Reklama

Pachniało sensacją w meczu Litwa – Holandia. Goście uniknęli wpadki

Aleksander Rachwał

07 września 2025, 20:09 • 3 min czytania 8 komentarzy

To miała być formalność i z początku wszystko wskazywało na to, że rzeczywiście Holendrzy nie będą mieli najmniejszych problemów, by z Litwy wywieźć trzy punkty. Nasi grupowali rywale przekonali się jednak, że lekceważenie rywala nigdy nie popłaca. Pachniało sensacją, gdy gospodarze zdołali strzelić dwie bramki i wyrównali, ale ostatecznie Oranje nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa.

Pachniało sensacją w meczu Litwa – Holandia. Goście uniknęli wpadki

Ronald Koeman dokonał pięciu zmian w stosunku do meczu Polską – van de Vena na lewej obronie zastąpił Ake, w centrum obrony zamiast van Hecke wystąpił de Vrij, w środku pola de Jonga i Gravenbercha spotkanie rozpoczęli Schouten i Timber, a na prawym skrzydle Simonsa zastąpił Malen.

Reklama

Litwa – Holandia 2:3. Faworyt uniknął kompromitacji

Holendrzy zaczęli zgodnie z planem, szybko wychodząc na prowadzenie. Do siatki trafił już w 11. minucie Memphis Depay, stając się tym samym samodzielnym najlepszym strzelcem w historii holenderskiej drużyny narodowej, wyprzedzając w tej klasyfikacji Robina van Persiego. Nie była to najtrudniejsza bramka w karierze gracza Corinthains. Rywale – choć było ich kilku w polu karnym – niespecjalnie przeszkadzali napastnikowi w oddaniu strzału, Holender mógł więc spokojnie czekać, aż dośrodkowana przez Cody’ego Gakpo piłka spadnie mu nogę, a następnie z odległości około pięciu metrów umieścić ją w bramce.

Goście całkowicie kontrolowali wydarzenia na boisku i niespecjalnie musieli się zresztą wysilać, by stworzyć takie wrażenie. Zawodnicy Koemana nie forsowali tempa, cierpliwie wymieniali piłkę, a Litwini wydawali się nie mieć argumentów, aby się odgryźć. W strzeleniu drugiej bramki wydatnie zresztą pomogli Holendrom, gdy po pechowej interwencji obrońców gospodarzy piłka trafiła do Quintena Timbera, który następnie nie miał problemów z pokonaniem bramkarza.

Wtedy jednak Oranje rozluźnili się aż za bardzo. Poskutkowało to odważnym wejściem w pole karne Holendrów Justasa Lasickasa, który zdołał dograć piłkę do Gvidasa Gineitisa. Odpuszczony przez gości zawodnik Torino strzałem z woleja w kierunku dalszego słupka skorzystał z tego i dał drużynie kontakt. Już to można było uznać za ogromną niespodziankę, jednak to, co wydarzyło się później, nosiło już znamiona sensacji. Zdekoncentrowani Holendrzy dali sobie bowiem wbić drugiego gola – tym razem Ginetis dogrywał, a jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego na gola zamienił strzałem głową Girdvainis.

Finalnie goście znaleźli jednak w sobie tyle motywacji, by nie doprowadzić do wpadki. Gola na wagę trzech punktów zdobył Depay, śrubując tym samym swój rekord goli w kadrze. Napastnik, nie słynący przecież z tego, że zawstydza obrońców wzrostem, nie został upilnowany przez defensywę Litwinów i głową wykończył dośrodkowanie Denzela Dumfriesa z bocznej części boiska.

Po czterech meczach Holandia przewodzi grupie G z 10 punktami i bilansem bramek 14:3.

Litwa – Holandia 2:3 (2:2)

  • 0:1 Depay 11′
  • 0:2 Timber 33′
  • 1:2 Gineitis 36′
  • 2:2 Girdvainis 43′
  • 2:3 Depay 63′

CZYTAJ WIĘCEJ O ELIMINACJACH DO MISTRZOSTW ŚWIATA:

Fot. Newspix

8 komentarzy

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Mistrzostwa Świata 2026

Reklama
Reklama