Reklama

Niemiecki produkt chorwackiej kadry. Wielkolud z Frankfurtu zagrożeniem dla nas

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

14 października 2024, 16:37 • 7 min czytania 10 komentarzy

Jego rodzice jako uchodźcy uciekli do Niemiec z trawionych wewnętrzną wojną Bałkanów. On sam urodził się w Hamburgu i przeszedł wszystkie szczeble niemieckiego szkolenia. Przed dwoma laty wybrał jednak grę dla Chorwacji namówiony przez Ivicę Olicia. Dziś po trudach gry na wypożyczeniu ma coraz mocniejszą pozycję w Eintrachcie Frankfurt. W sobotę ze Szkocją zdobył debiutancką bramkę dla Hrvatski. Igor Matanović to jedna z najgroźniejszych broni naszych wtorkowych rywali.

Niemiecki produkt chorwackiej kadry. Wielkolud z Frankfurtu zagrożeniem dla nas

Mogę za wiele podziękować Niemcom. Tu się urodziłem, wychowałem i kształciłem. Moi rodzice zostali tu przyjęci jako uchodźcy. Niemcy wiele dla nas zrobiły, ale ostatecznie decyzję o wyborze kadry podjąłem sercem. Kiedy odbywały się mistrzostwa świata bądź Europy zawsze kibicowałem Chorwacji – mówił w 2022 roku Igor Matanović.

W grze były tylko Niemcy i Chorwacja. Jednak, gdy mnie o to pytano, moja odpowiedź zawsze brzmiała tak samo – Chorwacja. Moje serce biło dla Chorwacji. Oglądając mundial, kibicowałem Chorwacji. Moim największym celem jest gra dla Chorwacji w mistrzostwach świata – kontynuował w wywiadzie dla „Sportske novosti” na początku marca.

Wszystko zawdzięcza Niemcom

W 2022 roku Niemcy stracili kolejny talent, który mógł zasilić ich reprezentację. Przez ostatnie lata na podobny ruch zdecydowało się wielu innych zawodników, widząc jak na piłkarzy o innym pochodzeniu, choćby tureckim, reagują kibice. Tych nieprzyjemności doświadczyli m.in. Mesut Özil czy Ilkay Gündogan. Obecnie DFB prowadzi walkę z austriacką federacją o Paula Wannera. Natomiast w 2022 roku na inną reprezentację zdecydował się urodzony w Hamburgu Matanović, pomimo tego że Niemcy były jedyną nadzieją na lepsze jutro dla rodziny Matanoviciów.

Koszulka przecięta na pół, podobnie serce. Bolesna miłość Turków

Reklama

Ojciec Ranko podchodzi z bośniackiego Kotor Varos, który jest obecnie składową Republiki Serbskiej. Matka Ankica również wywodzi się z bośniackiego miasta, ale jej rodzime Derventa od chorwackiej granicy dzieli tylko 10 kilometrów i to właśnie Chorwację uznaje za swoją ojczyznę. Prawdziwy dom dały im jednak Niemcy. Matanoviciowie uciekali bowiem z Bałkanów przed wojną. Osiedli w przemysłowej dzielnicy Hamburga – Harburgu, gdzie trafili do obozu dla uchodźców. Tam też na świat przyszedł ich syn Igor.

Od najmłodszych lat ciągnęło go do sportu, dlatego trafił do klasy o profilu sportowym, którą ukończył z problemami. Miał świetne warunki fizyczne – dziś mierzy 194 centymetry i waży ponad 90 kilogramów, a do tego był dobry pod względem technicznym, dzięki regularnej grze na hali. Szybko trafił w tryby machiny szkolenia drugiej co do wielkości akademii w Hamburgu – St. Pauli. Powoływano go także do młodzieżowych reprezentacji Niemiec. Grał w kadrach do lat 17, 18 i 19. Choć miał niespełna 16 lat, podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z St. Pauli, przez hamburski związek piłki nożnej został uznany najlepszym młodym piłkarzem 2021 roku.

Regularna gra przed 18-tką i transfer za pół miliona

Cieszymy się, że już na wczesnym etapie udało nam się związać z klubem kolejny obiecujący talent. Igor ma duży potencjał, który należy dalej rozwijać w nadchodzących latach – powiedział dyrektor sportowy St. Pauli Uwe Stöver na oficjalnej stronie klubu.

Igor jest z nami od U-10 i ma wszystkie umiejętności klasycznej dziewiątki: jest inteligentny, silny technicznie i fizycznie oraz potrafi dobrze wykańczać akcje bramkowe. Wspiera także klub i już myśli jak zawodowiec. Jesteśmy przekonani, że po kolejnych dwóch latach w akademii trafi do pierwszego zespołu – dodał szef akademii Roger Stilz.

W Hamburgu robiono wiele, żeby przekonać Matanovicia do gry w Niemczech. I do 2021 roku udawała się ta sztuka. Wtedy o napastniku zrobiło się jeszcze głośniej za sprawą transferu do Eintrachtu Frankfurt. Orły zapłaciły pół miliona euro za zawodnika, który do osiągnięcia pełnoletności rozegrał 15 meczów na poziomie 2. Bundesligi, strzelając gola. Klub znad Menu dokonał tego, pomimo że napastnik już wtedy prawie w ogóle nie trenował ze względu na problemy z przywodzicielami i kością łonową.

Reklama

Pierwsze kroki stawiał w St. Pauli, zmężniał w Karlsruher, a teraz zaczyna brylować w reprezentacji Chorwacji i Eintrachcie Frankfurt, z którym związał się do 2029 roku!

Igor to trochę wyjątkowy przypadek. Od marca prawie nie trenował – powiedział w listopadzie 2021 roku Timo Schultz, ówczesny trener St. Pauli.

Igor to bardzo utalentowany zawodnik, sprawny technicznie i silny fizycznie. Ma wielki talent i duży potencjał – skomentował decyzję o transferze dyrektor sportowy Eintrachtu Markus Krösche, który podpisał z napastnikiem ośmioletni kontrakt!

Skuszony przez Olicia

Orły wiedziały bowiem, że inwestują w przyszłość, bo od razu po kupnie Matanovicia, wypożyczyły go ponownie do St. Pauli. Wtedy też podchody do niego zaczął robić Ivica Olić. Ówczesny asystent selekcjonera reprezentacji Chorwacji – Zlatko Dalicia zaczął agitować w domu Matanoviciów, by Igor zdecydował się na występy dla Hrvatski. A że urodził się w bliskim sąsiedztwie matki zawodnika, szybko znaleźli wspólny język. Pokazał również odpowiednie perspektywy na grę w chorwackiej kadrze i napastnik oficjalnie zrezygnował z gry dla Niemiec.

Wtedy też zaczęły się poważniejsze problemy Matanovicia. Kontuzje zahamowały nieco jego rozwój. Obietnice gry w reprezentacji Chorwacji okazały się czczą gadką, a i z powołaniem do młodzieżówki miał problem. Otrzymał tylko dwie szanse. W drugim spotkaniu – decydującym o awansie na Euro U-21 – strzelił gola Danii, ale przestrzelił rzut karny w serii jedenastek i na kolejną szansę w drużynie do lat 21 musiał czekać dwa lata. W klubie nie było lepiej. Przez dwa sezony w St. Pauli strzelił tylko dwa gole.

Przez jakiś czas w St. Pauli obwiniałem się za każdą drobnostkę i zwracałem się przeciwko sobie. Samokrytyka jest z pewnością ważna. Ale jeśli dziewięć na dziesięć zagrań pozostaje dobrych, a ty definiujesz siebie tylko przez jedno złe, to po prostu nie jest to już zdrowe – powiedział na łamach „Kickera” o problemach, z jakimi mierzył się przez ponad dwa lata.

Odbudowa w Karlsruher i pierwsza szansa w Eintrachcie

W 2023 roku wrócił do Frankfurtu i miał marne perspektywy na grę. Przed nim w hierarchii byli Randal Kolo Muani, Rafael Borre, Omar Marmoush, Jessic Ngankam czy Lucas Alario. Po Matanovicia zgłosiło się drugoligowe Karlsruher, dlatego zdecydował się na kolejne wypożyczenie, choć z perspektywy czasu wydaje się, że dokonał tego ruchu przedwcześnie. Eintracht kilka dni później opuścili i Kolo Muani, i Borre, dlatego Chorwat z pewnością otrzymałby szanse na grę, szczególnie jesienią, zanim do zespołu dołączyli Hugo Ekitike i Sasa Kalajdzic.

Tej sytuacji po prostu nie dało się przewidzieć – wyjaśnił w „Kickerze” Matanović, który nie może jednak żałować decyzji o wypożyczeniu. W poprzednim sezonie strzelił 14 goli i zanotował siedem asyst w 32 meczach, pomagając KSC w zajęciu piątego miejsca w 2. Bundeslidze. Po sezonie żegnano go z Karlsruher z dużymi honorami, a sam zyskał dużo pewności siebie, którą zatracił przez dwa lata w St. Pauli.

W Karlsruher grał tylko rok, ale dał się zapamiętać na wiele lat. Żegnano go z dużymi honorami.

Moja klatka piersiowa jest zdecydowanie szersza – kontynuował Chorwat o swojej pewności siebie. – Teraz mam przekonanie, że naprawdę mogę pomóc i stać się ważną częścią zespołu. Rok temu było to trudniejsze. Chcę wnieść swoją fizyczność, siłę, a także odrobinę bałkańskiej mentalności. Co to jest? Wystarczy spojrzeć na Chorwatów w mistrzostwach świata czy Europy. Na pewno nie byli tam faworytami, ale zostawili swoje serca na boisku. Zrobię to samo dla Eintrachtu, jak w zeszłym sezonie robiłem to w KSC – dodał.

Kontynuuje bogate tradycje

Mimo dużej rywalizacji – Marmoush znajduje się w wybitnej formie, co potwierdził dziewięcioma strzelonymi golami i sześcioma asystami, podobnie jak Ekitike autor pięciu bramek i czterech ostatnich podań – Matanović stara się wyciskać maksimum ze swoich występów. W tym sezonie na murawie przebywał przez 315 minut, a zaliczył dwa trafienia i asystę. Wierzy w swój dalszy rozwój, szczególnie z powodu tego, w jaki sposób w ostatnich latach Eintracht promował rosłych napastników.

– Eintracht zawsze czerpał korzyści z obecności takich zawodników, gdy pomyślę o nazwiskach takich jak Sebastien Haller, Alex Meier czy Bas Dost. Uważam to za świetną zachętę – powiedział o kontynuowaniu tradycji Chorwat. Do tej listy spokojnie można jeszcze dodać Kolo Muaniego, Ekitike i Kalajdzicia, który nie zdążył się pokazać z racji zerwanych więzadeł krzyżowych.

Pitbull o skoku koszykarza

Matanović doczekał się również obiecanego dwa lata wcześniej debiutu w reprezentacji Chorwacji. Po raz pierwszy na zgrupowaniu pojawił się już we wrześniu. Zagrał zarówno przeciwko Portugalii, jak i Polsce i pokazywał przebłyski dobrej gry, ale dopiero ze Szkocją zaprezentował coś ekstra.

Był jak pitbull, który potrafi skakać jak koszykarz. Matanović to nasz najniebezpieczniejszy napastnik. Wygrał każdy pojedynek. To strzał w dziesiątkę selekcjonera reprezentacji Zlatko Dalicia! – chwaliła go zagrzebska gazeta Sportske Novosti.

Przeciwko Szkocji zdobył debiutancką bramkę. Doskonale rozumie się z innym zawodnikiem grającym na co dzień w Bundeslidze – Andrejem Kramariciem. Korzysta również na fakcie, że Dalić przeprowadza stopniową wymianę pokoleniową i ceni go wyżej niż mających ponad 30 lat Ante Budimira i Bruno Petkovicia. Polscy obrońcy muszą mieć się na baczności, bo pomimo okazałych warunków fizycznych Matanović trzy na cztery gole strzela nogami. Nie bez przyczyny również Niemcy tak długo walczyli, by 21-latek występował w ich kadrze.

WIĘCEJ PRZED MECZEM POLSKA – CHORWACJA:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Komentarze

10 komentarzy

Loading...