Atalanta – klub, który przebojem wdarł się do ścisłej czołówki włoskiej Serie A. Przez dziewięć wspaniałych lat pod wodzą Gian Piero Gasperiniego zespół La Dei czterokrotnie kończył ligę na trzecim miejscu, doszedł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i przede wszystkim sięgnął po Ligę Europy. Teraz jednak na piłkarskich szczytach w Bergamo dochodzi do zmian, a jedną z nowych twarzy projektu będzie Nicola Zalewski. Na własne oczy zobaczyliśmy debiut Polaka na Gewiss Stadium – zdecydowanie nie wyglądał na stremowanego.
![Błysk w alpejskim otoczeniu. Byliśmy w Bergamo na debiucie Zalewskiego [REPORTAŻ]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/08/20250824_zsa_z19_296-scaled.jpg)
W pierwszą niedzielę tego sezonu Serie A wybraliśmy się do Bergamo, dzięki uprzejmości Zondacrypto – lidera giełd kryptowalut w naszej części Europy, a od ponad roku oficjalnego partnera trzeciej drużyny poprzedniego sezonu ligi włoskiej. – Układa się to fantastycznie. Dlaczego Atalanta? Może to niepopularne co powiem, ale to nie jest typowo włoski klub, tak jak kojarzymy te z południa. Tutaj wszystko jest zorganizowane, zawsze na czas, tak jak się umówimy – mówi CEO, a więc prezes Przemysław Kral. Dyscyplina taktyczna na pewno przyda się również w tym sezonie na boisku, choć inauguracja wypadła dla Atalanty w stylu, jakby to powiedzieli Włosi: così così.
Bergamo jak… Warszawa
Pod względem przebiegniętych kilometrów zespół Gian Piero Gasperiniego zawsze znajdował się w czołówce Serie A. Poprzedni trener Atalanty mocno stawiał na wysoką intensywność, pressing oraz doskok do rywala. Nie inaczej sytuacja ma wyglądać u jego następcy, Ivana Juricia, który jest uczniem obecnego szkoleniowca Romy. Chorwat współpracował z Gasperinim jako asystent w Palermo i Interze, a w Genoi był nawet jego piłkarzem.
Warunki do utrzymywania odpowiedniej kondycji zawodnicy Atalanty mają nie tylko w położonym pod miastem ośrodku treningowym, ale również w samym Bergamo. To bowiem miejsce otoczone Alpami Bergamskimi. Miejsce wyjątkowo urokliwe – najwięcej zabytków można spotkać w rejonie dzielącym się na Górne Miasto (Bergamo Alta) oraz Dolne Miasto (Bergamo bassa). W tym pierwszym największe wrażenie zdecydowanie robi Piazza Vecchia (wspaniały średniowieczny plac), przy którym znajduje się Palazzo della Ragione, czyli najstarszy ratusz we Włoszech, zbudowany w latach 1183-1198. Są też mury obronne z XVI wieku czy Wieża Miejska z okolic XI i XII wieku. Czuć historię i brak wojennych zawieruch.
Co ciekawe, dość często powiewają również flagi biało-czerwone czy żółto-czerwone, więc można trochę poczuć się jak w Warszawie. To jednak również barwy Bergamo zwane flagą Bergamotto. Związków z Polską trochę jest i nie chodzi jedynie o Nicolę Zalewskiego. To w tym mieście w 1826 roku urodził się bowiem Francesco Nullo, jeden ze współpracowników Giuseppe Garibaldiego, który zginął walcząc o niepodległość Polski podczas powstania styczniowego.

Arena niedzielnych zmagań Atalanty z Pisą jeszcze kilka godzin przed meczem skąpana w słonecznych promieniach
Lotnisko znajduje się bardzo blisko miasta, bo niecałe 5 kilometrów na południowy wschód. Wielu ludzi przylatując tutaj, zmierza do Mediolanu, ale w Bergamo warto zatrzymać się choćby na chwilę. To nie jest przesadnie wielki ośrodek, gdyż mieszka tutaj nieco ponad 120,5 tysiąca ludzi. Czas płynie więc spokojniej. Dostosowany do potrzeb jest również Gewiss Stadium, który może pomieścić niecałe 25 tysięcy widzów. Przebudowany i w pełni oddany do użytku we wrześniu poprzedniego roku, po 5-letniej renowacji. Na tle innych włoskich obiektów jest jednym z najnowocześniejszych, choć ze względu na historyczny charakter zachowano choćby zabytkowe fasady na trybunach wzdłuż boiska. Znajduje się 25 minut drogi pieszo od Piazza Vecchia, co w taką pogodę, jaka miała miejsce w ostatnią niedzielę, stanowi przyjemny wysiłek. Zwłaszcza, że stadion położony jest w niższych partiach miasta…
Dziewięć legendarnych lat
– Sukces to nie tylko podniesienie trofeum, nawet jeśli to był niesamowity wieczór i efekt naszej ciężkiej pracy na przestrzeni lat. Zawsze walczyłem z tą mentalnością, że wynik jest najważniejszy, za wszelką cenę. W piłce nożnej nie może być tylko tak, celem jest przekroczenie samego siebie i własnych ograniczeń – mówił Gian Piero Gasperini po odniesieniu największego sukcesu w historii klubu. W piękny majowy wieczór w Dublinie Atalanta pokonała Bayer Leverkusen aż 3:0 w finale Ligi Europy i w 2024 roku wygrała rozgrywki. To było pierwsze trofeum La Dei od 61 lat i zarazem drugie w historii. Wcześniej klubowi z Bergamo udało się bowiem sięgnąć jedynie po Puchar Włoch.
Gasperini miał jednak sporo racji. To trofeum było wspaniałym stemplem na jego wieloletniej karierze, ale udało mu się przede wszystkim zmienić postrzeganie Atalanty pośród włoskich i światowych kibiców. Dobra gra na pewno wpłynęła również na modernizację stadionu, tak, aby dostosować go choćby do wymogów gry w Lidze Mistrzów. Początkowo klub z Bergamo rozgrywał przecież swoje mecze w tych elitarnych rozgrywkach na San Siro w Mediolanie.
Dzięki pracy Gasperiniego Atalanta zarobiła również ogromne pieniądze na swoich graczach. Sztandarowy przykład to Rasmus Hojlund, za którego po krótkim czasie gry w Bergamo Manchester United zapłacił niespełna 78 milionów euro. Teun Koopmeiners odchodził z kolei do Juventusu za 58,4 mln, Cristian Romero do Tottenhamu za 52 mln, Dejan Kulusevski do Juventusu za 39 mln, a Alessandro Bastoni do Interu za 31 mln. Sporo do klubowej kasy wpłynęło również tego lata za Mateo Reteguiego, który kosztował saudyjskie Al-Qadsiah ponad 68 mln euro.
Odejście legendarnego trenera i króla strzelców Serie A, autora 25 goli w poprzednim sezonie, wywołało wśród fanów pewien niepokój przed pierwszym gwizdkiem sezonu w niedzielny wieczór. Trudno się dziwić. Ponadto, w składzie na starcie z Pisą zabrakło również autora hat-tricka w finale z Bayerem Ademoli Lookmana, który długimi tygodniami romansował z Interem i ostatnio trenował indywidualnie. – Myślę, że na początku trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość, co pokazały sparingi. Były świetne wyniki, takie jak zwycięstwo w Lipsku, ale potem były też mecze budzące niepokój – mówi nam przed spotkaniem Filippo Maggi, dziennikarz „L’Eco di Bergamo”. – Mam tu na myśli przede wszystkim 0:4 w Kolonii z drużyną, która dopiero awansowała do Bundesligi, czy mecz z Juve. Atalanta zagrała tak sobie, a Juventus w pełni zasłużył na zwycięstwo – dodaje.

Ivan Juric latem przejął Atalantę
Mimo współpracy z Gasperinim, wątpliwości budzi również postać Ivana Juricia. Nowy szkoleniowiec Atalanty zapisał całkiem niezłą kartę w Serie A solidną pracą w Torino czy Hellasie Werona, ale gdy tylko wypłynął na nieco szersze wody, to okazało się, że ma kłopoty. Romę poprowadził jesienią zeszłego roku jedynie w 12 meczach. Wygrał zaledwie 4, po czym wyleciał z pracy, a pozycję klubu poprawił dopiero legendarny 73-letni Claudio Ranieri.
Jeszcze gorzej było jednak w Southampton. W Premier League Juric „wykręcił” najgorszą średnią punktów na mecz spośród wszystkich menedżerów w historii. Wygrał raz, zremisował też tylko raz, a dwanaście razy przegrał, co dało wynik – 0,29 punktu na mecz. Oczywiście, w ekipie Świętych już przed jego przyjściem nie układało się zbyt dobrze, natomiast tego typu rezultaty na chwilę przed objęciem przedstawiciela Włoch w Lidze Mistrzów? Nie jest to najbardziej typowy układ CV, jaki można sobie wyobrazić. – Ma nieco inny styl gry, nieco bardziej defensywny, bardziej ostrożny. Jego obrona, nawet w Hellasie Verona i Torino, które nie były wielkimi drużynami, zawsze należała do najlepszych w lidze, więc może będą z tego korzyści – zauważa Maggi.
Mimo letnich turbulencji w zespole, fani wypatrujący emocji w niedzielny wieczór, tłumnie przybyli na stadion. Na obiekcie niewiele było wolnych miejsc, poza strefami VIP czy lożami biznesowymi. Doping dosyć żywiołowo niósł się z dwóch trybun za bramkami, a pikanterii atmosferze dodawał również szczelnie wypełniony sektor gości. Dla fanów Pisy ten mecz to było również prawdziwe święto. To wicemistrz poprzedniego sezonu Serie B i beniaminek wracający do elity po 34 latach.
– Wczoraj AC Milan też zaczynał z beniaminkiem i poszło im fatalnie – mówił nam przed meczem Przemysław Kral odwołując się do przegranego starcia Rossonerich z Cremonese. – Gasperini nadal jest dobrym duchem w klubie i wierzę w Juricia. Ponadto, nasz były trener jest teraz w Romie i nie wiem, czy trochę nie przysłużył się transferowi Nicoli Zalewskiego. Ja też zresztą zawsze żartowałem z prezydentem Atalanty Antonio Percassim, że musicie ściągnąć jeszcze Polaka, aby było idealnie. Wierzę, że Zalewski będzie tu pasował i dużo grał. To przysłuży się także reprezentacji – dodaje prezes Zondacrypto.
Szybkość w gabinetach, szybkość na boisku – Zalewski w Atalancie
To historia ostatnich dni. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale Ivan Juric, który poznał Zalewskiego podczas swojej pracy w Romie, był zdeterminowany, aby pozyskać Polaka. Na debiut nie trzeba było długo czekać. Po niecałym tygodniu treningów z drużyną około półtorej godziny przed meczem stało się jasne, że Zalewski zacznie od pierwszych minut na lewym wahadle Atalanty. – Bardzo się cieszę z jego sprowadzenia. To była niespodzianka. W Bergamo wszyscy spodziewaliśmy się innych nazwisk. Atalanta była zainteresowana Diego Moreirą czy Robinem Gosensem, który już tutaj grał – opisuje Marina Belotti z „Corriere della Sera Bergamo”.
– Niektórzy kibice są nieco sceptyczni, ponieważ mówią, że skoro Inter zapłacił za niego 6 milionów w czerwcu, to dlaczego my płacimy ponad dwukrotnie więcej. Myślę jednak, że może być graczem, który pasuje do Atalanty. Swoją ofensywną grą, podkręci tempo akcji tej drużyny – dodaje Maggi. 17 milionów euro zapłacone przez Atalantę ma być jednak inwestycją w dalszy rozwój drużyny.

Kibicowska aktywacja na Atalancie chwilę przed spotkaniem mogła pobudzić do ofensywnej gry
Niektórzy zastanawiali się, czy aby na pewno większego uznania w oczach trenera na 1. kolejkę nie znajdzie bardziej doświadczony Davide Zappacosta. Już pierwsze minuty pokazały jednak, że Juric się nie pomylił. Zalewski nie wyglądał jak ciało obce, koledzy chętnie korzystali z jego obecności, a on decydował się na odważne rajdy. Imponowała zwłaszcza jego umiejętność dobrych dośrodkowań, mimo krótkiego stażu w zespole szybko powierzono mu wykonywanie rzutów rożnych. Plusy zdecydowanie przesłaniały minusy, choć te również się oczywiście pojawiły. – Touré poradził sobie z nim w drodze do zdobycia bramki przez Pisę – napisała choćby „La Gazzetta dello Sport”. Polakowi kilkukrotnie w defensywie zabrakło zdecydowania i lepszego nacisku na rywala.
Coś, co z kolei cieszy nas przed wrześniowym zgrupowaniem reprezentacji to niezliczona ilość sytuacji, jakie po przerwie Zalewski wykreował kolegom. Po jednym z dośrodkowań wracający po niemal rocznej kontuzji Gianluca Scamacca trafił w poprzeczkę.
