Reklama

Rezerwowi bohaterami Wisły Kraków! Igbekeme zgasił ambitnego beniaminka

Wojciech Piela

29 września 2025, 21:28 • 5 min czytania 13 komentarzy

Wisła Kraków nie miała w poniedziałkowy wieczór łatwo. W końcu na jej drodze stanął rewelacyjny beniaminek – Polonia Bytom, który niedawno wbił cztery gole Wieczystej czy Miedzi Legnica. Przeciwko Wiśle napastnicy, tacy jak Jakub Arak czy Oliwier Kwiatkowski już sobie jednak tak ochoczo nie pohasali. Biała Gwiazda wygrała to spotkanie na zimno i z wyrachowaniem, wpuszczając w drugiej połowie świeże siły z ławki rezerwowych. 

Rezerwowi bohaterami Wisły Kraków! Igbekeme zgasił ambitnego beniaminka

1:0 to wynik, który nie sprawi, że ktokolwiek przy Reymonta będzie otwierał szampany, natomiast z przebiegu gry wypada podejść do niego z satysfakcją. Bohaterem okazał się James Igbekeme, z którym latem nie przedłużono przecież kontraktu. Po miesiącu wrócił jednak do Wisły stając się ważnym elementem kadry. Jej szerokość przyda się zapewne Białej Gwieździe jeszcze nieraz i właśnie dziś zrobiła różnicę w drugiej połowie.

Reklama

Wisła Kraków – Polonia Bytom 1:0. Rezerwowi bohaterami Białej Gwiazdy

Pierwsze 45 minut uwidoczniły plan Polonii Bytom na to spotkanie, który polegał na dobrym ustawieniu i odbudowywaniu swoich pozycji. Podopieczni trenera Łukasza Tomczyka udowadniali, że ich ostatnie dobre wyniki nie były dziełem przypadku. W ekipie Wiślaków wyróżniał się natomiast Maciej Kuziemka. 19-latek oddał już w 4. minucie strzał z dystansu, dając reszcie sygnał do ataku. Później próbował jeszcze dwukrotnie z każdym kolejnym uderzeniem będąc bliżej celu. Gospodarze mieli jednak kłopot ze sforsowaniem bytomskiej jedenastki, a odcięty od podań był choćby ich supersnajper – Angel Rodado.

Nieco pracy miał natomiast sędzia Damian Sylwestrzak, który niedawno prowadził przecież spotkanie w Lidze Mistrzów pomiędzy Sportingiem a Kairatem Ałmaty. W Krakowie atmosfera również potrafi nieco przytłoczyć, ale arbiter dawał radę. Dwukrotnie kibice domagali się odgwizdania rzutu karnego dla Białej Gwiazdy. W 23. minucie kontakt piłki z ręką Kacpra Michalskiego po strzale Jakuba Krzyżanowskiego nie kwalifikował się jednak do tego, aby wyciągać poważniejsze konsekwencje. Podobnie było sześć minut później, gdy Krzyżanowski padł jak rażony piorunem na murawę, ale zupełnie bez kontaktu z obrońcą Polonii Maticiem.

Polonia dobrze funkcjonowała bez piłki, natomiast gdy sama potrzebowała coś wykreować, to było już nieco gorzej. Debiutujący w tym sezonie I ligi bramkarz Wisły Patryk Letkiewicz nie miał zbyt wiele pracy, a najgroźniejszą okazję goście mieli w 34. minucie. Po faulu Kacpra Dudy na Jakubie Araku do rzutu wolnego podszedł Tomasz Gajda. 29-latek dośrodkował, a w poprzeczkę po soczystym uderzeniu głową trafił Oleksandr Azatsky. Ukrainiec był jednak na wyraźnym spalonym, więc skończyło się dla Wisły na pozornym strachu.

