Jako dzieciak obsługiwał lokalsów za barem w pubie ojca. Jako trener wychował piłkarza, który grał w Wrexham. Jako sprzedawca butów był tak skuteczny, że stał się ważną postacią marki Reebok, która dzięki niemu ubierała Liverpool i Ryana Giggsa. Jako ekspert branży technologicznej współtworzył sukcesy konsol Dreamcast i Xbox, wymyślił FIFA Ultimate Team. Jako prezes Liverpoolu wykręcił rekordowe wyniki finansowe, wygrał Ligę Mistrzów. Peter Moore to najbardziej znany i najciekawszy człowiek, jaki kiedykolwiek zainwestował w polski klub. Co musicie wiedzieć o nowym udziałowcu Wisły Kraków?

Liverpool lat sześćdziesiątych to robotnicy, The Beatles i Bill Shankly. Rzut beretem od Anfield, na Great Homer Street, tubylcy wpadają na pintę do Dryden Arms, tuż obok słynnego sklepu mięsnego J.J. Hewletta. Bywa, że za barem szylingi liczy Peter Moore, syn właściciela lokalu, który w ten sposób odrywa się od książek i uczy się życia w praktyce. Po latach przyzna, że obcowanie z pieniądzem od małego było bezcenną lekcją przedsiębiorczości.
Terry, czyli Moore senior, po raz pierwszy zabrał dzieciaka na Anfield Road w listopadzie 1959 roku. Junior pamięta, że Liverpool wygrał 4:3 z Leyton Orient. Drugoligowy Liverpool, dodajmy, bo pierwszą siłą miasta był wówczas Everton. Chwilę później za ster The Reds chwycił jednak Shankly i Peter Moore nie mógł żałować, że opowiedział się po czerwonej stronie miasta.
W połowie lat 60. Liverpool FC zdetronizował broniący tytułu Everton, żeby na stałe osiąść w angielskiej czołówce. Moore zakochał się w tym zespole, z legendarnego trenera uczynił życiowy autorytet. Gdy wraz z rodziną przeprowadził się w okolice Wrexham, zrobił papiery nauczyciela wychowania fizycznego, które zmieniły jego życie.
Liverpool, EA Sports, Wrexham i Wisła Kraków. Kim jest Peter Moore, nowy współwłaściciel Wisły Kraków?
Spis treści
- Liverpool, EA Sports, Wrexham i Wisła Kraków. Kim jest Peter Moore, nowy współwłaściciel Wisły Kraków?
- Peter Moore - nauczyciel wf, sprzedawca butów i człowiek, który doprowadził do dealu Reeboka z Liverpoolem
- Peter Moore i SEGA. Sukces i upadek konsoli Dreamcast, stworzenie marki 2k
- Xbox kontra Playstation. Peter Moore to dla Microsoft "Bill Gates rynku gier komputerowych"
- Peter Moore, FIFA i EA Sports. Nowy współwłaściciel Wisły Kraków miał swoją postać w South Parku
- Najlepszy prezes w Premier League. Jak Peter Moore zbudował sukces Liverpool FC
- Wrexham, Wisła Kraków i Santa Barbara Sky FC. Peter Moore jako doradca i właściciel klubów piłkarskcich
Peter Moore – nauczyciel wf, sprzedawca butów i człowiek, który doprowadził do dealu Reeboka z Liverpoolem
Forum sympatyków Wrexham AFC omawia podkast z udziałem Petera Moore’a, doradcy nowych właścicieli klubu, słynnych aktorów: Ryana Reynoldsa i Roba McElhenney’ego. Ktoś rzuca wspomnieniem o piwkowaniu w lokalu Terry’ego Moore’a. Rodzina mieszkała na pięterku, pub miał rzeszę stałych klientów.
– Jego stary był dobrym człowiekiem. Gdy nikogo nie było w barze, krzyczałeś ze schodów: Terry, potrzebuje piwa! On mówił, że teraz nie może zejść, żeby wziąć sobie browar i zostawić pieniądze przy kasie. Każdy tak robił i nikt, kogo znałem, nie nadużył jego zaufania – twierdzi autor barwnej anegdotki.
Millwall, West Ham, Chelsea, Fulham. Jak wyglądają puby kibiców w Londynie? | REPORTAŻ
Peter Moore na północy Walii zasłynął z czegoś jeszcze. Kopał piłkę w Gresford Athletic, uczył w szkole w Llangollen, prowadził szkolny zespół juniorów. Jego podopiecznym był Mike Keen, bramkarz, który z czasem przebił się do seniorskiej drużyny Wrexham i zaliczył kilka występów dla słynnego w regionie klubu.

Pub Dryden Arms w Liverpoolu, lata 60. XX wieku. Fot. Facebook/Old Photographs of Liverpool
Gdy Moore zaczął doradzać amerykańskim właścicielom Wrexham, wspominał wyprawy na The Racecourse, jeden z najstarszych stadionów na Wyspach Brytyjskich i przywoływał nazwiska zasłużonych zawodników oraz wielotysięczne tłumy, które garnęły do walijskiego domu futbolu. Ważniejszy dla jego kariery był jednak dyplom nauczyciela i trenera, z którym ruszył w podróż do Stanów Zjednoczonych.
– Potrzebowałem prawdziwej pracy! – żartował w wywiadach, w których wspominał swoje początki w USA. Soccer dopiero raczkował, więc Peter Moore nie zbijał kokosów na wyjaśnianiu jankesom podstaw tego sportu. Szedł jednak tym szlakiem i złapał etat u francuskiego producenta obuwia, firmy Patrick.
– Zostałem przedstawicielem handlowym w południowej Kalifornii. Przemierzałem obszar od granicy z Meksykiem do Bakersfield Toyotą Camry z torbą na buty. W połowie lat 80. przeprowadziłem się do San Francisco, potem zostałem prezydentem marki – streszczał swój życiorys w “Guardianie”.
Peter Moore świetnie prowadził swoją karierę w handlu – wyczuł, że obszar pełen mieszkańców o latynoskich korzeniach to idealne miejsce, żeby sprzedawać buty piłkarskie w przystępnej cenie. Jego talent docenił wreszcie większy brand – Reebok. Handlowiec z Anglii wpadł wtedy na salony i narobił hałasu.
W latach 90. Reebok zaczął mocno inwestować w marketing oraz sport. Moore sterował budową globalnej marki, gdy firma podpisała umowy sponsorskie z Ryanem Giggsem, Dennisem Bergkampem i Andym Colem. Wschodząca gwiazda Giggsa oraz wypracowany przez Petera kontrakt z Liverpoolem sprawiły, że Reebok przebił się na rynku Premier League.

Jerzy Dudek w barwach Liverpoolu. Stroje Reeboka i reklama Carlsberga – z tym kojarzą się The Reds na przełomie wieków
Moore słynie z tego, że stawia swoim firmom ambitne cele i pozycjonuje się jako “challenger” wobec większych marek. Zaczęło się w Patricku, lecz to w Reeboku odniósł pierwszy znaczący sukces, gdy ich buty prześcignęły Nike pod względem sprzedaży na rynku amerykańskim. W skali globalnej Reebok stał się natomiast mocną trójką, znaczącym graczem rywalizującym z potentatami.
W Reeboku Peter Moore poznał człowieka, dzięki któremu zmienił branżę – Berniego Stolara.
Peter Moore i SEGA. Sukces i upadek konsoli Dreamcast, stworzenie marki 2k
– Gdy Hayao Nakayama dowiedział się, kogo chcę zatrudnić, pytał mnie, po co mi sprzedawca obuwia. Odpowiedziałem, że nie obchodzi mnie, co robi, bo widzę, że zna się na budowaniu marki. Musieliśmy pokazać konsumentowi, że jesteśmy zwycięską firmą – tak Bernie Stolar wspominał moment, w którym zatrudnił Petere’a Moore’a w amerykańskim oddziale holdingu SEGA.
Sam zainteresowany o wywróceniu życia do góry nogami opowiadał z uśmiechem na ustach.
– Pytali mnie, czy wiem cokolwiek o grach wideo. Odpowiedziałem, że kompletnie nic, ale i tak dostałem tę robotę – wyznał.
– Siedziba Reeboka mieściła się w Bostonie. Praca była świetna, ale pogoda fatalna, nie mogłem już tego znieść. Dlatego stamtąd odszedłem! – dodawał.
Żarty żartami, ale Peter Moore wpadł w ciekawe środowisko i stanął przed ogromnym wyzwaniem. Miał przygotować kampanię promującą wprowadzenie na rynek amerykański konsoli Dreamcast. Flagowiec od SEGA miał zadebiutować dziewiątego września 1999 roku, więc nowicjusz w branży musiał w kilka miesięcy wdrożyć się w szczegóły świata, o którym wiedział tyle, że gry wideo lubią jego dzieci.
Paradoksalnie jednak był to atut Petera, który myślał niekonwencjonalnie. Premierze Dreamcasta towarzyszyła więc trasa koncertowa z rockowymi zespołami, klipy w MTV oraz kultowa już reklama “It’s thinking”. W USA sprzedano osiem milionów egzemplarzy konsoli, która podbiła serca graczy.
– Do dziś nie spotkałem nikogo, kto żałowałby zakupu Dreamcasta – chełpił się po latach Moore.
Kim jest Peter Moore? 7 faktów o nowym udziałowcu Wisły Kraków
Anglik bardzo sprawnie radził sobie ze wszystkimi problemami. Gdy Electronic Arts zażądał wyłączności dla swoich gier sportowych, na co SEGA nie przystała, Peter Moore wymyślił serię 2K, do dziś zresztą kontynuowaną i rozsławioną przez NBA. W promocji produktu wykorzystał też fakt, że Dreamcast był pierwszą konsolą, która oferowała możliwość gry online.
Moore poległ dopiero, gdy centrala z Japonii wyznaczyła amerykańskiemu oddziałowi SEGA nierealne cele sprzedażowe, co zabiło projekt. Peter przeżył wtedy pierwszy trudny moment w zawodowej karierze – to on ogłosił wygaszenie produkcji Dreamcasta i zwolnił kilkaset osób, przez co nazwano go zabójcą uwielbianej konsoli.
Kryzys na rynku dotknął go jednak mniej niż nieświadomość przełożonych. W jednym z wywiadów opowiadał, jak próbował wyjaśnić centrali SEGA, że firma przestaje nadążać za trendami.
– Następne pokolenie graczy patrzyło na nas jak na wczorajszą gazetę. Starzeliśmy się, przestaliśmy być atrakcyjni w ich oczach. Przekazałem to wszystko Japończykom, ale nie przyjęli tego dobrze. Stwierdzili, że to niemożliwe, żeby ktoś tak źle o nich mówił i że nasz audyt został sfałszowany albo zmanipulowany. W tamtym momencie powiedziałem dość. Próbowałem ratować tę markę przed samą sobą. Kazałem tłumaczowi przetłumaczyć im, że mogą się pierdolić.
Jego przygoda z SEGA zakończyła się właśnie wtedy, w burzliwy sposób.
Xbox kontra Playstation. Peter Moore to dla Microsoft „Bill Gates rynku gier komputerowych”
Peter Moore błyskawicznie jednak zaczął budować potęgę Xboksa, co zresztą stało się przedmiotem teorii spiskowych. Niektórzy gracze twierdzili, że decyzja o tym, żeby sprzedawać produkty SEGA na innych platformach – w tym Microsoftu – była tak naprawdę dywersją i celowym działaniem przed zaplanowanym już przejściem do tej firmy.
Portal Spiders Web cytuje zresztą dykteryjkę, w której Moore przytacza spotkanie z graczem na lotnisku w Chicago.
– W czasie kontroli nie chciał przyjąć mojego paszportu i nazwał mnie dupkiem, który oddał Shenmue Xboksowi.
Pracując dla Microsoft Peter Moore stał się ikoną branży. Nazywano go Billem Gatesem rynku gier. Już na początku XXI wieku Anglik wybrał się nawet do Waszyngtonu, gdzie w imieniu całego rynku tłumaczył szychom polityki, dlaczego gier nie należy cenzurować w obawie przed “zgubnym wpływem na społeczeństwo”.
Rząd zaczynał wtedy wierzyć w narrację o tym, że to strzelanki na konsolę powodują wzrost agresji u młodzieży i prowadzą do tragedii.
Jeszcze większym sukcesem była budowa marki konsoli Xbox 360, co sam Peter Moore uważa za najważniejsze osiągnięcie w swojej karierze. Był medialną bestią, królem kreatywności – ogłoszenie premiery Halo 2 poprzez podwinięcie rękawa koszuli i zaprezentowanie tatuażu z logiem oraz datą wypuszczenia gry to instant classic branży.

Peter Moore pokazuje tatuaż promujący Halo 2. Fot. Instragram/Peter Moore
Moore powtórzył ten numer przy innej bardzo ważnej premierze – pozyskaniu na Xbox 360 GTA IV, produktu, na który wyłączność miał dotychczas największy rywal, czyli PlayStation. Peter wyznawał zasadę, że odważne i bezpośrednie działania nakręcają zainteresowanie konsumentów. Podkręcał więc “konsolową wojnę”, regularnie zaczepiał konkurencję.
– Widzieliście cenę nowego Playstation? Za takie pieniądze lepiej już kupić Xbox 360 i Nintendo Wii w pakiecie! – to cios w markę Sony, który wybitnie utkwił ludziom w pamięci.
Czyny, nie słowa, mówiły jednak najwięcej. Moore był wizjonerem i wyczuł zwrot rynku w kierunku dystrybucji cyfrowej oraz gier online, co przełożyło się na prężny rozwój usługi Xbox Live. Zapamiętano go także z uwagi na gest, który dał firmie ludzką twarz. Gdy Microsoft zmagał się z przegrzewającymi się konsolami, Peter lobbował za tym, żeby wydać ponad miliard dolarów na wymianę urządzeń, co byłoby ukłonem w kierunku klientów.
– Udzieliłem wtedy wywiadu, w którym popełniłem duży błąd. Powiedziałem coś w stylu: no wiesz, rzeczy się psują. Zdałem sobie sprawę, że to współczesne “niech jedzą ciastka” Marii Antoniny. Potem wymyśliłem proces błyskawicznej wymiany konsol, wzorując się na “momencie Tylenolu” – tłumaczył, odwołując się do sytuacji, w której producent Tylenolu błyskawicznie wycofał wszystkie produkty ze sklepów, gdy do części z nich nieznani sprawcy dodali cyjanek.
– Mieliśmy pierwszorzędną obsługę, która sprawiła, że ludzie pomyśleli, że nam na nich zależy. Lubię myśleć, że marka Xbox stała się dzięki temu większa niż kiedykolwiek. Są momenty, w których albo utoniesz, albo zaczniesz pływać. Powiedziałem wtedy w Microsofcie, że jeśli chcemy przetrwać, musimy wydać ten miliard dolarów.
Peter Moore, FIFA i EA Sports. Nowy współwłaściciel Wisły Kraków miał swoją postać w South Parku
Jak ważną i rozpoznawalną postacią w branży gier komputerowych stał się Peter Moore? O jego fenomenie najwięcej mówi to, że dorobił się epizodu w “South Parku”. Mr. Peters to bezduszny szef EA Sports, który kazał Kyle’owi i Crack Baby Athletic Association spieprzać, przejmując pełne prawa do wydawania serialowej gry “Crack Baby Basketball”.
– Może i nie dostanie z tego ani grosza, ale przecież zyskaliście bezcenne doświadczenie? – rzuca Mr. Peters, paląc cygaro.

Peter Moore w South Parku jako Mr. Peters
Moore’a bardzo rozbawił ten odcinek, docenił pomysł twórców sitcomu, choć sportretowanie go w ten sposób nie było przypadkowe. Gdy Peter pracował już dla Electronic Arts i rozwijał brand EA Sports, firma dwukrotnie wygrała głosowanie na… najgorszą w Stanach Zjednoczonych. Gracze krytykowali EA głównie za platformę Origin, czyli wymarzony przez Petera zwrot w kierunku usług online.
Anglik był jedną z osób, które przekonały Eletronic Arts, że czas pójść pod prąd i dokonać kontrolowanego, kreatywnego zniszczenia – wysadzić to, w czym EA radziła sobie świetnie (sprzedaż gier pudełkowych) na rzecz przyszłych zysków ze sprzedaży online i przekształcenia marki w firmę cyfrową. Ruch wyprzedzający spotkał się z furią graczy oraz wielkim sukcesem finansowym.
– Gracze nie lubią zmian. Akcje firmy spadły do 10 dolarów. Dziś są na poziomie 145 dolarów. Przez lata inwestowaliśmy każdy grosz w ten sektor, żeby w końcu osiągnąć 81% marży brutto na FIFA Ultimate Team – chwalił się sam zainteresowany.
W Electronic Arts panuje przekonanie, że Peter Moore doprowadził segment gier sportowych do najlepszego momentu w historii. On sam twierdził, że chce, żeby EA Sports stało się marką większą niż Nike czy Adidas. Zbudował sukces serii FIFA, dzięki któremu EA doszło do momentu, w którym nie musi już podpierać się światową federacją piłkarską. Wprowadził na rynek gry fitness na Nintendo Wii, organizował wielkie turnieje e-sportowe.
EA Sports stała się maszyną do zarabiania pieniędzy i główną siłą całej korporacji Electronic Arts.
Najlepszy prezes w Premier League. Jak Peter Moore zbudował sukces Liverpool FC
Zabawny fakt: chociaż Peter Moore pochodzi z Liverpoolu i kibicuje The Reds, to Konami, nie EA Sports, promowało się przy Liverpool FC. Moore nie stwierdził jednak, że skoro załatwił ukochanemu klubowi stroje Reeboka, to jego misja w rodzinnym mieście jest zakończona. Ponoć dwukrotnie odmawiał pracy dla LFC, lecz w końcu, gdy zgłosili się do niego ludzie z Fenway Sports Group, złamał się i ponownie zmienił branżę.
Nowych właścicieli Liverpoolu poznał zresztą właśnie dzięki Reebokowi. Gdy mieszkał w Bostonie, przeciął się ze środowiskiem Red Sox, baseballowego klubu, którym zarządza FSG.
John W. Henry z Fenway Sports Group uznał go za “jednorożca”. – Byłem fanem Liverpoolu, bardzo amerykańskim, mieszkałem w Bostonie, kibicowałem Red Sox, znałem biznes sportowy, miałem doświadczenie w technologii oraz Silicon Valley. Rozmawialiśmy o Liverpoolu, bardzo mocno zanurzył się w to, czym jest ten klub – wyjaśniał Moore.
Nowi właściciele widzieli w nim postać absolutnie kluczową, zwieńczenie procesu zmian w strukturze zarządzającej klubu. Peter Moore miał wnieść do Liverpoolu doświadczenie w zakresie fan engagement, zaangażowania kibiców, co bezpośrednio prowadzi do maksymalizacji zysków. Chodziło o powtórzenie działań z rynku gier komputerowych: dostarczenie fanom spersonalizowanych usług, zbudowanie działu danych, który wie jak najwięcej o konsumentach wszystkiego, co łączy się z brandem The Reds.
– Możemy dostarczyć ci wiele rzeczy o konkretnym zawodniku, ale jeśli interesuje cię ktoś inny i ja tego nie wiem, cały wysiłek jest marnowany. Jeśli wiem, że interesuje cię Gini Wijnaldum, mogę dostarczyć ci treści z nim związane, w które bardziej się zaangażujesz. Kluczem jest wiedza o tym, kim jesteś – wyjaśniał w rozmowie z portalem Arabian Business.

Manchester City vs Liverpool FC w Lidze Mistrzów
Liverpool FC stworzył platformę Fan Connect i nawiązał współpracę z firmą technologiczną Mitel, która wspomaga proces spersonalizowanej komunikacji z kibicami. Testowano różne pomysły, które miały sprawić, że ci, którzy nigdy nie staną na Anfield Road, poczują się tak, jakby kibicowali The Reds z trybun. Mowa tu zarówno o technologii VR, jak i o zwykłym kontencie z ulubionymi zawodnikami.
Peter Moore nie był jednak zwykłym korpoludkiem. To scouser, członek lokalnej społeczności, co przełożyło się na szereg działań, które “oddały Liverpool Liverpoolczykom”.
– Mówił o mantrze konieczności operowania z „lokalnym sercem, ale globalnym pulsem”. Zaangażowanie było sednem jego planu rozwijania biznesu. Pytał, czemu mamy w pracy koszulę i krawat, skoro jesteśmy organizacją sportową i powinniśmy czuć się swobodnie. Poprawiła się komunikacja, dokonano znaczących inwestycji w technologię – pisał The Athletic.
Moore sformułował bardzo ładne wyrażenie odwołujące się do właścicieli klubów piłkarskich.
“Nie posiadacie klubu, tylko prawo do robienia biznesu w tym miejscu”.
Tym samym zwracał uwagę na odpowiedzialność społeczną wynikającą z kierowania daną organizacją. Był prezesem unikatowym, oryginalnym, który kochał pracę w terenie. Gdy latał po świecie za każdym razem organizował na miejscu spotkanie z członkami lokalnego klubu kibica The Reds. Na miejscu też wychodził do ludzi.
– Był zwolennikiem fundacji LFC i inicjatyw społecznych. Uczęszczał na śniadania z lokalnymi dziećmi. Przed domowymi meczami przyjeżdżał obładowany torbami z Tesco, przekazując darowizny na Fans Supporting Foodbanks. Jego fundacja przekazała im nową furgonetkę. Pośrednio lub bezpośrednio sfinansował dwie sale zabiegowe w Alder Hey, gdzie pracowała jego mama, nową klasę w Anfield Sports and Community Centre oraz rozbudowę centrum zapobiegania samobójstwom mężczyzn i placówki dla dzieci i młodzieży w Liverpoolu – wymienia dalej The Athletic.
Peter Moore nawalił, gdy Liverpool FC wysłał część pracowników na bezpłatny urlop w czasie pandemii albo gdy w niezbyt zręczny (i niezbyt skuteczny) sposób próbował walczyć o zastrzeżenie słowa “Liverpool”, ale błędy błyskawicznie naprawiał, osobiście za nie przepraszając.
– W organizacji, w której każdego dnia zapadają setki decyzji, nie jesteś w stanie nie popełnić żadnej pomyłki. Ważne, żeby zdawać sobie z nich sprawę i się z nimi mierzyć – wyjaśniał.

