nas w mistrzostwach we Francji. Mamy szansę znów ich ograć – podkreśla były reprezentant Polski. Buncol w Leverkusen miał okazję pracować z Arkadiuszem Milikiem (21 l.), którego uważa za wielki talent. – Świetna lewa noga, wysoki, dobrze grający głową. To bardzo poukładany chłopak. Nie poradził sobie, bo rywalizował ze Stefanem Kiesslingiem w najwyżej formie – tłumaczy.
Ruch zostaje w tej chwili z jednym obcokrajowcem, Matusem Putnockym, i nie planuje odpowiadać na oferty menedżerów z zagranicy. W Chorzowie mają grać Polacy. Z kolei Wisła chciałaby rozwiązać kontrakt z Rafaelem Crivellaro. Problem polega na tym, że jego umowa wygasa w czerwcu 2018 roku.
GAZETA WYBORCZA
Czy Robert Lewandowski podbije Azję?
– Gdy Robert grał w Dortmundzie [lata 2010-14], Niemcy się do nas nie zgłaszali. Odezwali się dopiero w tym roku – mówi Mariusz Siewierski, który zajmuje się wizerunkiem Lewandowskiego. – Przez półtora roku Robert stał się jedną z trzech największych postaci Bayernu, obok Thomasa Müllera i Manuela Neuera. Dopiero to sprawiło, że Niemcy docenili jego potencjał reklamowy – mówi Siewierski. Zapewne Lewandowski wkrótce zacznie występować w niemieckich reklamach, ale to nie oznacza, że osiągnął już popularność globalną. Plakatu z Polakiem trzymającym chiński telefon komórkowy nie ogląda cały świat. Reklama jest widoczna w Polsce, Skandynawii, Austrii, na Bałkanach i w Izraelu. W innych krajach Huawei nie korzysta z jego wizerunku. Dlaczego? Bo przełożenie sportowej wartości na globalną rozpoznawalność i kontrakty reklamowe nie jest proste. – Nam się wydaje, że Roberta zna każdy na świecie. A na razie zna go każdy, kto interesuje się piłką. Wielkie firmy wolą zapłacić jednej gwieździe rozpoznawalnej wszędzie. Koszt będzie duży, ale jeśli zsumować budżety reklamowe wszystkich lokalnych oddziałów, nie wyjdzie już tak drogo, a przede wszystkim: da efekt. Firma Wrigley mogła zawierać lokalne umowy, ale skoro ma aktora Antonio Banderasa, to używa jego wizerunku na całym świecie, bo wszyscy wiedzą, kim jest Banderas – tłumaczy Siewierski. Kapitan reprezentacji Polski ma umowy z Nike, Coca-Colą i Gillette, ale reklamuje je tylko lokalnie. W globalnych kampaniach występują np. Leo Messi i Cristiano Ronaldo. To przekłada się na zarobki. Ronaldo dostaje z reklam ok. 25 mln euro rocznie, Messi – 20 mln, trzeci Neymar – 14,5 mln, kolejny Gareth Bale – 10 mln euro. Wayne Rooney, Sergio Agüero i Zlatan Ibrahimović otrzymują 3,5-4,5 mln. Przychody Polaka z reklam w 2014 r. szacowane były na kilka milionów złotych (z gry w piłkę ok. 20 mln euro), ale można się spodziewać, że w tym roku wzrosły.
I jeszcze rok, który dał Legii w kość. To już wydanie stołeczne.
Promocja talentów, poziom akademii
Stagnacja. – Bez wprowadzania do drużyny młodych piłkarzy nie mamy żadnych szans na rozwój. Drugą opcją są inwestycje z Kataru czy Rosji, a to liczenie na cud – mówił niedawno prezes. Wcześniej marzyło mu się, aby na stulecie klubu w drużynie zagrało jedenastu wychowanków. Czy zmieści się choćby jeden? Legia jest daleka od deklarowanej wizji. Wciąż nie wiadomo, czy to bardziej przez sprowadzanie do pierwszej drużyny trenerów nie umiejących rozwinąć młodych, czy przez niedostateczną jakość legijnych talentów z roczników 1995-1998. Dyskusja trwa, na pewno trudno uznać, że Stanisław Czerczesow zachwycił się umiejętnościami któregoś z juniorów. Zasypywany pytaniami o młodych, niedawno odparł: “Proszę nie pytajcie mnie więcej o to. Dziennikarze chyba bardziej chcą, żeby oni grali, niż oni sami chcą grać”. Nagabywany o to, których weźmie na zimowy obóz: “Jestem profesjonalnym trenerem, przestańmy rozmawiać o przedszkolu”. Leśnodorski: – Nie było u nas w tym roku tak spektakularnych historii, jak z wejściem Patryka Lipskiego do składu Ruchu. Za to w Chorzowie odnalazł się nasz wychowanek, Kamil Mazek. Niestety, w większości przypadków tak właśnie będzie, że dostaną szansę gdzie indziej. Ale może wrócą?
