Reklama

TEKST CZYTELNIKA: Chcemy zbliżyć się do Niemców i Włochów? Znajdźmy dyrektorów sportowych

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2015, 10:45 • 5 min czytania 0 komentarzy

Najważniejsza osoba w niemieckim klubie? Odpowiedź przeciętnego kibica będzie banalna i prosta: trener. Dla bardziej wytrawnego znawcy tamtejszego futbolu to jedna kompletna bzdura. Personą, która ma pełnię władzy nad funkcjonowaniem bloku sportowego, buduje koncepcję drużyny, wymyśla filozofię i może zmieniać szkoleniowców jak rękawiczki, jest dyrektor sportowy. W Polsce ta wiedza jest jednak ciągle niewielka.

TEKST CZYTELNIKA: Chcemy zbliżyć się do Niemców i Włochów? Znajdźmy dyrektorów sportowych

– Mam pełną władzę nad tym, co dzieje się w klubie – lubił mówić Józef Wojciechowski. Ekscentryczny i niezwykle kontrowersyjny były prezes Polonii faktycznie w swoim zespole miał władzę absolutną. Przerażeni piłkarze opowiadali, że przed pierwszym gwizdkiem lubił wparować do szatni i poinformować trenera w jakim składzie ma wystąpić drużyna. Generalnie całe funkcjonowanie pionu sportowego (też finansowego, ale to należy do jego kompetencji) w polskich klubach spada na prezesów, którym taki układ bardzo odpowiada. Taka sytuacja na zachodzie jest niedopuszczalna, ale jako, że w Polsce to norma, warto wyjaśnić czym powinien zajmować się dyrektor sportowy.

******

Michael Zorc: Moja praca jest bardzo wymagająca i wyczerpująca. O zespole muszę myśleć dwadzieścia cztery godziny na dobę. To mi jednak nie wystarcza, bo moi pomocnicy i Juergen Klopp muszą robić to samo. Bez pasji i zaufania z góry nic by z tego nie było. (źr. Bild)

******

Reklama

Wydaje się to jednak takie oczywiste. Dba on o koncepcję i filozofię budowania zespołu. Może odważnie stawiać na wychowanków lub ściągnąć piłkarzy o uznanej marce z zagranicy. Pilnuje transferów i koordynuje działaniem skautingu. Taka osoba musi być świetnie rozeznana w świecie futbolu i znać realia danego miejsca. Wbrew pozorom zapewnianie ciągłości ideologicznej na płaszczyźnie sportowej nie jest takie łatwe jak się wydaje. No i ostatni najważniejszy punkt – zatrudnienie i zwalnianie trenerów, szukanie z nimi wspólnego języka, współpraca. Sterników nie zatrudnia się jednak o tak. Po prostu. Trzeba sprowadzić takiego fachowca, żeby wprowadził dane zmiany, ale nie przewrócił polityki do góry nogami. Na opisywanym stanowisku słowo ,,rewolucja’’ jest zakazane. Liczy się ewolucja, nawet jeśli ma być przeprowadzona w stosunkowo szybkim tempie.

******

Matthias Sammer: Ostatni długi okres, który spędziłem w Monachium, był bardzo intensywny, ale równie skuteczny. Czuję się tutaj bardzo dobrze i możliwość kontynuowania pracy w Monachium jest dla mnie zaszczytem. Dbam o pion sportowy największego klubu świata to dla mnie zaszczyt. Przed nami wiele celów i muszę to wszystko zaplanować. (źr. Kicker)

******

W Ekstraklasie nikt nie jest jednak to tego przekonany. Panuje pogląd, że o takie ,,prozaiczne’’ rzeczy jak transfery czy polityka klubu może zadbać szkoleniowiec. Wynika to chyba z nieufności wobec zatrudniania kolejnej osoby, której trzeba płacić grube pieniądze i jeszcze może mieć inne zdanie niż wszystko wiedzący prezes. Niestety, takie jest myślenie przeciętnego właściciela zespołu piłkarskiego z Polski, choć nawet sami szkoleniowcy przyznają, że niegłupio byłoby mieć kogoś do konsultacji pewnych pomysłów. Przede wszystkim przygotowywanie transferów jest głównym argumentem dla istnienia stanowiska dyrektora sportowego. Wzmocnienia letnie powinny być przygotowane w lutym, zaś te zimowe już na przełomie sierpnia i września. Kiedy nie ma w klubie dyrektora sportowego, dany szkoleniowiec musi pracować na dwa etaty. Tak sytuacja wygląda w wielu ekipach Ekstraklasy jak chociażby w Podbeskidziu, Cracovii czy Jagiellonii Białystok. Nie mówiąc już o I lidze. Do czego trzeba równać, żeby było idealnie?

******

Reklama

Christian Heidl: Praca dyrektora sportowego jest bardzo trudna. Wymaga poświęcenia całego wolnego czasu na futbol. Nowe pomysły, koncepcje, filozofia. Zawsze musisz myśleć o futbolu. To straszene, ale też piękne. (źr. 11 Freunde)

******

Bundesliga to kolebka tego stanowiska. U naszych sąsiadów zza między obecność dyrektora sportowego to oczywistość. Niemiecka liga to główny argument, dlaczego warto w ogóle zastanowić się nad zakontraktowaniem takiej osoby. Horst Heldt w Schalke, Michael Zorc w Dortmundzie, Stefan Reuter w Augsburgu, Matthias Sammer w Monachium (choć on jest bardziej od gadania), Maks Eberl w Monchengladbach czy Christian Heidl w Mainz. Bez nich te kluby nie funkcjonowały na takim poziomie, jeśli w ogóle miałby prawo istnieć. Są ludźmi od wszystkiego i nie boją się trudnych decyzji. Zorc po długiej i na pewno trudnej rozmowie z Jurgenem Kloppem zdecydował, że lepiej będzie jeśli nastąpi zmiana na ławce trenerskiej. Argumenty, które wysunął na pewno musiały być przekonujące, bo charyzmatyczny Klopp pokornie zrezygnował ze swojego stołka. Kim jest Heidl? Idealnym przykładem na to, że dyrektor sportowy może odmienić losy przeciętnego klubu. Wynalazł Kloppa, Tuchela i odważnie stawiał na wychowanków, co zakończyło się najlepszymi dwoma dekadami w historii FSV Mainz. W Moguncji twardą ręką zarządza od dwudziestu lat. Dlaczego tak nie może być u nas?

******

Max Eberl: Nie mogę pozwolić sobie, żeby nasi zawodnicy odchodzili za niewielkie pieniądze, a my na ich miejsce sprowadzalibyśmy za grube miliony. To tak nie działa. Rozważam tylko interesujące oferty, a te żałosne odrzucam. Do tego pilnuje skautingu, więc jeśli przychodzi do nas jakiś młody piłkarz to prawdopodobnie od kilku lat jest przez nas obserwowany. (źr. Bild)

******

W Ekstraklasie na szczęście coraz częściej spoglądamy zza zachodnią granicę. Coraz lepiej sytuacja wygląda w Poznaniu, gdzie klub zaczyna być zarządzany po europejsku. Funkcji dyrektora sportowego oficjalnie nie ma, ale tajemnicą poliszynela jest fakt, że sprawuje ją wiceprezes ds. sportowych Piotr Rutkowski. Odpowiada za skauting, akademię i pomaga w przygotowywaniu transferów. Pilnuje, żeby ciągłość filozofii była trwała, a nie przelotna. Warto pochwalić jeszcze Zagłębie, gdzie pracuje Piotr Burlikowski, Wisłę ze Zdzisławem Kapką czy Legię,  gdzie na pozycję dyrektora sportowego szykowanym jest Michał Żewłakow. W I lidze pionierem jest mający ekstraklasowe aspiracje GKS Bełchatów. Jacek Krzynówek jako były piłkarz dopiero uczy się pracy na nowym stanowisku, ale po jego wypowiedziach można śmiało wnioskować, że nadaje się do nowej roli. Znany z boisk Bundesligi, ,,Krzynio’’ dokładnie zdaje sobie sprawę, że trzeba prowadzić klub w jednym kierunku. Nie ma sensu w przeciągu roku zatrudniać trzech trenerów z trzema różnymi wizjami.

******

Zagłębie o zatrudnieniu dyrektora sportowego: Wybór Piotra Burlikowskiego na to stanowisko jest kolejnym krokiem w ramach procesu budowy nowej struktury sportowej Zagłębia Lubin, zakładającej ścisłą kooperacją miedzą Akademia Piłkarską KGHM Zagłębie oraz pierwszą drużyną naszego klubu. (źr. Zagłębie.com)

******

Rzeczywistość jest bolesna, ale prawdziwa. Wielu prezesem (Wojciech Borecki, Janusz Filipak, wcześniej Józef Wojciechowski) nie w smak jest zatrudniać dyrektorów sportowych. Trzeba jednak w pewnym momencie przejrzeć na oczy i zrozumieć, że nowe wcale nie równa się złe. Tak, dobrze przeczytaliście ,,nowe’’, bo jednak dla wielu polskich klubów taka powszednia rzecz jak opisywane stanowisko to zbędny luksus. Dlatego zostajemy z tyłu. Musimy zrobić (r)ewolucyjny krok w przód.

Jan Mazurek

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...