Peter Moore z żoną prezentuje trofea zdobyte przez Liverpool za jego kadencji. Fot. Instagram Peter Moore
W obliczu tego, co zrobił dla The Reds, nikt jednak nie pamięta mu wpadek. Trzyletnia kadencja Petera Moore’a przyniosła poprawę relacji z lokalnymi władzami na każdym szczeblu, także dzięki raportowi ekonomicznemu, który wykazał, że Liverpool FC generuje prawie 500 milionów funtów przychodu rocznie dla całego miasta. Podobne materiały robiła zresztą Wisła Kraków Jarosława Królewskiego.
Komercyjny sukces klubu także był ogromny. Liverpool FC przeprowadził ekspansję na rynek Azji oraz Ameryki Północnej, wprowadził nowe formy interakcji, podpisał szereg umów partnerskich na różnych kontynentach, zawarł najwyższy w historii kontrakt z dostawcą sprzętu, osiągnął rekordowe przychody oraz zyski, stając się jednym z największych piłkarskich przedsiębiorstw na świecie.
Peter Moore został za to nagrodzony – wybrano go najlepszym CEO w Premier League w 2019 roku.
Anglik opuścił Liverpool z powodów osobistych, chcąc wrócić do rodziny w USA, zaraz po tym, jak klub wygrał upragnioną Ligę Mistrzów. Nie on zatrudnił Juergena Kloppa, nie on sprowadził Virgila van Dijka, lecz on dbał o to, żeby klub było na to stać. Na podstawie doświadczeń z EA Sports wychwalał dr Iana Grahama, który zbudował w klubie najnowocześniejszy dział naukowy na świecie, zwracając uwagę na to, że analiza danych to przyszłość futbolu.
Rozumiecie już, co łączy go z Wisłą Kraków i Jarosławem Królewskim?
Wrexham, Wisła Kraków i Santa Barbara Sky FC. Peter Moore jako doradca i właściciel klubów piłkarskcich
Grudzień 2023 roku, Wisła Kraków ogłasza współpracę z trenerem specjalizującym się we wrzutach z autu. Thomas Gronnemark przeprowadzi w zespole konsultacje, które pomogą usprawnić ten element gry. To chyba pierwszy sygnał łączący polski klub z Peterem Moorem, bo Duńczyk zasłynął jako trener od autów w Liverpoolu, właśnie za kadencji Moore’a.
Maj 2025 roku, Jarosław Królewski wrzuca zdjęcie z Peterem Moorem, który odwiedził Kraków. Dostał pamiątkową koszulkę, rozmawiał już o swoim wejściu do Wisły. Sprawa wyjaśniła się dwa miesiące później, gdy klub ogłosił, że Moore kupił pięć procent udziałów i został doradcą zarządu.
Kulisy tego ruchu są wręcz banalne. Królewski i Moore poznali się na imprezach technologicznych. Rozmawiali o futbolu, w końcu właściciel Wisły Kraków namówił go na inwestycję. W klubie słyszymy, że nie chodzi stricte o pieniądze, jakie wniesie Anglik czy też o niego samego. To pomost do nowego świata, furtka na innowacje, rozwój oraz globalnych sponsorów, potencjalnych większościowych udziałowców.
Peter Moore ma rozwinąć pomysł, usprawnić Wisłę Kraków tak jak usprawniał wszystkie firmy, w których pracował i zaciekawić klubem o dużych możliwościach bogatych inwestorów. Brzmi nierealnie? W takim razie musicie wiedzieć, że to Peter Moore odegrał ogromną rolę w przejęciu Wrexham AFC przez duet Ryan Reynolds & Rob McElhenney. Anglik od samego początku pełni rolę ich doradców, aktorzy namawiali go zresztą na pracę w klubie, lecz Moore nie chciał ponownie się przeprowadzać.
– Rob obejrzał “Sunderland Till I die” i powiedział, że przypomina mu to realia Filadelfii. Namówił na inwestycję Ryana i znalazł klub docelowy, Wrexham. To idealnie zgrywało im się ze mną, bo nie dość, że miałem doświadczenie z pracy dla Liverpoolu, to mieszkałem w tych okolicach i znałem realia klubu – tłumaczył Peter Moore.

