Prezes klubu obiecał mi, że wszyscy zawodnicy zostaną, a dodatkowo wzmocnimy się jeszcze dwoma, trzema piłkarzami. Trzymam go więc za słowo i wierzę, że wiosną będziemy jeszcze silniejsi. Zimą mocno popracujemy, by nowy rok zacząć z przytupem – mówi Radoslav Latal, trener Piasta, w rozmowie z Super Expressem. Zapraszamy na wtorkowy przegląd prasy.
FAKT
Zaczyna się tematem losowania Ligi Mistrzów. Lewy trafił na Juventus, czyli – jak czytamy – drużyny z Polakami w składach nie miały szczęścia.
Pechowe losowanie dla Polaków grających w Lidze Mistrzów! Robert Lewandowski (27 l.) zagra z Juventusem, a Wojciech Szczęsny (25 l.) z Realem. Lewandowski i jego koledzy z Bayernu nie mają powodów do radości po losowaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przyjdzie im zmierzyć się z finalistą tych rozgrywek z zeszłego roku. Mistrz Włoch ten sezon zaczął słabiej, ale ostatnio imponuje formą, wygrał sześć kolejnych meczów ligowych. Na dodatek Lewandowskiemu będzie trudno o gole, bo Włosi słyną ze znakomitej defensywy.
Pod tym tekstem jeszcze możemy przeczytać o łatwym rywalu Krychowiaka – Sevilla w Lidze Europy gra z Molde. Błaszczykowski zmierzy się z Tottenhamem, Boenisch ze Sportingiem, a Piszczek z FC Porto. W jednej z ramek notka, że Szymon Marciniak czeka na nominację na Euro. Jak wiecie z Weszło: doczeka się.
Kadra wybrała idealny ośrodek – mówi Jacek Ziober, były piłkarz Montpellier.
To bardzo dobre miejsce. Wybór wręcz idealny – mówi Faktowi Jacek Ziober (50 l.) o miejscowości La Baule położonej nad Oceanem Atlantyckim, gdzie podczas turnieju we Francji zamieszkają polscy piłkarze. (…) – To miejsce wybiera w okresie przygotowawczym Nantes i to wcale nie z powodu bliskiego położenia. Luksusowy hotel, znakomite boiska, basen zasilany wodą z oceanu, profesjonalne centrum fitness. Do tego o tej porze roku odpowiednia pogoda. Będzie na pewno ciepło, ale nie upalnie. Warunki idealne – ocenia Ziober.
Stronę dalej coś z krajowego podwórka: Trzecia wpadka Czerczesowa.
Ledwie dziesięciu minut zabrakło Legii, by zmniejszyć stratę do lidera ekstraklasy, Piasta. Po raz pierwszy, odkąd warszawski klub prowadzi Stanisław Czerczesow (55 l.), nie udało się zdobyć kompletu punktów, kiedy pierwsza strzeliła gola. (…) Rosyjski szkoleniowiec prowadził Legię w dziewiątym meczu ligowym, z których jego drużyna wygrała sześć, dwa zremisowała (z Podbeskidziem przegrywała 0:1 i 1:2, by ostatecznie wywieźć z Bielska-Białej punkt) i przegrała tylko z Lechem 0:1.
I jeszcze fragment wypowiedzi trenera Legii: – Gdybym na początku pracy powiedział, że w tym momencie będziemy tracić do Piasta pięć punktów, chyba każdy byłby zadowolony. Rozumiem, że wszyscy chcieliby więcej, ale potrzeba cierpliwości.
GAZETA WYBORCZA
Polacy, do biletów!
Sprzedaż biletów rusza 14 grudnia w południe, a kończy się 18 stycznia. Do wzięcia jest 800 tysięcy wejściówek. Dla Polaków: około 33 tysiące. Ok. 6 tysięcy na mecz z Irlandią Północną w Nicei, ok. 15 tysięcy na Polska-Niemcy na Stade de France i ok. 12 tysięcy na mecz z Ukrainą w Marsylii. To drugi etap sprzedaży biletów. Pierwszy był otwarty dla chętnych z całego świata. Ten jest tylko dla 24 federacji mających drużyny w Euro. Każda dostaje na tym etapie sprzedaży ok. 18 procent wszystkich biletów dostępnych na mecz swojej reprezentacji. Liczba biletów zależy więc od tego, na jak dużym stadionie dana drużyna zagra. Polacy pierwszy mecz grają na małym stadionie w Nicei (35 tysięcy, mniej kibiców – o 2 tysiące – mieści tylko stadion w Tuluzie). Ale już mecz z Niemcami jest na największej arenie turnieju, Stade de France z ponad 80 tysiącami miejsc. A mecz z Ukrainą na drugim największym, Stade Velodrome w Marsylii. (…) Dlatego pierwszeństwo dla posiadaczy karty kibica reprezentacji Łączy nas Piłka (to karta typu prepaid wydawana dla PZPN przez sponsora związku, Alior Bank) oznacza zapewne, że to między tymi kibicami zostaną rozlosowane bilety. Rachunek jest prosty: takie karty ma ponad 21 tysięcy kibiców, każdy może zamówić cztery bilety, czyli to już 84 tysiące potencjalnie zamówionych biletów. To już jest ponad dwa razy więcej niż cała pula biletów dla Polaków.
RZECZPOSPOLITA
Jedna propozycja: Trzeba patrzeć na Kijów.
Sami starzy znajomi i Dynamo Kijów – po losowaniu Euro dla nas ważniejsze niż Real, a nawet Bayern. W Lidze Mistrzów grają wciąż ten sam film: kluby, które przez lata wpadały na siebie, po raz kolejny na siebie wpadły. Znowu Arsenal będzie grał z Barceloną, a miliarderzy z Chelsea podejmą jeszcze większych miliarderów z PSG – tak jak rok temu i jeszcze w poprzedniej edycji. Bayern zmierzy się z Juventusem, tak jak trzy lata temu. Inna sprawa, że utyskiwania na powtarzające się od lat pary starych znajomych nie mają sensu. Wszak dokładnie o to chodzi w koncepcji Ligi Mistrzów – najlepsze europejskie kluby (czytaj – najbogatsze) rywalizują ze sobą. Z dziesięciu najbardziej zamożnych, które w tym sezonie walczyły we flagowych rozgrywkach UEFA, przez grupowe sito nie przedostał się tylko Manchester United. Tegoroczna edycja Champions League i tak jest wyjątkowo mało hermetyczna. Grający po raz pierwszy w fazie pucharowej VfL Wolfsburg trafił na KAA Gent – absolutnego debiutanta w rozgrywkach, zdobywcę mistrzostwa Belgii pierwszy raz w 115-letniej historii klubu. Jedną z tych drużyn zobaczymy w ćwierćfinałach – to orzeźwiający powiew w skostniałym towarzystwie najlepszych wrogów. Gent zupełnie nie pasuje do elity, dość powiedzieć, że przed tym sezonem dokonał transferów na łączną sumę 15 milionów euro. Cristiano Ronaldo zarabia ponad pięć razy więcej rocznie w Realu Madryt.
SUPER EXPRESS
Latal mówi: Będziemy jeszcze silniejsi.
Największym problemem Piasta wydaje się wąska kadra.
– Brakuje nam siły i dynamiki, piłkarze są przemęczeni. Mamy 11-12 zawodników, którzy grają praktycznie non stop, więc przewidywałem, że pojawią się problemy.
Piast nie wygrał trzech ostatnich meczów, martwi to pana?
– Na początku sezonu mówiłem, że przyjdzie kryzys, i to się potwierdziło. Kontuzjowani są podstawowi zawodnicy, tacy jak Sasa Żivec czy Kornel Osyra, a po meczu z Legią nie wiadomo, na jak długo wypadnie nam Martin Nespor. W tych ostatnich meczach popełnialiśmy proste błędy, ale wiązały się one wyłącznie z brakiem sił.
Nie boi się pan, że zimą odejdą najlepsi zawodnicy?
– Prezes klubu obiecał mi, że wszyscy zawodnicy zostaną, a dodatkowo wzmocnimy się jeszcze dwoma, trzema piłkarzami. Trzymam go więc za słowo i wierzę, że wiosną będziemy jeszcze silniejsi. Zimą mocno popracujemy, by nowy rok zacząć z przytupem.
Michał Listkiewicz publikuje również swój krótki komentarz do spraw bieżących. Dziś Biały Pele nagrodzony.
