Wszyscy pewnie wiecie całkiem sporo na temat City Football Group, my też zresztą pisaliśmy na temat wielkiego piłkarskiego holdingu całkiem sporo, musiało wpaść wam kiedyś w ręce choć odrobinę informacji na ten temat. Można jednak stawiać dolary przeciwko orzechom, że tylko nieliczni słyszeli o wielu młodszych braciach i siostrach finansowego giganta będącego w posiadaniu wielu klubów na całym świecie. To praktyka dobrze w futbolu znana, a całkiem sporo na jej temat mogą powiedzieć w Silkeborgu.

– Od***rdol się Trivela – prosty przekaz z trybun raczej nie pozostawiał złudzeń. Kibice duńskiego zespołu nie chcieli, by zagraniczny inwestor przejął ich klub i włączył go tym samym do grupy już wcześniej posiadanych. Silkeborg miał stać się jednym z kilku, a nie jedynym w swoim rodzaju.
– Stem nej – namawiała cała grupa transparentów pokazanych przy kolejnej okazji. Też prosty przekaz – głosuj na nie. Fani wierzyli, że uda im się jakoś powstrzymać zmiany kampanią skierowaną do osób odpowiedzialnych za decyzje wśród ówczesnych właścicieli, którzy mieli przegłosowywać wejście nowego inwestora podczas zgromadzenia walnego. Wszystko w zjednoczeniu przeciwko współczesnej piłce i temu, co ona sobą reprezentuje. Zdaniem kibiców Silkeborga nic dobrego.
Zdaniem wielu innych kibiców też. Ale niektórych procesów nie da się zatrzymać.

„Niech klub pozostanie lokalnym”. Protesty kibiców Silkeborga ostatecznie nie dały oczekiwanych efektów (źródło: Barry Landy/Love is The Drog)
Silkeborg i historia pewnego przejęcia. Czym jest Trivela Group?
Nie mówimy tu o jakimś wielkim graczu na piłkarskim rynku. Trivela Group to relatywnie młody twór powstały w 2021 roku w Birmingham. Z tym że mowa o Birmingham w Alabamie, w Stanach Zjednoczonych – sama ta zbieżność wskazywała jednak jasno, gdzie właściciele ruszą na swoje pierwsze łowy. Celem Bena Boycotta and Kennetha Polka była kolebka piłki nożnej, czyli Wyspy Brytyjskie, gdzie już rok później ich Trivela zaistniała dzięki przejęciu czwartoligowego Walsall. Nie to, żeby jakoś specjalnie udało się poprawić wyniki klubu od tego czasu – The Saddlers nadal grają w League Two i niewiele wskazuje na to, że niedługo wystrzelą z formą i będą stanowili o sile angielskiej piłki.
Szczęśliwa sztuczna szczęka z Walsall [CZYTAJ WIĘCEJ]
Potem pojawił się jednak kolejny projekt – firma rozszerzyła swoje wpływy na rynek irlandzki, gdzie jej oczkiem w głowie stali się tamtejsi Drogheda United. Oczywiście klub z zielonej wyspy zdążył już wymienić się paroma piłkarzami z Walsall i tym samym obie drużyny czerpią ze współpracy jakieś korzyści. Takie są oczywiste zalety funkcjonowania w jednej grupie klubów połączonych tym samym właścicielem. Ale są też pewne, niemałe zresztą, wady.
Drogheda United w ubiegłym sezonie wygrali krajowy puchar i tym samym zapewnili sobie prawo do gry w eliminacjach europejskich pucharów. Powiedzmy sobie szczerze – większych szans na jakiś wiekopomny sukces nie mieli, ale do rywalizacji międzynarodowej i tak nie przystąpili. Wszystko przez… Silkeborg.
Problemy właścicielskie. Wy możecie grać, a wy nie
– Pierwsza Izba CFCB postanowiła zaakceptować przyjęcie Silkeborg IF do Ligi Konferencji UEFA 2025/26 i odrzucić przyjęcie Drogheda United FC do Ligi Konferencji UEFA 2025/26 – czytamy w jednoznacznym komunikacie europejskiej federacji, która w ostatnim czasie na poważnie zabrała się za decyzje w sprawie klubów będących w posiadaniu tych samych właścicieli. Irlandczycy walczyli jeszcze o swoje przed Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie, ale i ten organ nie pozostawił im jakichkolwiek złudzeń – gra w Europie nie dla nich, a już na pewno nie równolegle z Silkeborgiem, w którego posiadanie Trivela weszła niedługo po wygranej Drogheda United w pucharze.
Taka seria niefortunnych zdarzeń, która zakończyła się naprawdę nieprzyjemnie dla klubu z Irlandii.

Ben Boycott jest twarzą Trivela Group (źródło: Walsall FC)
– Zdecydowanie nie zgadzamy się z tą decyzją. Mieliśmy nadzieję i wierzyliśmy, że zasady uczciwości i zdrowego rozsądku wezmą górę. Po miesiącach zaangażowania, konstruktywnego dialogu, niezliczonych godzinach przygotowań prawnych i wielu propozycjach opartych na wcześniej zaakceptowanych ramach, nie udało nam się osiągnąć zamierzonego celu. Pomimo szczerego i głośnego poparcia w całym świecie futbolu, orzeczenie nie było dla nas korzystne. Jesteśmy zdruzgotani – napisali w swoim oświadczeniu włodarze klubu z Irlandii. Ale nic to nie zmieni, szansa przepadła, trzeba walczyć o kolejną. I wierzyć, że w tym samym czasie szczęście nie dopisze znów Duńczykom…
Nielubiani. Silkeborg przeciwko nowym właścicielom
O ile w dwóch wcześniejszych przypadkach i przy przejęciu chwilę potem jednego z klubów w Togo – teraz nazwanego po prostu Trivela FC – społeczność lokalna reagowała na nowych właścicieli z pewną dozą przychylności, o tyle w Silkeborgu Boycott i Polk spotkali się z widoczną wrogością. Już przy pierwszych przeciekach o ich zainteresowaniu duńskim zespołem reakcja kibiców była momentalna. Pojawili się oni w grupie około stu osób pod stadionem – JYSK park – i w możliwie najbardziej pokojowy sposób wyrazili swoje niezadowolenie. A później podtrzymywali swoje stanowisko właściwie przy każdej możliwej okazji.

Jedną linijkę już tłumaczyłem, ta druga też jest całkiem dosadna. (źródło: zrzut ekranu Viaplay)
– Silkeborg istniał zarówno przed tym smutnym dniem, jak i po nim. Mamy długą i piękną historię, w której, szczególnie w ostatnich latach, nastąpił rozkwit. Ale mamy swoje obawy, wolelibyśmy nie obudzić się dzień po zgromadzeniu walnym w nowej rzeczywistości. Z naszym klubem przejętym przez Amerykanów – mówił Kim Barslund w imieniu Silkeborg Fan Unit, stowarzyszenia zrzeszającego różne grupy kibiców Silkeborga. Nikt jednak nie miał zamiaru uginać się pod naporem fanów, a Trivela i tak bez większych problemów weszła w posiadanie czwartego klubu, może nawet największego ze wszystkich dotychczas zgromadzonych pod jednym szyldem. Nowa rzeczywistość nastała.
W środowisku kibicowskim w Danii, jeśli wierzyć doniesieniom tamtejszych portali piłkarskich, panuje przekonanie, że oddawanie władzy w klubach zagranicznym podmiotom może mieć tylko złe skutki. Zauważalny trend towarzyszący coraz częstszemu wprowadzaniu do krajowych rozgrywek w całej Europie zagranicznego kapitału ma niepokoić fanów, o czym pisze dla Tipsbladet Oscar Valdorff Kjeldsen:
– Lokalny patriotyzm ma w Silkeborgu ogromne znaczenie. Panuje tam wielka miłość do miejscowych wychowanków, którzy w ostatnich latach przeżyli swoje wielkie sukcesy. Zawodnicy tacy jak Kasper Dolberg, Robert Skov, Magnus Mattsson i Mads Emil Madsen to jedni z tych, dzięki którym również klub odniósł ostatnio duży sukces, sprzedając ich za znaczne kwoty – zauważa dziennikarz. – Kibice obawiają się, że teraz nastąpi znaczący zwrot i zamiast tego należy się spodziewać młodych zawodników z Togo, Anglii czy Irlandii, którzy wyprą lokalnych zawodników. Jednocześnie uważają, że Trivela nie ma wystarczającego know-how, aby rozwijać Silkeborg we właściwym kierunku – dodaje.
Potwierdzenia dla obaw jeszcze brak. Pożyjemy, zobaczymy
Coś się jednak udało kibicom ugrać. Choć feralnego dnia – 11 grudnia 2024 roku – aż 99,26% akcjonariuszy zagłosowało za sprzedażą pakietu 80% akcji firmie Boycotta, to niektóre rzeczy pozostały po staremu. W umowie z Trivelą zawarto całkiem istotny dopisek, który zapewnił fanom chociaż drobne poczucie bezpieczeństwa – dotychczas szefujący Silkeborgowi Kent Madsen zgodnie ze szczegółami porozumienia ma pozostać na stanowisku dyrektora generalnego klubu przez najbliższe trzy lata. Podobnie jeden z jego najbliższych współpracowników, dyrektor finansowy Claus Christensen. Swoiste wentyle bezpieczeństwa, które pozwalają kibicom z lekką dozą optymizmu patrzeć w przyszłość, przynajmniej tę najbliższą.

Moment, który zmienia historię Silkeborg IF. Zgromadzenie walne przegłosowało przejęcie klubu przez Trivela Group (źródło: TV2 OJ)
Nic więcej im zresztą nie zostało, bo na nic zdały się ich demonstracje – ani protest w czarnych, żałobnych strojach podczas jednego ze spotkań ligowych, ani wymowne transparenty, ani spontaniczna mobilizacja pod stadionem w listopadzie. Silkeborg już stał się amerykański, przynajmniej w pewnym stopniu, tego już się raczej zbyt łatwo nie odwróci. Może więc warto tego „potwora” jakoś oswoić?
Ben Boycott w licznych wywiadach przekonuje, że on i jego firma mają jak najlepsze intencje. – Chcemy grupy niezależnych, ważnych, dobrze zarządzanych klubów piłkarskich, które są ważne dla swojej lokalnej społeczności i w pewien sposób współpracują ze sobą, wymieniają się doświadczeniami, tak jak do tej pory widzieliśmy to w Walsall i Droghedzie – tłumaczy cytowany przez „Express and Star” szef Trivela Group. – Ale też nie tworzymy scenariuszy ani nie definiujemy wszystkiego z góry. Chodzi o to, aby inwestować w społeczności, inwestować w naprawdę dobrze zarządzane kluby piłkarskie i miejmy nadzieję, że w dłuższej perspektywie wszyscy będziemy mogli czerpać z tego korzyści – dodaje Boycott.
Deklaracje to jedno, ale po czynach ich poznamy. A na pewno poznają nieufni kibice, którzy odrzucili już czerń i wrócili do swoich charakterystycznych czerwonych koszulek, ale nadal patrzą nowym właścicielom na ręce. I będą patrzeć dalej, wyczuleni na wszelkie fałszywe ruchy.
CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKICH PUCHARACH NA WESZŁO:
- Największe polskie powroty w Europie. Gdzie szukać nadziei? [RANKING]
- 200 serbskich kiboli “ze sprzętem” zaatakowało fanów Lecha Poznań! [WIDEO]
- Maccabi zaatakowało Raków. Poszła skarga do delegata UEFA
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix
***
Źródła: Tipsbladet, Bold, Love is The Drog, BBC, TrivelaGroup, RTE.ie, saddlers.co.uk