RZECZPOSPOLITA
Mirosław Żukowski pisze o smutkach pod choinką. Krótki fragment.
Moje refleksje związane z nowym rokiem nie są wesołe, choć zdaję sobie sprawę, że będę hamulcowym entuzjazmu. To przecież rok piłkarskiego Euro z reprezentacją Polski, jakiej nie mieliśmy od lat i igrzysk w Rio. Ale zanim będziemy mieli radość w nowym roku, czeka nas rozliczenie ze starym, a to bolesny bilans. Euro 2016 na razie jest sierotą bez ojca, bo organizująca je UEFA praktycznie nie ma przywódcy. Trudno sobie wyobrazić, by Michel Platini zmartwychwstał, choć zapowiada walkę. Jest raczej bez szans, nie tylko dlatego, że prawo wydaje się być przeciwko niemu. O wiele ważniejsze jest przekonanie opinii publicznej, że Francuz – niezależnie od tego, czy dostał łapówkę czy też opóźnioną o dziewięć lat zapłatę – jest częścią „systemu Blattera”.
SUPER EXPRESS
Tabloid z grubej rury: Wróżbita Gianni przepowiada przyszłość.
Lewandowski przejdzie z Bayernu do Realu Madryt i pobije transferowy rekord Jerzego Dudka, którego w 2001 roku Liverpool wykupił z Feyenoordu za 7 mln euro?
– Bayern już stracił Guardiolę i nie pozwoli na odejście Roberta. Bawarczycy nie muszą szukać pieniędzy i jestem pewien, że nie sprzedadzą “Lewego” do Madrytu nawet za 150 mln euro! Skończy się tak, że Robert przedłuży umowę, dostanie podwyżkę i dołączy do najlepiej opłacanych graczy Bayernu.
(…)
Piast zostanie mistrzem Polski?
– Legia na pewno solidnie się wzmocni, ale jeśli gliwiczanie wygrają 8-9 gier na 10 pozostałych do końca rundy zasadniczej, to nawet po podziale punktów trudno ich będzie dogonić. Ciekawy jestem, jak Radek Latal poradzi sobie zimą na sztucznych boiskach, bo nie sądzę, żeby Piasta było stać na trzy obozy w ciepłych krajach. Ja trzymam kciuki za Górnika. To w Zabrzu wszystko się zaczęło. Było bogato i biednie, niezapomniany śp. prezes Kozubal, Bolek Niesyto, profesor Religa. Wielki klub wielkich ludzi. Ekstraklasa bez Górnika byłaby znacznie uboższa. Zabrze musi się utrzymać!
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka typowo sylwestrowa.
Pamiętne wydarzenia 2015 roku – tutaj kategorii jest piętnaście, jeszcze „Słonie najlepsze w Afryce”, „Jose Mourinho odchodzi z Chelsea”, „Kazachowie w Lidze Mistrzów” oraz „Siódmy najdroższy w historii piłki”. Lecimy dalej.
Jak Nawałka wybił swojemu piłkarzowi ząb. Piąta część opowieści o selekcjonerze Polaków.