Pojawiłą się na rynku książka „Tego nie wie nikt” o Antonim Piechniczku. Na promocji była cała śmietanka polskiego futbolu, samych selekcjonerów reprezentacji dziesięciu. Książka pełna ciepła i fascynujących historii, napisana nie kuczokowym językiem na szczęście. Ani słowa o nałogach, romansach, hazardzie i zmarnowanym życiu. Bo życie Piechniczka to praca i szacunek dla innych. Tylko tyle i aż tyle. Nagrodę im. Bohdana Tomaszewskiego dostał Stefan Szczepłek. Ucieszyłem się, jakbym sam wygrał, bo takich ludzi jak Stefan coraz mniej, pełnych pasji, wiedzy i kultury osobistej. Lubi nawet tych, którym czasem musi przyłożyć w błyskotliwym felietonie. No i jest polskim „białym Pele”, jak stwierdził kiedyś Kazimierz Górski po obejrzeniu meczu 7-ligowego Hutnika Falenica, w którym Szczepłek robił za gwiazdę.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Polskie lwice w ćwierćfinale, czyli piłka nożna przegrywa na okładce z piłką ręczną. I dobrze.
Na początek materiały te same, co w Fakcie – tylko nieco bardziej rozbudowane. Omówienie wyników losowania i rozmowa z Jackiem Zioberem. Pomiędzy nimi tekst: Pod lupa komandosów.
Bezpieczeństwo to jeden z najważniejszych tematów dotyczących organizacji mistrzostw Europy we Francji. Udało nam się dowiedzieć, że reprezentację Polski i pozostałe 23 zespoły grające podczas Euro 2016 będzie ochraniało co najmniej dwóch komandosów z francuskich jednostek specjalnych. Francuzi szykują kilka wariantów zabezpieczenia turnieju w zależności od stopnia zagrożenia. (…) Rząd francuski zadeklarował, że bierze na siebie kwestie bezpieczeństwa nie tylko obywateli, ale także poszczególnych reprezentacji. Dlatego do każdej drużyny zostaną przydzieleni funkcjonariusze jednostek specjalnych, którzy będą blisko wszystkich reprezentacji przez 24 godziny na dobę.
Lech Poznań poraża rywali.
Kolejorz wreszcie gra, jak na mistrza Polski przystało. Rywali odprawił z kwitkiem w sześciu ostatnich meczach, a takiej serii w tym sezonie miał żaden inny klub. Jan Urban odmienił drużynę do tego stopnia, że chyba sam jest trochę zdziwiony efektem. Cały czas narzeka, że piłkarze dostali morderczą dawkę futbolu i są już zmęczeni. Na początku grudnia wzbraniał się przed deklaracjami walki o pierwszą ósemkę jeszcze przed przerwą zimową, a tymczasem ten cel został już zrealizowany po meczu z Zagłębiem. Poznaniacy w zadziwiający sposób porażają rywali także wtedy, gdy to przeciwnik ma zdecydowanie więcej czasu na regenerację sił.
Poza tym:
– Banaczek wzorem Barcelony stawia na trzy pistolety
– Odkurzony Skaba
– Probierz chce zaskoczyć Termalikę
– Piast osłabiony z Lechem: bez Vacka i z niewpewnym Nesporem
– Śląsk stawia na nogi Pawełka
Z kolei Prijović dał do myślenia.
Najpierw Aleksandara Prijovicia krytykowano, że nie strzela goli. Potem, że słabo gra głową. Jednak w ostatnich tygodniach napastnik należy do czołowych zawodników Legii Warszawa. Jest skuteczny, a jego gole i asysty dają drużynie punkty. Potwierdził to w spotkaniu z Piastem (1:1), choć po raz kolejny pojawił się na boisku jako rezerwowy. Teraz powinien od trenera Stanisława Czerczesowa dostać szansę gry od początku.
A w Wiśle tak źle nie było od lat.
Zespół Białej Gwiazdy przegrał cztery kolejne spotkania, od trzech meczów nie potrafił zdobyć gola. Wyniki już dawno nie były tak złe i mowa nie tylko o czasie, kiedy Wisła jest pod skrzydłami Bogusława Cupiała. Krakowianie więcej punktów zdobywali nawet będąc ligowym biedakiem. Dziś, po 20 kolejkach, drużyna ma 23 punkty. To najsłabszy dorobek od wielu lat. A bywały sezony (2007/08), kiedy Wisła miała na tym etapie 54 punkty. Obecne tarapaty dało się przewidzieć. Kadra drużyny jest za mała. – Kiedy pojawiły się kontuzje, inni zawodnicy wypadają za kartki, a na wierz wychodzą wszystkie nasze słabości – mówi Arkadiusz Głowacki.
Wisła ma tak mało, że jest ich mniej niż w sezonie 1993/94, gdy klub spadł z ektraklasy.