– Jego mocną stroną jest zdecydowanie wydolność, a także gra jeden na jednego. Wygrywanie pojedynków jest dla Atalanty bardzo ważne. Potrzebny jest ktoś, kto potrafi przebić się przez skrzydło i atakować bramkę, a nie tylko pomagać w obronie i w środku pola – mówiła przed meczem dziennikarka Marina Belotti i to zdecydowanie było widać poczynaniach Zalewskiego. – Doskonały, gdy musi atakować przestrzenie, dryblować przeciwnika i podawać piłkę. Ma trudności w fazie defensywnej, ale zdecydowanie się rozwija, narzucił wysokie tempo w drugiej połowie. Ma umiejętności i talent – napisało „L’Eco di Bergamo” wystawiając Nikoli notę 6,5. Wyżej oceniono jedynie bramkarza Carnesecchiego, Raoula Bellanovę i strzelca jedynego gola dla Atalanty Scamaccę.
Dobrą drugą połową La Dea nieco zatarła kiepskie wrażenie z pierwszej odsłony, po której musiała odrabiać straty. Brak zwycięstwa przeciwko Pisie i remis 1:1 sprawił, że kibice rozeszli się jednak w mieszanych nastrojach. Otwarty godzinę po spotkaniu klubowy sklepik na brak obrotu jednak nie narzekał, choć nie dostrzegłem, aby ktoś połakomił się na warte 945 euro piłkarzyki. Dużo było jednak wielbicieli klubowych koszulek, a nazwisko Zalewskiego także cieszyło się pewnym powodzeniem.

Najmłodsi zawsze namówią rodziców na zakupy w klubowym sklepie…
Widowisko dostarczyło wielu emocji, a ogień na trybunach bardzo często rozpalał także arbiter Alberto Ruben Arena. 33-latek pozwalał na dosyć ostrą grę, momentami nawet może za bardzo, natomiast na szczęście nikt poważniejszej kontuzji nie doznał. – Mnóstwo się zmieniło, ale transfery dały do zrozumienia, że Atalanta chce pozostać konkurencyjna. Będzie to trudne, ponieważ inne włoskie drużyny również się wzmocniły, ale myślę, że nadal można walczyć o czwarte miejsce, premiowane grą w Lidze Mistrzów – podsumowała pisząca o klubie Marina Belotti. – Myślę, że Zalewski będzie grał. O tym, kto jest wysoko w lidze włoskiej decyduje również szeroka kadra. Niedługo dla Atalanty dojdą przecież mecze w Lidze Mistrzów. Klub z Bergamo potrzebował specjalisty od gry na lewej stronie. W przeszłości potrafił rozwijać wielu młodych piłkarzy i na nich zarabiać. Zalewski wpasuje się w to środowisko, więc 17 milionów za niego to dobra cena – zaznacza Filippo Maggi.
A jak swoje pierwsze dni w Bergamo podsumował sam reprezentant Polski? – Dołączyłem do wielkiego klubu, który potwierdził swoją wartość w ostatnich latach. Jestem z tego bardzo dumny – powiedział cytowany przez „L’Eco di Bergamo”. – Moja ofensywna gra? Staram się to robić w każdym meczu. Kiedy mam piłkę, trener zawsze prosi mnie, abym ruszał do przodu. Wiem, że potrafię być tam niebezpieczny – podsumował Zalewski. Cóż, wiele wskazuje na to, że po swoim debiucie były gracz Interu czy Romy może w Bergamo pozostawić po sobie nieco lepszy ślad niż inny lewy wahadłowy z naszego kraju ściągany do tego klubu przed laty.
W 2018 roku za niemal 4 miliony euro do Atalanty z Wisły Płock trafiał przecież Arkadiusz Reca. Skończyło się jedynie na 140 minutach uzbieranych w 5 występach. Zalewski to jednak zupełnie inny kaliber piłkarza. – Uwielbiam jego grę w ofensywie i wiem, że zrobi tutaj wiele dobrego. A defensywa? Popracujemy nad tym – skomentował jego występ po meczu Ivan Juric. Dla dwóch godzin spędzonych w samolocie warto było zobaczyć to urocze miasto i chyba jeszcze nawet bardziej przyciągającą grę Nicoli Zalewskiego dla Atalanty. Gewiss Stadium zapewne może spodziewać się kolejnych polskich wycieczek.
WIĘCEJ O SERIE A NA WESZŁO:
- Nicola Zalewski w Atalancie, czyli wszyscy wygrali? Oby tak pozostało
- Kulisy pracy skauta w Europie. „Nie bez powodu topowe kluby już nie chcą Polaków”
- Zalewski wychwalany przez włoskie media. Najwyżej oceniony
WOJCIECH PIELA
fot. własne/Newspix