Papszun: Będę kibicował Rakowowi, żeby zaszedł jak najdalej

Mikołaj Duda

12 grudnia 2025, 00:40 • 3 min czytania 1

Raków w meczu piątej kolejki Ligi Konferencji pokonał przed własną publicznością Zrinjskiego Mostar 1:0. Dzięki temu wicemistrz Polski jest na najlepszej drodze, by zmagania w fazie ligowej zakończyć w czołowej ósemce. Głos po tym spotkaniu na konferencji pomeczowej zabrał Marek Papszun.

Papszun: Będę kibicował Rakowowi, żeby zaszedł jak najdalej
Reklama

– Bardzo doceniam wysiłek, jaki dzisiaj włożyła drużyna, bo warunki były bardzo trudne. Boisko było ciężkie, a rywal też nam się dobrze przeciwstawił. Widać było, że przyjechali tu, żeby coś wygrać. Do końca walczyli o ten przynajmniej jeden punkt – krótko podsumował szkoleniowiec.

Trener ma przed sobą dwa ostatnie mecze przed końcem rywalizacji w tym roku i wiążących się z tym przenosinami do Warszawy. Papszun musiał zmierzyć się z pytaniem o cele przed starciami z Zagłębiem Lubin oraz Omonią Nikozja.

Reklama

Tak, mam takie ambicje – odpowiedział krótko Papszun na pytanie, czy ma ambicje, by zostawić Raków na fotelu lidera zarówno Ekstraklasy, jak i Ligi Konferencji.

Raków najlepszy z polskich drużyn. TOP 3 Ligi Konferencji wygląda miło

Papszun szczerze o relacjach z Brunesem: Ta sytuacja, która miała miejsce latem bardzo nas wzmocniła

Trener Medalików został też zapytany, jak będzie patrzył na Raków po odejściu do Legii. W końcu jego nowy zespół na pewno nie zagra na wiosnę w europejskich pucharach, a drużyna, która prowadzona będzie przez Łukasza Tomczyka ma to miejsce już zagwarantowane.

– Będę kibicował Rakowowi, żeby zaszedł najdalej, jak to tylko jest możliwe. Widać, że ta drużyna nie ma limitów. Na 11 meczów w europejskich pucharach osiem zwycięstw, dwa remisy i jedna porażka to kapitalny wynik. Takie rezultaty pokazują, że wszystko jest możliwe. 

Papszun ocenił też występ chwalonego Karola Struskiego. Dla piłkarza, szczególnie istotny byłby występ w meczu z Omonią Nikozja. W końcu kilka ostatnich lat spędził, występując na Cyprze.

– Przez to, że ostatnio nie grał przez problemy zdrowotne widać było u niego taką świeżość. Chciałem go wystawić już w meczu z GKS-em Katowice, ale obawiałem się, żeby nie odnowił mu się ten uraz. Byłem przekonany, że to będzie dobra decyzja, bo to chłopak, na którego zawsze można liczyć. Istnieje prawdopodobieństwo, że wystawie go na Cyprze, ale tak daleko jeszcze nie sięgam. Na razie patrzę, kto będzie mógł zagrać w niedzielę. Zgadzam się, że dzisiaj bardzo dobry mecz w jego wykonaniu. 

51-latek został też zapytany jak będzie wspominał współpracę z Jonatanem Brautem Brunesem, czyli strzelcem decydującego gola. Jak powszechnie wiadomo ich stosunki w pewnych momentach były mocno burzliwe. Norwegowi miały nie do końca podobać się metody pracy trenera.

– Będę wspominał bardzo dobrze. To świetny zawodnik, profesjonalista nastawiony na rozwój. Ta sytuacja, która miała miejsce latem bardzo wzmocniła nasze relacje. Od tego momentu, kiedy było już wiadome, że nie odejdzie, zaczął grać tak jak teraz widzimy. Ja pomogłem jemu, a on pomógł mi i drużynie. 

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

1 komentarz

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama