Tydzień temu Manchester City rozpoczął sezon Premier League od efektownego zwycięstwa z Wolverhampton 4:0. Dziś jednak na własnym stadionie podopieczni Pepa Guardioli zostali zatrzymani przez Tottenham. Zespół pod wodzą nowego trenera Thomasa Franka zanotował bardzo dobry występ. Koguty po dwóch zwycięstwach z rzędu bez straty gola notują świetny start. Dziś zwycięstwo zapewniły im gole Brennana Johnsona oraz Joao Palhinhi.

W poprzednim sezonie na Etihad Stadium Tottenham wygrał z Manchesterem City aż 4:0. Tym razem triumf nie był aż tak okazały, ale wszyscy mają nadzieję, że pod wodzą Thomasa Franka zespół nie wpadnie w podobne turbulencje, co w poprzednim sezonie za Ange’a Postecoglou. Australijczyk wygrał Ligę Europy, ale w lidze Tottenham pod jego wodzą zajął dopiero 17. miejsce! Dziś patrząc na występ londyńczyków trudno było w to uwierzyć…
Manchester City – Tottenham 0:2. Pierwsza porażka Pepa Guardioli w nowym sezonie
Przed tygodniem podczas wygranej Manchesteru City z Wolverhampton kluczową rolę odegrali nowi zawodnicy. Najlepszy był Tijjani Reijnders, który strzelił gola i zaliczył asystę. Poza nim dobrze wyglądali również Rayan Cherki czy Rayan Ait-Nouri. W 23. minucie Guardiola musiał jednak dokonać zmiany tego ostatniego z powodu kontuzji Algierczyka. Zastąpił go Nathan Ake, co okazało się kłopotem, ale dopiero w dalszej fazie gry.
Wcześniej, bo w 28. minucie dobrą okazję dla gospodarzy zmarnował Omar Marmoush. Egipcjanin stanął oko w oko z Guglielmo Vicario, ale włoski golkiper odbił jego strzał.
Siedem minut później było już 1:0 dla Tottenhamu. Akcję prawą stroną przeprowadził Richarlison, który dograł wzdłuż bramki do Brennana Johnsona, a Walijczyk spokojnie wykończył atak. Sędziowie VAR analizowali jeszcze, czy nie było spalonego Brazylijczyka. Gol ostatecznie został jednak uznany.
Jeszcze przed przerwą w polu karnym Manchesteru City doszło do jeszcze większej katastrofy. Ogromny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił nowy bramkarz w szeregach ekipy Guardioli James Trafford. Golkiper miał szczęście, że nie faulował Mohammeda Kudusa, ale później przy próbie podania do Nico Gonzaleza piłkę przejął Pape Matar Sarr, a Joao Palhinha podwyższył prowadzenie gości z Londynu.
W drugiej połowie Guardiola zareagował zmianami, gdyż na boisku najpierw pojawili się Bernardo Silva i Jeremy Doku, a później Phil Foden oraz wracający po kontuzji Rodri. Gospodarzom trudno było jednak stworzyć sobie dogodną sytuacją, a najlepszą w 83. minucie zmarnował po uderzeniu głową Silva. Tottenham imponował wysokim podejściem do pressingu. W końcówce to oni mieli chyba nawet lepsze szanse na strzelenie gola, ale nie udało się ich wykorzystać rezerwowym – Dominicowi Solankemu oraz Wilsonowi Odobertowi.
Tottenham po dwóch kolejkach ma komplet sześciu punktów, a następny mecz rozegra za tydzień z Bournemouth. Manchester City o powrót na zwycięską ścieżkę powalczy w niedzielę 31 sierpnia z Brighton.
Manchester City – Tottenham 0:2 (0:2)
- 0:1 – Johnson 35′
- 0:2 – Palhinha 45+2′
CZYTAJ WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:
- Jakub Kiwior opuści Arsenal? Może dołączyć do Bednarka
- Murphy: „Pomoc Liverpoolu jest bardziej wrażliwa w obronie” [FourFourTwo]
- Jak co okienko – transferowe szaleństwo w Premier League
- Fatalny mecz West Hamu. Kibice domagają się powrotu Polaka
fot. Newspix