Siedem lat po mundialu w Argentynie, po którym uznano go za jednego z najbardziej obiecujących piłkarzy na świecie, Adam Nawałka niemal w zapomnieniu zaczynał nowe życie, przycinając drzewa gdzieś pod Nowym Jorkiem. Praca była niebezpieczna, ale dobrze płatna. Zarabiali dwa razy więcej niż ci na dole. Pięć razy w tygodniu zabierało ich auto z wysięgnikiem, dwóch wchodziło do kosza i wjeżdżało kilkanaście metrów. Obcinali gałęzie przy liniach energetycznych. – Duże pensje, ale i duże ryzyko. Kilka osób zginęło, choć akurat nikt z Polaków. Nie narzekaliśmy, bo wiedzieliśmy, po co tam jesteśmy. Przyjechaliśmy zarobić – przybliża emigracyjne realia Janusz Surowiec, który pomógł Nawałce znaleźć pracę w USA. (…) Po powrocie do kraju Nawałka zajął się biznesem. Pomagał żonie w prowadzeniu sklepu z odzieżą (głównie dżinsami) w centrum Krakowa. Handlował też trabantami z silnikami volkswagena polo. Mieszkańcy Rudawy przypominają sobie, że dom Nawałki można było z daleka poznać po stojących wokół autach z NRD. – Ludzie przychodzili i mówili, że pamiętają moją boiskową solidność, więc są pewni, że samochód nie będzie się psuł. Piłka zawsze była jednak numerem jeden i prędzej czy później musiałem do niej wrócić – tłumaczył Pawłowi Fleszarowi w „Magazynie Sportowym”.
Wracamy do rozmowy z Andrzejem Buncolem: Niemcy zawsze nas cenili.
Pan miał do tego niemieckiego sukcesu swój wkład…
– To fakt, dołożyłem małą cegiełkę. Trenowałem bowiem Christopha Kramera w Bayerze. Jego droga była bardzo nietypowa. Kompletnie okrężna. Był u nas od dziecka do czasu, gdy skończył 15 lat. Po każdym roczniku następuje selekcja. Mamy wytyczne, co zawodnik w danym wieku powinien potrafić i na jakim powinien być poziomie. Patrzymy, czy się rozwija. Jeśli nie spełnia wymagań, nie bierzemy go do następnego rocznika i szukamy w regionie albo w całych Niemczech kogoś, kto dostosuje się do wymaganego poziomu. 15-letni Kramer nie rokował. Uważaliśmy, że to zawodnik na 2. Bundesligę, ewentualnie na dół 1. Bundesligi, czyli nie na poziom Bayeru. W tej sytuacji zaczął szukać słabszego klubu w okolicy. Poszedł do Duesseldorfu i w drużynie do lat 17 zrobił taki postęp, że do U-19 ściągnęliśmy go z powrotem. To był jedyny przypadek w historii, kiedy tak się zdarzyło. Skończył U-19, ale w klubie znów uważali, że nie da rady grać w pierwszej drużynie, więc wypożyczyli go do Bochum. Tam w trzy miesiące został ulubieńcem kibiców, trafił z 2. Bundesligi do I-ligowej Borussii Moenchengladbach i dopiero tego lata, już jako mistrz świata, wrócił do Bayeru. Takiego przypadku jeszcze nie było. Finał mistrzostw świata, w którym wyszedł w podstawowym składzie, mogłem oglądać z dumą, że mój wychowanek doszedł na ten poziom.
Z krajowych tematów:
– Wisła szuka wzmocnień, ale chce się pozbyć Crivellaro
– Ruch nie chce obcokrajowców
– Dwie wygrane obroniły Szukiełowicza
– Dwaliszwili pomoże Zwolińskiemu
– Finał Euro U-21 w Lublinie?
Trzeba mieć marzenia – mówi Marcin Brosz, trener Korony.
Mogłaby być łatwiejsza, gdyby nie słabsze mecze pod koniec roku.
– Na początku sezonu byliśmy nieprzewidywalni. Może nawet niektórzy rywale, wiedząc o naszych problemach, nie przygotowywali się do spotkań z nami na sto procent. Nie chcę tu mówić o lekceważeniu, bo to za mocne słowo, ale wszyscy wiemy, jak oceniano Koronę przed sezonem. Nikt się nie spodziewał, że po rundzie jesiennej będziemy tracili tylko punkt do pierwszej ósemki.
(…)
Latem mówił pan, że nie wszyscy piłkarze chcieli grać w Kielcach. Teraz łatwiej będzie namówić ich na grę?
– Jesteśmy w innym miejscu niż pół roku temu. Zbudowaliśmy fajny zespół, który pokazał się z dobrej strony. Do tego sytuacja finansowa klubu też wygląda lepiej, więc do ewentualnych negocjacji startujemy z innej pozycji. Ale jedno się nie zmienia – zawodnik musi chcieć grać u nas.
W PS przeczytać też można jesienny alfabet białostocki. Ogólnie: przeciętny numer.