Rob McElhenney i Peter Moore
Wiadomo, że marka Wrexham zdobyła popularność głównie dzięki samym aktorom i ich pomysłowi na promocję – serialowi “Welcome to Wrexham” – lecz Moore nie odcina kuponów i realnie pomaga nowym właścicielom. Namacalnym efektem jego pracy było umieszczenie zespołu w serii gier FIFA. Był to jedyny przypadek, w którym drużyna z poziomu non-league została włączona do rozgrywki.
Moore pełnił rolę łącznika w procesie sprzedaży klubu i pomagał rozpisać strategię działania. Często udziela się w mediach, gdzie tłumaczy działania Wrexham. Chętnie opowiada na przykład o koniecznej inwestycji w infrastrukturę, która musi dogonić dynamiczny rozwój klubu.
– Powstał pięcioletni plan rozwoju, który zakłada absolutną konieczność: rozbudowę stadionu. Trzeba brać przykład z klubów takich jak Bournemouth czy Brighton. Prowadzenie klubu wymaga zebrania wielu konkretnych informacji, łącznie z tym, jaki jest status lokalnej społeczności, żeby wiedzieć, jakie ceny dyktować, ile można zarobić na hospitality meczowym, jak przyciągnąć sponsorów. Czasem lepiej jest nie zrobić kolejnego awansu, ustatkować się i nie uderzyć rozpędzoną kolejką górską w ścianę – wyjaśniał po awansie Wrexham do Championship.
Hollywood, miliony fanów i marzenie o Premier League. Witamy w Wrexham! [REPORTAŻ]
W międzyczasie Peter Moore rozwija też własny klub piłkarski. Santa Barbara Sky FC zadebiutuje na drugim szczeblu rozgrywkowym w USA w przyszłym roku. Klub już teraz sprzedał ponad tysiąc karnetów na nowy sezon i blisko siedemnastotysięczny obiekt. Anglik troszczy się o to, żeby był to projekt adresowany do lokalnej, w dużej mierze hiszpańskojęzycznej, społeczności. Gdy ruszył z pomysłem, odbył szereg konsultacji, zapraszał kibiców do domu.
To nie takie oczywiste, skoro jego sąsiadami są Katie Perry, Orlando Bloom czy Oprah Winfrey.
Peter w każdym przypadku kieruje się jednak tym, o czym mówił w Liverpoolu. Kupujesz nie klub, lecz pozwolenie na robienie biznesu w tym miejscu. Lokalna społeczność, wiedza o kliencie, odważny marketing i niekonwencjonalne działania to absolutnie kluczowe działania, bez których żaden projekt nie może odnieść sukcesu. Właśnie na tym ma polegać jego rola w Wiśle Kraków, której potencjał kibicowski wprost sugeruje ogromne możliwości rozwoju w zakresie budowy globalnej marki.
Może i o niej powstanie serial, który rozsławi klub na cały świat? Na taką sugestię ludzie związani z klubem odpowiadają tajemniczo: pomidor.
Nie ma co przesądzać, że tak się stanie, że Wisła powtórzy sukcesy Liverpoolu i Wrexham, ale wypada zgodzić się z Jarosławem Królewskim – takiego człowieka w polskim futbolu jeszcze nie było. Takiej szansy na międzynarodowy sukces też nie.
Czytaj więcej o Wiśle Kraków na Weszło:
- Wisła Kraków odrzuciła ofertę z Ekstraklasy za utalentowanego pomocnika
- Wisła Kraków celuje w piłkarza z przeszłością w Juventusie
- Wisła Kraków dostała dwie oferty za swoją gwiazdę
- Wisła Kraków zaskoczy kibiców? Ciekawy pomysł nowego sponsora [NEWS]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix, Instagram Peter Moore, Wisła Kraków, South Park