Kiedy Jakub Kiwior przechodził do Arsenalu wielu z nas miało nadzieję, że Polska w końcu doczeka się stopera światowej klasy. Od momentu zejścia z poważnej sceny Kamila Glika mamy ogromny deficyt na tej pozycji i wydawało się, że to właśnie zawodnik Kanonierów stanie się liderem obrony reprezentacji Polski. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i 25-latek przez dwa lata spędzone w Anglii nie rozwinął się tak, jakbyśmy oczekiwali. Stał się tylko głębokim rezerwowym, który zostaje w klubie tylko ze względu na urazy innych obrońców.
Najbardziej sensownym rozwiązaniem dla Jakuba Kiwiora byłaby zmiana klubu podczas zimowego okna transferowego. Arsenal nie zamierza go jednak sprzedawać, ponieważ Polak może zagrać na kilku pozycjach i w razie apokalipsy zdrowotnej mógłby się przydać Mikelowi Artecie. Biorąc pod uwagę fakt, że umowa stopera dobiega końca dopiero w 2028 roku, trzeba mieć nadzieję na to, że Kanonierzy jeszcze mocniej wzmocnią swój zespół i uznają, że dalsze trzymanie go nie ma najmniejszego sensu.
Dziś Polak na stoperze przegrywa rywalizację z Gabrielem Magalhaesem, Williamem Salibą, a także mogącym występować na tej pozycji Jurrienem Timberem. W barwach Kanonierów Kiwior z konieczności częściej występował na lewej obronie, ale i tam nie ma już czego szukać. Kiedy rok temu miał rywalizować z będącym w tragicznej formie Ołeksandrem Zinczenką, rzeczywiście stanowił niezłą alternatywę. Dziś jednak Ukrainiec, a także Kieran Tierney zostali całkowicie pominięci przez trenera, a do składu zostali sprowadzeni znacznie lepsi konkurenci. Dziś trudno wyobrazić sobie, aby reprezentant Polski miał realnie powalczyć o minuty z Riccardo Calafiorim oraz młodziutkim Mylesem Lewisem-Skellym.
Trudne wejście do składu
Z największym optymizmem oceniano przygodę Jakuba Kiwiora w Arsenalu podczas sezonu 2022/23. Tuż po transferze nie obawiano się o jego przyszłość, a kibice byli zachwyceni tym, że Polak trafił drużyny, która wkrótce może świętować zdobycie mistrzostwa Anglii. W ostatnich pięciu kolejkach sezonu wyszedł w pierwszym składzie i wydawało się, że w kolejnym będzie tylko lepiej.
Niestety, po letniej przerwie minut nie przybywało, a kiedy Mikel Arteta dawał mu szansę, to w większości spotkań polski obrońca nie stawał na wysokości zadania. Gdy drużyna rywalizuje o mistrzostwo Anglii, trudno spodziewać się, aby szkoleniowiec decydował się na eksperymenty lub budowanie danych zawodników meczami. Do klubu o tak dużej marce powinni trafiać piłkarze gotowi. I znów: niestety, ale za takowego nie możemy uznać Jakuba Kiwiora.
O pozycji stopera można było zapomnieć już na starcie. Zarówno William Saliba jak i Gabriel Magalhaes błyskawicznie pokazali, że są ulepieni z zupełnie innej gliny niż Jakub Kiwior i nie zostawili Polakowi najmniejszych złudzeń, że może powalczyć z nimi o miejsce w pierwszej jedenastce. Dziś Brazylijczyk z Francuzem stanowią jedną z najlepszych par środkowych obrońców na świecie.
🚨🔴⚪️ Gabriel Magalhães;
🇧🇷🗣”Saliba is better than me, he is the best center-back in the world. He’s key for Arsenal in everything he brings, his calmness, how he gets his tackles right. He’s a phenomenon and a great friend.”
Rolls Royce 🐐👏 pic.twitter.com/TmSLFAEiLN
— 𝐀𝐟𝐜𝐀𝐛𝐮𝐮 (@GunnerAbuu) January 17, 2025
Szansa na lewej obronie
Szansa pojawiła się pod koniec 2023 roku. Wtedy mocno zawodzić zaczął lewy obrońca Ołeksandr Zinczenko, który do dziś ma problemy z tym, aby wrócić do swojej optymalnej dyspozycji. Konsekwencją jego słabej gry było postawienie na Kiwiora. Wówczas Polak stał się podstawowym lewym obrońcą Arsenalu. Początkowo widać było, że ta pozycja może odpowiadać mu nawet bardziej od gry na stoperze, ponieważ toczył mniejszą liczbę pojedynków pod własną bramką. Polak prezentował się lepiej od swojego konkurenta i przekonał do siebie Mikela Artetę. Występował nie tylko w Premier League, ale również w Lidze Mistrzów, gdzie stał się pierwszym wyborem w fazie pucharowej tych rozgrywek.
Tamten okres można oceniać jako najlepszy podczas jego przygody w Arsenalu. Można było pomyśleć nawet, że Polak rzeczywiście zagości w pierwszym składzie na dłużej. Później pojawiły się jednak słabsze występy i od kwietnia został ponownie przyspawany do ławki rezerwowych. Latem Kanonierzy postanowili ruszyć na zakupy, co jeszcze bardziej wydłużyło mu drogę do wyjściowej jedenastki.
Wzmocnienia Arsenalu
Latem Arsenal wydał 45 milionów euro na Riccardo Calafiorego. 22-letni Włoch w zeszłym sezonie był jednym z trzech głównych bohaterów Bolonii (pozostali to Motta oraz Zirkzee), i to w dużej mierze dzięki niemu Rossoblu wywalczyli sobie awans do Ligi Mistrzów. Co prawda u trenera Thiago Motty i na Euro 2024 występował jako środkowy obrońca, jednak wcześniej w Romie grał na lewej stronie i to właśnie na tej pozycji widzi tego zawodnika Mikel Arteta. Latem o Calafiorego bardzo mocno zabiegał także Juventus, jednak kiedy zgłosił się Arsenal, stało się jasne, że to Kanonierzy mają większe szanse, aby go pozyskać.
Riccardo Calafiori – niespełniony Romanista, zjawiskowa elegancja i aparycja Paolo Maldiniego
Podczas Euro 2024 wielu kibiców było zachwyconych Calafiorim, który dał się poznać jako piłkarz z ogromnym wyszkoleniem technicznym. Po przejściu na Emirates Stadium błyskawicznie stał się zawodnikiem pierwszego wyboru, jednak ma problem z kontuzjami. W obecnym sezonie opuścił dziewięć kolejek Premier League. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Calafiori został sprowadzony do Arsenalu, ponieważ klub nie ufał Kiwiorowi i Zinczence. Wspomniana dwójka jak na razie nie ma szans, aby nawiązać z nim równorzędną rywalizację.
Mogłoby się co prawda wydawać, że kontuzja Calafiorego będzie szansą dla Kiwiora i Zinczenki, aby zacząć łapać minuty, jednak Mikel Arteta miał inny plan. Od połowy grudnia hiszpański szkoleniowiec postawił na 18-letniego Mylesa Lewisa-Skelly’ego i nastolatek pokazał się z nadspodziewanie dobrej strony. Młodego Anglika najmocniej chwalono za ostatni mecz ligowy z Aston Villą. Możliwe, że mamy do czynienia z talentem czystej wody, ponieważ grał bardzo odpowiedzialnie w obronie, a także często napędzał ataki na lewej flance. Nie można wykluczyć tego, że Arsenal posiada w swojej drużynie odpowiednik Alejandro Balde. Lewis-Skelly pokazał się z tak dobrej strony, że dziś znalazł się w hierarchii nad Kiwiorem i Zinczenką Wydaje się, że w dłuższej perspektywie powalczy z Calafiorim o pierwszy skład.
Ostatnio młody zawodnik także złapał kontuzję kolana, a data jego powrotu na boisko nie jest znana. Ten uraz otwiera więc szansę Kiwiorowi, jest to jednak wyłącznie rozwiązanie tymczasowe. Wkrótce, gdy do formy wróci Calafiori, to najprawdopodobniej on będzie graczem pierwszego wyboru, a Kiwior zawodnikiem rotacyjnym, który w razie potrzeby go odciąży. W momencie kiedy jednak Włoch i Anglik byliby zdrowi, obecność Kiwiora w Arsenalu staje się w zasadzie zbędna.
Lewis Skelly has:
-Saliba’s confidence
-Gabriel Magalhaes’s strength -Jurrien Timber’s trickery
– Bukayo Saka’s brain
-Ben White’s shithousery.Thank you Hale end pic.twitter.com/BtKP6aZwka
— Triple M (@Tripple____M) December 27, 2024
Na stoperze wcale nie jest lepiej
Naturalną pozycją Jakuba Kiwiora jest środek obrony i mogłoby się wydawać, że oficjalnie musi konkurować tylko z Gabrielem Magalhaesem oraz Williamem Salibą, a więc – w teorii będzie pierwszym zmiennikiem na tej pozycji. W rzeczywistości może tam jeszcze zagrać reprezentant Holandii Jurrien Timber, który stracił zeszły sezon z powodu kontuzji. Obecnie jest podstawowym prawym obrońcą, jednak w pojedynczych spotkaniach Arteta wystawia go na stoperze. Gra na tej pozycji nie jest dla niego nowością, ponieważ w Ajaksie Amsterdam u Erika ten Haga występował właśnie jako środkowy defensor. 23-letni Holender także ceniony jest przez Artetę wyżej niż Kiwior.
Jakby tego było mało, na środek obrony może również wskoczyć Ben White. Prawy obrońca ostatnio leczy kontuzję, wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce będzie do dyspozycji trenera. W miniony czwartek 27-letni Anglik wrócił już do treningów. Zarówno w Brighton, jak i w Arsenalu White zaliczył już zresztą sporo występów na środku obrony. Ostatnie rozwiązanie jest może trochę na wyrost, jednak z urazem zmaga się również prawy obrońca Takehiro Tomiyasu, który wcześniej w Bolonii z powodzeniem radził sobie jako stoper.
Jeśli więc wyobrazimy sobie sytuację, w której wszyscy piłkarze Kanonierów są zdrowi, Jakub Kiwior na lewej obronie jest trzecim wyborem, a na stoperze dopiero piątym, ponieważ może tam również zagrać Calafiori. W przypadku kontuzji Saliby lub Magalhaesa łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym Lewis-Skelly występuje jako lewy obrońca, a Włoch zostaje przesunięty do środka.
Jurriën Timber appreciation post.
He held it down for Arsenal during Ben Whites injury. A coming of a ACL injury he is looking back to his best. https://t.co/Bk9yDAvaEK pic.twitter.com/7p0FAj1z0K
— Egal (@EGTVEgal) January 24, 2025
Trudno o minuty
Zanim Arsenal stał się czołową drużyną Premier League, miał ogromny problem z obroną. Występowali tam zawodnicy, którzy nie radzili sobie zbyt dobrze, jak chociażby Ainsley Maitland-Niles, tych przykładów jest jednak znacznie więcej. Właściciele zdali sobie sprawę z tego, że nie da się wrócić do czołówki tracąc tak wiele bramek. Wzmocnienie tej formacji stało się dla Kanonierów absolutnym priorytetem. Jeśli popatrzymy na ich obecną kadrę, to pierwsze ruchy zostały wykonane w 2019 roku. Wtedy na Emirates Stadium trafili Kieran Tierney (który niebawem odejdzie), a także nastoletni William Saliba, który udał się na wypożyczenia, najpierw do Saint-Ettiene, potem do Nicei, a na sam koniec do Marsylii.
Angielski klub od 2019 roku wydał 316,3 milionów euro na obrońców i w obecnym sezonie w końcu jest w tej formacji mnóstwo jakości, a także alternatyw. Kiedy Kiwior dołączał do Arsenalu, szkoleniowiec miał znacznie mniejszy wybór. Po transferach Timbera, Calafiorego oraz eksplozji talentu Lewisa Skell’ego droga do pierwszego składu znacząco się wydłużyła. W obecnym sezonie polski obrońca łącznie rozegrał 821 minut we wszystkich rozgrywkach, jednak w Premier League było ich tylko 323. W siedmiu ostatni kolejkach Polak nie podniósł się z ławki, co może być konsekwencją błędu popełnionego w spotkaniu z Fulham. Wtedy 25-latek dał się wyprzedzić Raulowi Jimenezowi, a Arsenal zremisował 1:1.
Śledząc poczynania Jakuba Kiwiora łatwo dojść do wniosku, że w spotkaniach ze słabszymi rywalami, takimi jak Preston North End, Bolton Wanderers czy Dinamo Zagrzeb radzi sobie dobrze. Problemy pojawiają się w lidze, kiedy musi mierzyć się z szybciej grającymi przeciwnikami. Wtedy często popełnia błędy w obronie, a Arteta nie może na nim polegać. Pokazuje to, że nie jest gotowy na grę w Premier League i dobrze mógłby wpłynąć na jego rozwój powrót do Serie A. Wcześniej ta liga mu służyła, o czym świadczyło zainteresowanie Napoli czy Milanu w momencie kiedy jeszcze był piłkarzem Spezii. Łapanie minut ze słabszymi rywalami nie powinno satysfakcjonować naszego reprezentanta i powinien czym prędzej wynosić się z Emirates Stadium.
The build-up sequence to Fulham’s goal against Arsenal was impeccable, but the way Raul Jimenez faked and changed the direction of his run to go around Kiwior was even better than the whole move for me!#FULARS pic.twitter.com/Hi3TIBWWty
— Fathalli (@FathalliMo) December 8, 2024
O odejście może być ciężko
Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie jakość piłkarską, Kiwior Arsenalowi nie jest – niestety – do niczego potrzebny. Dziś nie ma co się łudzić, że jego sytuacja się zmieni. Jeśli decyzja należałaby do Polaka, to pewnie najchętniej zimą zdecydowałby się na transfer. Jego nieszczęście polega jednak na tym, że czołowi obrońcy Kanonierów często łapią kontuzje i Arteta dysponuje znacznie większym komfortem, jeśli okazyjnie może skorzystać z usług Polaka. Ponadto wkrótce klub najprawdopodobniej opuści Kieran Tierney, a niewykluczone, że z Kanonierami pożegna się również Zinczenko. Zainteresowana pozyskaniem Ukraińca ma być Borussia Dortmund.
Obecna sytuacja stawia Kiwiora w bardzo trudnym położeniu. Arsenal wkrótce posprząta nieco swoją kadrę, jednak pierwsi w kolejce do odejścia są inni zawodnicy. Tak naprawdę jedyną nadzieją na zmianę klubu jest sytuacja, w której liderzy formacji przez dłuższy okres przestaliby łapać kontuzje. Obecny stan zdrowia oraz sytuacja kadrowa wyklucza możliwość zimowych przenosin. Latem może być inaczej ze względu na to, że Kanonierom łatwiej będzie pozyskać zawodnika, który w razie czego zastąpi Calafiorego czy Lewisa-Skelly’ego.
Po występach w reprezentacji Polski widać, że brak regularnej gry doprowadził do regresu formy Jakuba Kiwiora. Zawodnik Arsenalu jest wśród odpowiedzialnych za to, że podopieczni Michała Probierza tracą tak wiele bramek. Niestety, wygląda na to, że na szybkie zmiany nie mamy co liczyć.
WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:
- Dlaczego Liverpool to obecnie najlepszy zespół świata?
- Frankowski: Chusanow może być jak Virgil van Dijk [WYWIAD]
- Trela: Pierwszorzędni piłkarze drugorzędni. Jak kluby zarabiają na zbędnych zawodnikach
- Mistrzostwo skautów Lens. Abdukodir Chusanow — od Białorusi do Premier League
Fot. Newspix