Reklama

Liga dla pucharowicza. Przekładanie na zawołanie

Antoni Figlewicz

25 lipca 2025, 13:02 • 8 min czytania 27 komentarzy

Widzimisię czy jednak wyższa konieczność? Przełożenie spotkania na dwa dni przed jego planowanym rozegraniem czasem może trochę namieszać i nie wydaje się jakieś wyjątkowo poważne, ale też zgodni raczej jesteśmy w tym, że nasi pucharowicze powinni mieć możliwość jak najlepszego przygotowania się do ważnych spotkań w Europie. Bo ranking, bo to polskie kluby, bo lubimy sukcesy.

Liga dla pucharowicza. Przekładanie na zawołanie

Z drugiej strony – i tak mają zapewnione rozegranie swojego meczu ligowego w najbardziej dogodnym terminie i prawo do przełożenia jednego spotkania w kwalifikacjach, a także kolejnych na ewentualnym późniejszym etapie rywalizacji. Czy zatem powinniśmy funkcjonować w realiach, w których zespół musi informować, że zagra zgodnie z planem? Albo po wygranym meczu w Europie trener mistrzów Polski na pomeczowej konferencji potwierdza, że jego drużyna ostatecznie rozegra najbliższe starcie ligowe? Tak jakby to nie było oczywiste…

Reklama

Żeby było jasne – nie winimy tu nijak trenera Frederiksena, on ma pełne prawo skorzystać z przysługujących mu przywilejów i swobodnie żonglować dostępną opcją przełożenia meczu od ręki. Terminarz też może nie jest nienaruszalną świętością, ale wydaje się, że warto traktować go jako rzecz ważną. Nie po to termin meczu ogłasza się z dużym wyprzedzeniem, żeby potem z małym wyprzedzeniem go zmieniać. A tak mogłoby być w przypadku grających wczoraj Rakowa czy Jagiellonii, które w swojej przygodzie z eliminacjami do Ligi Konferencji mogą pozwolić sobie na przełożenie jednego spotkania. Tak po prostu. Jest mecz i nie ma meczu. I wszystko byłoby w porządku, gdyby jednak nie istniała druga strona medalu. Rywale, którzy dowiadują się o wszystkim trochę późno.

A nawet trzecia – musicie sobie wyobrazić trójstronny medal. Bo są jeszcze kibice, którzy też czasem układają swoje życie pod ekstraklasowy terminarz.

Podręcznik Ekstraklasy. Przekładanie meczów jest całkiem proste

Sam temat zainteresował mnie bardziej, gdy jeden ze znajomych pomarudził trochę, że w sumie nie do końca wie jak ułożyć sobie weekend. Wszystko dlatego, że jego Widzew miał grać (teraz już wiemy, że zagra) w niedzielę z Jagiellonią w Białymstoku i chciał się na ten mecz wybrać. Wiadomo, to nie jest jakiś gigantyczny problem – bilet zachowa swoją moc, trasa na Podlasie będzie tak samo długa, a nawet ewentualną rezerwację w hotelu (bo przecież nie każdy może wrócić tego samego wieczoru) można odwołać przeważnie na dobę przed planowanym meldunkiem. Da się więc tym jakoś zarządzić, ale też wszystko może zadziać się tak jakoś… na szybciaka. Bo Jaga grała w czwartek, mecz skończyła wieczorem, przy niekorzystnym wyniku w Serbii Duma Podlasia mogła zechcieć jednak przełożyć starcie z Widzewem, zrobiłaby to najwcześniej w piątek, na dwa dni przed. Mało? Dużo?

Zacznijmy może od praw, które przysługują pucharowiczom w kwestii terminarza. Jest ich niemal cała strona w Podręczniku Ekstraklasy na ten sezon, a niektóre z zasad odnoszą się też do rozgrywek o Puchar Polski.

***

Art. 11. Terminy rozgrywek UEFA lub Pucharu Polski

11.1. Kluby, które występują w rozgrywkach UEFA lub Pucharu Polski we wtorek co do zasady rozgrywają mecze mistrzowskie nie później niż w sobotę przed określonymi wyżej meczami oraz nie wcześniej niż w piątek po tych meczach.

11.2. Kluby, które występują w rozgrywkach UEFA lub Pucharu Polski w środę co do zasady rozgrywają mecze mistrzowskie nie później niż w niedzielę przed określonymi wyżej meczami oraz nie wcześniej niż w sobotę po tych meczach.

11.3. Kluby, które występują w rozgrywkach UEFA lub Pucharu Polski w czwartek co do zasady rozgrywają mecze mistrzowskie nie później niż w poniedziałek przed określonymi wyżej meczami oraz nie wcześniej niż w niedzielę po tych meczach. W uzasadnionych przypadkach Departament Logistyki Rozgrywek może z urzędu wyznaczyć mecz mistrzowski Klubu, który występuje w rozgrywkach UEFA lub Pucharu Polski w czwartek, na poniedziałek po takim meczu.

11.4. Kluby, które awansowały do rundy play-off w rozgrywkach UEFA mają prawo do zwrócenia się nie później niż w ciągu 24 godzin od zakończeniu meczu, zapewniającego awans do rundy play-off w rozgrywkach UEFA z wnioskiem do Departamentu Logistyki Rozgrywek o przełożenie ich spotkania ligowego, rozgrywanego pomiędzy meczami play-off rozgrywek UEFA. W takiej sytuacji Departament Logistyki Rozgrywek może z urzędu wyznaczyć mecz mistrzowski Klubu, który awansował w rundzie play-off w rozgrywkach UEFA na inny termin. Nowy termin ustala się w porozumieniu z podmiotem posiadającym licencję nadawcy.

11.5. Kluby, które awansowały do rozgrywek UEFA, mają prawo do zwrócenia się z wnioskiem do Departamentu Logistyki Rozgrywek o przełożenie dodatkowo jednego spotkania ligowego, rozgrywanego przed meczem kwalifikacji rozgrywek UEFA. W takiej sytuacji Departament Logistyki Rozgrywek może z urzędu wyznaczyć mecz mistrzowski Klubu, który awansował w rozgrywkach UEFA, na inny termin. Nowy termin ustala się w porozumieniu z podmiotem posiadającym licencję nadawcy.

***

Trochę tych przywilejów jest, wszystko po to, by naszym reprezentantom w Europie było jak najwygodniej. Dosyć to normalne, na zachodzie też tak robią, też zdarza się, że ktoś przekłada mecz. A już na pewno terminarz dopasowują do spotkań pod egidą UEFA czy FIFA. Ciekawe jest jednak to, że w wypadku spotkań fazy play-off i naszych ekstraklasowiczów występuje pewne obostrzenie czasowe dotyczące złożenia wniosku o przełożenie meczu ligowego. I to takie całkiem konkretne – nie ma za bardzo czasu na kombinowanie, zastanawianie się. Awansowaliście dalej, to od razu zdecydujcie, czy chcecie wolny weekend, czy nie.

Wyniki naszych pucharowiczów mogą dziś wpłynąć na kształt ligowego weekendu. Czy któreś z niedzielnych spotkań zostanie przełożone?

Niektóre sprawy można przewidzieć. Czy należy narzucić sztywne ramy?

W wypadku kwalifikacji prawo do przełożenia jednego meczu zakłada, że klub może się na to zdecydować… właściwie kiedykolwiek. Nikt tego nie doprecyzował. Zatem można zacząć działać już po pierwszym spotkaniu europejskiego dwumeczu. Jak nie poszło, to cyk – karta „przełożenie meczu” i trenujemy na całego. To ukłon w stronę pucharowiczów, znowu, ale może jednak za duży? Jesteśmy przecież w stanie przewidzieć, że Lech okaże się lepszy od mistrza Islandii i raczej nie będzie musiał kombinować. Wiadomo też, że Jagiellonia to, mimo przebudowy, zespół wyżej notowany niż Novi Pazar, nawet remis w Serbii nie byłby raczej dla niej gigantycznym problemem. Przy starciu z lepszymi przeciwnikami można za to przewidzieć, że przełożenie meczu w lidze się przyda. I to już po losowaniu, na, powiedzmy, dobę po poznaniu rywala.

Anglicy mają na to fajne rozwiązanie – tam kluby grające w czwartek w Europie mogą poprosić o przeniesienie terminu meczu ligowego rozgrywanego po tym pucharowym. Warunków jest kilka, wskazano je w ligowym podręczniku dla Premier League na ubiegły sezon:

  • informacja o chęci przełożenia meczu ligowego musi wpłynąć do zarządu ligi i drużyny przeciwnej na 72 godziny przed spotkaniem w europejskich pucharach poprzedzającym ów mecz ligowy,
  • zgodę musi wyrazić policja,
  • termin nie może kolidować z ewentualnym meczem ligowych rywali w pucharach (warte zaznaczenia, wszak Anglię w Europie reprezentuje połowa ligi).

Wiem, że to trochę inny świat, że piłkarscy giganci mają silne i napakowane piłkarzami kadry, mają duże możliwości w kwestii rotowania składem. Ale wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to wszystko było takie trochę bardziej uporządkowane również u nas.

Mecze przekładane dwa dni przed planowaną datą ich rozegrania mogą się też wiązać z niedogodnościami dla kibiców

Deklaracja Frederiksena. „Tak, zagramy z Lechią”

A tak mamy trochę inne okoliczności przyrody. – Tak, zagramy z Lechią za parę dni – mówi po meczu z Breidablikiem trener Niels Frederiksen. – Zaczekamy z naszą szansą na przełożenie meczu do trzeciej rundy eliminacji, to była moja decyzja, podjęta dziś wieczorem – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski. Wszystko dzieje się we wtorek, niedługo przed północą. Późno? Wystarczająco wcześnie?

Są też pewnie takie aspekty rywalizacji ligowej, na które późne przełożenie meczu może mieć wpływ, nawet jeśli da się go minimalizować. Argument podnoszony przez osoby przeciwne nagłym terminarzowym kombinacjom to choćby konstrukcja treningowego mikrocyklu, który zakłada na koniec tygodnia mecz. I tu nagle klops – wszystko ułożone pod spotkanie ligowe, podczas gdy rywala i meczu nie ma. I pewnie da się w tym czasie skołować sparingpartnera, zagrać jakiś mecz wewnętrzny, cokolwiek. Ale to znów jakaś drobna niedogodność, którą spokojnie można przerzucić na pucharowicza.

Dla, nazwijmy to nieco górnolotnie, powagi ligi.

A tak nie dziwię się, że na pomeczowej konferencji trener Siemieniec został zapytany o Widzew. Jest w tej kwestii jakiś element niepewności, podsycany tylko tykającym zegarem i czasem, który pozostał do rozpoczęcia drugiej kolejki tego sezonu.

Adrian Siemieniec ostatecznie nie zdecydował się na przełożenie meczu z Widzewem

Myśleliśmy o tym, teraz nie powiem, jaka ta decyzja będzie – odpowiadał dziennikarzom trener Jagiellonii na pytanie o przełożenie meczu ligowego. – Przepisy dają nam takie prawo, że możemy o tym zdecydować później, ale na pewno nie będziemy specjalnie zwlekać – z szacunku do przeciwnika i z uwagi na organizację meczu w Białymstoku. Zajmę się tym w pierwszej kolejności po powrocie do szatni, postaramy się tę decyzję podjąć możliwie najszybciej – przekonywał szkoleniowiec. Bo nie ma w tym jego złej woli, zwyczajnie chce zapewnić maksymalny komfort swojej drużynie, normalna sprawa.

Nieoficjalnie ostateczną decyzję Dumy Podlasia potwierdził w nocy dyrektor Łukasz Masłowski na X. Oficjalnie Jaga dorzuciła swój komunikat dziś, chwilę po godzinie ósmej.

A w sumie można tego było w prosty sposób uniknąć dorzucając jeszcze jedną drobną regulację do ligowego podręcznika. Na przykład podobną do tej angielskiej. Nasi reprezentanci w pucharach niespecjalnie na tym ucierpią, ten jeden ligowy weekend będzie bardziej uporządkowany, a i rywale nie będą mieli okazji do tego, by poczuć się w tym całym układzie zespołem drugiej kategorii.

Nawet jeśli z perspektywy ogólnie pojmowanych sukcesów polskiej piłki faktycznie mają w tym wypadku taki status. I nawet jeśli nie jest to najbardziej palący problem naszego futbolu.

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKICH PUCHARACH NA WESZŁO:

Fot. Newspix

27 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama