Manchester City nie tylko przegrał kolejny, piąty już z rzędu mecz, licząc wszystkie rozgrywki, ale poległ aż 0:4 z Tottenhamem. I to u siebie. Pobił tym samym co najmniej kilka negatywnych historycznych rekordów.
Lista antyrekordów pobitych przez City
Manchester City przegrał pięć meczów z rzędu po raz pierwszy od 2006 roku. Jak odległa to epoka niech świadczy fakt, że ich menedżerem był wtedy Stuart Pearce, a w podstawowym składzie grali David James i Andy Cole urodzeni na początku lat siedemdziesiątych. Tamta czarna seria rozpoczęła się od porażki z grającym dziś w trzeciej lidze Wigan, po której przyszła przegrana w Pucharze Anglii z West Hamem, w lidze z Chelsea i Middlesbrough. Piątym meczem serii, tak jak teraz, był mecz z Tottenhamem, przegrany wówczas 1:2. Osiemnaście lat temu licznik zatrzymał się na sześciu, bowiem West Ham jeszcze raz pokonał wtedy The Citizens, tym razem w lidze.
Obecna seria rozpoczęła się 30 października od porażki – znów – z Tottenhamem w Pucharze Ligi, po której nadeszły dwie wyjazdowe przegrane w lidze z Bournemouth i Brighton oraz w Lidze Mistrzów ze Sportingiem. Seria czasowo kończy się na Spurs, a kolejny mecz drużyna Guardioli rozegra już we wtorek z Feyenoordem, po czym czeka ją niedzielny wyjazd do liderującego Liverpoolu.
Po raz drugi w historii Manchester City notuje serię pięciu porażek z rzędu w sezonie następującym bezpośrednio po zdobyciu tytułu. Pierwszy raz miało to miejsce w lutym i marcu 1938 roku. Seria ta była wówczas brzemienna w skutkach, bo świeżo upieczeni mistrzowie… spadli wtedy z ligi, co jedynym takim przypadkiem w historii Anglii do dziś.
Ostatnim mistrzem Anglii, który przegrał pięć meczów z rzędu po zdobyciu tytułu była Chelsea w 1956 roku. Jej seria rozpoczęła się od porażki z Tottenhamem dokładnie 0:4.
Sobotnie spotkanie było także pierwszą porażką czterema bramkami drużyny prowadzonej przez Guardiolę w całej historii jego pracy. Po raz pierwszy w swojej pracy trenerskiej przegrał on także pięć meczów z rzędu.
Nikt nie wygrał obu wyjazdowych meczów w Manchesterze tak wysoko od 1993 roku
Tottenham wygrał w tym sezonie na wyjeździe 4:0 z City i 3:0 z United. Już sam fakt wygrania przez jakąś drużynę obu jej wyjazdowych meczów rozgrywanych w Manchesterze jest bardzo rzadki. Przez ostatnie 30 lat oba wyjazdowe mecze ligowe w tym mieście w jednym sezonie wygrały tylko Leicester City w sezonie 2020/21 – 2:1 z United i 5:2 z City oraz Liverpool w kampanii 2008/09 – 4:1 z United i 3:2 z City.
Ostatnim, który wygrał oba mecze wyjazdowe w Manchesterze trzema bramkami, był Everton w sezonie 1992/93. W całej historii ligi angielskiej dokonał tego jeszcze tylko Liverpool 1978/79 oraz Burnley 1962/63.
Jedynym klubem, który wygrał oba wyjazdowe mecze w Manchesterze i zanotował w nich bilans bramek +7, był dotąd Huddersfield Town w sezonie… 1930/31. Zespół ten rozgromił United 6:0, ale z City wygrał skromnie – 1:0. Nikt dotąd w całej ponadstuletniej historii ligi angielskiej nie zanotował bilansu +7 w Manchesterze, wygrywając oba mecze co najmniej trzema bramkami.
Ranking Elo ocenia siłę drużyn, ale także mierzy, jak duża niespodzianką jest konkretny wynik meczu między dwiema ekipami, biorąc pod uwagę zarówno jakość obu z nich, jak i wysokość zwycięstwa. Zgodnie z nim, spośród 3366 meczów City po II wojnie światowej, które znajdują się w bazie danych tego rankingu, domowa porażka 0:4 z Tottenhamem była największą negatywną niespodzianką w historii klubu. Mimo tego, City wciąż jeszcze są liderami listy najmocniejszych klubów w Europie, minimalnie wyprzedzając Inter i Liverpool.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów
- Symulanci i brutale triumfują. Taki jest skutek beznadziejnego sędziowania w Ekstraklasie
- Koszmarny Dawidowicz i kiepska forma wielu reprezentantów [STRANIERI]
- Kibice Realu chcą swojego Cubarsiego. Asencio posłucha hymnu Ligi Mistrzów?
- Trudny przypadek Tymoteusza Puchacza
Fot. Newspix