Podopieczni Mariusza Jopa głównie za sprawą Kuziemki mieli kilka zrywów, jednak często kończyło się na wybiciach bytomian na rzuty rożne. Frederico Duarte czy Julius Ertlthalter nie potrafili bardziej zaakcentować swojego występu. Fani w Krakowie liczyli na zdecydowanie więcej ze strony swoich ulubieńców po przerwie.

A druga połowa zaczęła się całkiem dynamicznie. Jeszcze przed upływem 60 sekund z prawej strony do centralnej części pola karnego zbiegał Konrad Andrzejczak, jednak strzał gracza Polonii spokojnie wyłapał Letkiewicz. Wiślacy nie pozostali dłużni i w 50. minucie po zejściu na prawą stronę Ertlthaltera stworzyli sobie najlepszą dotychczas okazję. Austriak dośrodkował, lecz uderzenie Duarte z pola karnego było niecelne. Niedługo potem do niezłej szansy doszedł Rodado. Hiszpan pierwszy strzał w meczu oddał dopiero w 55. minucie, ale po rykoszecie stracił on na mocy i piłkę spokojnie chwycił Axel Holewiński.

Wiślacy napierali i coraz częściej przebywali z piłką na połowie rywali. W 63. minucie Mariusz Jop postanowił dokonać jednak pewnych korekt personalnych, które mogły zastanawiać. Z boiska zeszła aktywna młodzież, a więc Kuziemka oraz Krzyżanowski. Być może szkoleniowiec Białej Gwiazdy chciał nieco oszczędzić ich siły w perspektywie zbliżających się meczów w najbliższych dniach – już w czwartek na Wisłę czeka Wieczysta, a w poniedziałek Ruch Chorzów.

W ich miejsce weszli James Igbekeme oraz Julian Lelieveld i to okazało się strzałem w dziesiątkę. To właśnie rezerwowi przeprowadzili bowiem w 70. minucie akcję, która wreszcie złamała defensywę Polonii. Holender zagrał z lewej strony przed pole karne, a Nigeryjczyk płaskim strzałem posłał piłkę poza zasięgiem Holewińskiego.

Łukasz Tomczyk w krótkim odstępie czasu odpowiedział aż czterema zmianami. Na boisku pojawili się choćby Jakub Apolinarski czy Kamil Wojtyra, którzy wprowadzili nieco ożywienia w bytomskich szeregach. Goście mieli trochę stałych fragmentów gry, ale brakowało im dokładności. Wisła natomiast korzystała z wolnych przestrzeni i starała się kontratakować. Prym wiódł aktywny w środku Igbekeme, który dzisiejszym wejściem na pewno dał do myślenia Jopowi. W międzyczasie z ławki wszedł również Ervin Omić, który w 85. minucie postraszył Holewińskiego z dystansu. Bramkarz interweniował, ale miał sporo szczęścia przy dobitce Ertlthaltera. Austriak nieczysto trafił w piłkę i ta wyszła daleko poza pole gry.

Awanse czy trofea często zdobywa się nie tylko spotkaniami, w których idzie ci łatwo i rozbijasz rywala. Takie zresztą też Wisła w tym sezonie notowała, gdy wygrywała ze Śląskiem Wrocław 5:0 czy Zniczem Pruszków 7:0. Dziś jednak musiała pokazać konsekwencję, cierpliwość oraz determinację. To się udało i podopieczni Mariusza Jopa umacniają się na pozycji lidera I ligi. Czyste konto zachowane przeciwko Polonii Bytom także ma swoją wymowę, zwłaszcza, że przytrafia się Wiśle po raz pierwszy od miesiąca. Goście mają czego żałować, ale pewnie po opadnięciu emocji mimo porażki znajdą również powody do tego, aby docenić swój występ przy Reymonta.

Wisła Kraków – Polonia Bytom 1:0 (0:0)

  • 1:0 – Igbekeme 70′

CZYTAJ WIĘCEJ O I LIDZE NA WESZŁO:

fot. Newspix

 

 

 

 

13 komentarzy

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Betclic 1 liga

Reklama
Reklama