Reklama

“F*ck you”, “F*ck off” i polska “k***a”. Hiszpańskie media tłumaczą kartkę Bellinghama

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

17 lutego 2025, 15:29 • 3 min czytania 18 komentarzy

Nie milkną echa czerwonej kartki dla Jude’a Bellinghama w ostatnim meczu ligowym Realu Madryt z Osasuną (1:1). Hiszpańskie media też stanęły na wysokości zadania. Pojawiła się nauczycielka języka angielskiego wyjaśniająca różnicę między “f*ck you”, a “f*ck off”. Był też ex-piłkarz Polonii Warszawa namiętnie nawiązujący dla porównania do soczystego polskiego przekleństwa na literę “k”. Witamy w hiszpańskich programach o piłce!

“F*ck you”, “F*ck off” i polska “k***a”. Hiszpańskie media tłumaczą kartkę Bellinghama

A chodzi tu o całkiem prestiżowe i cenione medium, jakim jest “Chiringuito TV” i prowadzącego cykliczne programy o hiszpańskim futbolu Josepa Pedrerolę. Do studia postanowił on zaprosić nauczycielkę i tłumaczkę języka angielskiego, która całkowicie poważnie tłumaczyła zawiłości i różnice, między sytuacjami, w których rodowity Anglik używa sformułowania “f*ck you”, albo “f*ck off”, co prawdopodobnie nie było dość czytelne także dla sędziego tego meczu, który słysząc skierowane w jego stronę przez Bellinghama angielskie słowo na “f”, nie zawahał się i wyciągnął czerwony kartonik.

Anglik właśnie tak potem bronił się, zaprzeczając jakoby obelgi w stronę sędziego miały personalne zabarwienie, ale klamka zapadła, a Anglik może boleśnie odpokutować zbyt śmiałe władanie ojczystą mową. Grozi mu nawet kilkunastomeczowa kara, ale nawet ta najmniej dotkliwa prawdopodobnie zakończy się trzy- lub czteromeczową dyskwalifikacją.

Reklama

Drugim ciekawym wątkiem była również nasza pospolita “k***a” użyta w porównaniu do angielskiego “faka”. O tego typu porównanie pokusił się były piłkarz Polonii Warszawa. Jose Alvarez Haya był piłkarzem stołecznego klubu w sezonie 2013/14, choć nigdy nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Podczas rozmowy w studiu zaczął tłumaczyć, że “k***a mać” to bardzo brzydkie słowo w Polsce, ale po tym jak użył go po raz drugi, dość stanowczo zareagował prowadzący program, który szybko uciął ten wątek.

Choć faktycznie oba wątki były dość kuriozalne, to wcale do śmiechu nie jest Carlo Ancelottiemu. Real znowu stracił punkty i jeśli Barcelona wygra swój poniedziałkowy mecz z Rayo Vallecano, różnica między trzema czołowymi drużynami La Liga wyniesie tylko jedno oczko.

Do tego Real straci jednego ze swoich najważniejszych piłkarzy na kilka ligowych meczów. W ostatnich tygodniach to właśnie on najczęściej potrafił przechylać szalę zwycięstwa na korzyść Królewskich, czy to w lidze, czy w Champions League. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach do tej pory strzelił jedenaście goli i zanotował dziesięć asyst w 33 spotkaniach.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania