Reklama

Mikael Ishak wyjaśnił kulisy ostatniej cieszynki. Historia chwyta za serce

Radosław Laudański

Opracowanie:Radosław Laudański

26 listopada 2024, 13:18 • 2 min czytania 11 komentarzy

Podczas ostatniego meczu Lecha Poznań z GKS-em Katowice Mikael Ishak po zdobytej bramce zdecydował się na nietypową cieszynkę. Kapitan Kolejorza pokazał znak w stylu zorro, co wcześniej mu się nie zdarzało. Po zakończeniu spotkania kwestia mocno nurtowała kibiców obecnego lidera Ekstraklasy. Zawodnik wyjaśnił, że wykonał ten gest, aby sprawić radość ciężko chorej dziewczynie, którą odwiedził w szpitalu. 

Mikael Ishak wyjaśnił kulisy ostatniej cieszynki. Historia chwyta za serce

Mowa o 18-letniej Zuzannie Jankowskiej, która jest kibicką Lecha Poznań, u której 20 września zdiagnozowano chorobę nowotworową. Chodzi o rzadko spotykanego chłoniaka anoplastycznego – złośliwy nowotwór krwi.

Dwa dni przed meczem z GKS-em Katowice byliśmy z wizytą w szpitalu, by spotkać się z przebywającymi tam dziećmi. Spotkałem się tam z dziewczyną, która miała urodziny, a jednym z jej największych marzeń było spotkanie się ze mną. Oczywiście przyszedłem do niej i porozmawialiśmy. Ona zapytała mnie czy mogę zrobić dla niej po golu cieszynkę z symbolem wyglądającym jak zorro. Odpowiedziałem, że zrobię, jeśli tylko uda mi się zdobyć bramkę. Kiedy trafiłem do siatki od razu o niej pomyślałem. Wiem, że bardzo ją to ucieszyło – opowiedział Mikael Ishak w rozmowie z mediami klubowymi.

Reklama

To że mogłem dać jej odrobinę szczęścia w tak wyjątkowym momencie dużo dla mnie znaczy. Myślę, że to jest jeden z powodów, dla których kocha się ten sport, prawda? – podsumował napastnik Lecha Poznań.

Po geście Mikaela Ishaka kibice Lecha Poznań odnaleźli zbiórkę pieniędzy na leczenie wspomnianej dziewczyny i błyskawicznie pojawiło się na niej wiele wpłat.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Hiszpania

Groźby śmierci, żebractwo, uliczne areny. Droga Raphinhi z faweli do Barcelony

Kamil Warzocha
1
Groźby śmierci, żebractwo, uliczne areny. Droga Raphinhi z faweli do Barcelony

Komentarze

11 komentarzy

Loading...